"Gra" (reż. Ruben Östlund, 2011). Nie udało się przed rokiem, więc skorzystałem z okazji wczoraj wieczorem. Pomijam fakt upiornego doboru godziny do seansu (syndrom "We mgle"). Film Östlunda poprowadzony jest ze znakomitym wyczuciem i podskórnym napięciem. Ma elegancką konstrukcję, ukrytą pod pozorem banalnej historyjki z życia wziętej. Zawiera się w niej zderzenie trzech pokoleń szwedzkich mężczyzn, które tworzą trudny do odszyfrowania układ wzajemnych nacisków, fizycznych i psychicznych prześladowań, który, mimo, że oparty na pozornie przypadkowym układzie - zdaje się być jednym z kodów, obowiązujących w liberalnym szwedzkim społeczeństwie. Reżyser zaskoczył mnie jednocześnie bezpośredniością, z jaką odniósł się do wątku rasowej nietolerancji w Szwecji. Nie spotkałem się dotąd z tak odważnym wyłożeniem tej kwestii. Warto.
Posted on: Thu, 25 Jul 2013 19:46:22 +0000
Trending Topics
Recently Viewed Topics
© 2015