"Nie pozwólmy choremu umrzeć po raz drugi" Z prof. dr. hab. - TopicsExpress



          

"Nie pozwólmy choremu umrzeć po raz drugi" Z prof. dr. hab. med. Jarosławem Drożdżem z komitetu naukowego Regionalnego Programu „Nie pozwólmy choremu umrzeć po raz drugi” rozmawia Mateusz Paulo Jak często nagła śmierć sercowa związana jest z zaburzeniami rytmu? Ze statystyki nagłych zgonów sercowych wynika, że za 80% przypadków odpowiada choroba wieńcowa, za 15% – kardiomiopatie, a za pozostałe 5% – inne przyczyny, m.in. wrodzone zaburzenia rytmu serca. Do szpitala trafia jedynie 38% pacjentów po przebytym epizodzie nagłego zatrzymania krążenia, a tylko 14% opuszcza szpital po skutecznej terapii. U osób w podeszłym wieku coraz częściej zdarzają się zaburzenia przytomności związane z czasowym zahamowaniem pracy serca. Mogą być one przejawem zespołu chorej zatoki lub następstwem podania zbyt dużej dawki leków lub ich połączeń. Tu odsetek sukcesów kardiologii jest większy, choć z pewnością wiele pozostaje jeszcze do zrobienia. Obecnie bardzo skutecznie działa system leczenia ostrych zespołów wieńcowych i większość pacjentów trafia natychmiast do jednego z ponad 100 oddziałów kardiologicznych wyposażonych w pracownię kardiologii interwencyjnej. Niestety, brakuje podobnego systemu działającego dla chorych po nagłym zatrzymaniu krążenia lub utracie przytomności wywołanej arytmią serca. Pacjent przewożony jest zazwyczaj do najbliższego oddziału chorób wewnętrznych albo na oddział intensywnej terapii. Wyjątkowo trafia bezpośrednio na oddział kardiologiczny wyposażony w nowoczesny sprzęt do implantacji kardiostymulatorów serca lub automatycznych kardiowerterów-defibrylatorów. Zazwyczaj taki oddział stanowi dopiero kolejny etap terapii po wielu dniach, nierzadko tygodniach oczekiwania w kolejce. Od dwóch tygodni pacjenci w Pańskim województwie mają zapewnioną całodobową opiekę elektrokardiologów, którzy – ratując życie – wykonują bez ograniczeń dotychczas limitowane zabiegi. Jak to możliwe, skoro Fundusz na każdym kroku szuka oszczędności? Tu muszę wyrazić wdzięczność Łódzkiemu Oddziałowi Narodowego Funduszu Zdrowia. Po głębokiej analizie problemu nagłych zgonów sercowych i możliwości ich skutecznego leczenia Dyrekcja Funduszu rozpoczęła pilotażową formę programu „Nie pozwólmy choremu umrzeć po raz drugi”. Wnikliwe oceny dotychczas przeprowadzonych w naszej Klinice Kardiologii zabiegów świadczyły jednoznacznie, że w skali zamieszkanego przez 2,5 mln osób województwa problem dotyczy ok. 700 chorych, czyli średnio 2 dziennie. Takiej liczbie chorych udaje się po zatrzymaniu krążenia trafić do szpitala. Tej grupy dotyczą także późniejsze pertraktacje lekarzy macierzystych oddziałów z wysokospecjalistycznymi klinikami i oddziałami kardiologii. Te ostatnie, wyposażone w możliwość implantacji stymulatorów serca czy kardiowerterów-defibrylatorów są miejscem docelowej terapii kardiologicznej. Ustaliliśmy, że w skali województwa grupę tych ośrodków stanowią trzy łódzkie kliniki uniwersyteckie i oddział szpitala wojewódzkiego oraz oddział rejonowy w Piotrkowie Trybunalskim. Bardzo dobre kontakty między kierownictwem i personelem tych pięciu ośrodków zaowocowały jednym wspólnym projektem sprawowania nadzoru specjalistycznego w kolejne dni tygodnia. Współpraca rozwinęła się od początku istnienia programu leczenia ostrych zespołów wieńcowych i nabiera blasku podczas rozwiązywania kolejnego – naszym zdaniem – równie ważnego problemu nagłych zgonów sercowych. Projekt, którego pomysłodawcą jest dr hab. med. Jerzy Krzysztof Wranicz oraz dr med. Michał Chudzik, nie wystartowałby, gdyby nie osoba prof. Zenona Gawora – Konsultanta Wojewódzkiego ds. kardiologii. Ważną rolę odegrali przedstawiciele dyrekcji naszych szpitali: dr hab. Mariusz Klencki, prof. Jacek Rysz i dr med. Zbigniew Bednarkiewicz. Bardzo wiele ułatwił nam także patronat Konsultanta Krajowego, prof. Grzegorza Opolskiego oraz Prezesa Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego, prof. Waldemara Banasiaka. Obaj profesorowie bardzo wspierali nas podczas trudnych miesięcy przygotowań do rozpoczęcia dyżurów. Jakie zabiegi są prowadzone w ramach programu i jaki jest ich koszt? W zależności od wskazań wszczepiamy kardiostymulator, kardiowerter-defibrylator lub też wykonujemy ablacje układu przewodzącego serca. Koszt całego zabiegu implantacji stymulatora został wyceniony przez NFZ na 7599 zł, procedura wszczepienia kardiowertera-defibrylatora to koszt 30 090 zł, a procedurę ablacji wyceniono na 15 300–25 449 zł. Wszystkie zabiegi wykonywane są stosownie do wskazań klinicznych i jedynie po spełnieniu określonych kryteriów. Udział w programie ograniczony jest jedynie do wskazań pilnych i wymaga udokumentowania arytmicznego tła nagłego zatrzymania krążenia. Ważne, aby uzmysłowić sobie, że w ramach realizacji programu skracamy drogę chorego do otrzymania najlepszej i najskuteczniejszej terapii. Zamiast czekać w oddziale o niższym stopniu przygotowania do przeprowadzania wysokospecjalistycznych zabiegów elektroterapii, pacjent trafia bezpośrednio tam, gdzie istnieją możliwości pełnego docelowego leczenia, niezależnie od tego, czy to będzie implantacja kardiostymulatora, kardiowertera-defibrylatora czy ablacja układu przewodzącego serca. Zatem koszty, jakie ponosi system opieki zdrowotnej, maleją. Nie wspomnę o korzyściach płynących dla pacjentów – mniejszej liczbie powikłań zakrzepowo-zatorowych wynikających z unieruchomienia i mniejszej liczbie powikłań infekcyjnych w przypadkach wykorzystania czasowej stymulacji serca. Niebagatelne są korzyści ze skrócenia cierpień leczonych pacjentów, oczekujących na docelowe leczenie. Czy ktoś nie zarzuci Państwu, że w programie leczeni są pacjenci, którzy dotychczas czekali w kolejce do zabiegu? Taka sytuacja nie jest możliwa. Nasz program to wtórna profilaktyka nagłej śmierci sercowej, a to znaczy, że do zabiegu kwalifikowany jest tylko ten pacjent, który już jeden krytyczny epizod przeżył. U nas nie pojawiają się pacjenci, którzy mogą czekać w kolejce, a jedynie tacy, którzy bez natychmiastowej pomocy po prostu umrą. Z naszych szacunków wynika, że nagłych zgonów sercowych w samej tylko Łodzi jest ok. 750 rocznie, a w całym województwie ok. 2,5 tys. Wszystkim z pewnością nie będziemy w stanie pomóc, ale chcemy uratować tak wielu ludzi, jak to tylko możliwe. Realizacja przypadków nagłych ma miejsce w godzinach popołudniowych i nocnych, obejmując także weekendy. Nie zaburzamy w ten sposób przeprowadzania pozostałych procedur elektroterapii wykonywanych ze wskazań planowych – oczekiwanie w tej kolejce trwa dokładnie tyle, ile trwało przed wdrożeniem programu – od 2 do 4 tygodni w naszym województwie. W dwa tygodnie po inauguracji programu Państwa zespół z powodzeniem poddał specjalistycznemu leczeniu 18 pacjentów po zatrzymaniu krążenia. Jak wyglądałoby rokowanie u tych pacjentów, gdyby zabieg odroczono? Przypadki, z którymi mieliśmy do czynienia, są obarczone zazwyczaj kilkudziesięcioprocentową śmiertelnością. To byli pacjenci, których życie mogła uratować tylko błyskawiczna interwencja. Dziś wszyscy są już domu i cieszą się złotą polską jesienią. Najlepiej o celowości programu świadczy fakt, że pierwsza pacjentka trafiła do nas w dniu organizowanej dla lekarzy konferencji z udziałem Wojewody, Prezydenta Łodzi, Władz NFZ i dyrekcji Szpitali. Konferencję zaplanowaliśmy na 28 września, a dzień inauguracji programu na 1 października. Oczywiście nikt z Regionalnego Centrum Chorób Serca im. dr. Seweryna Sterlinga nawet się nie zastanawiał ani chwili, przyjmując chorą 3 dni przed datą oficjalnego rozpoczęcia programu. Wprowadzeniem podobnego programu już teraz zainteresowane są inne województwa. Czy w przyszłości jego rozszerzenie na całą Polskę będzie możliwe? Oczywiście, że tak. Wystarczy, że w danym dniu specjalistyczny dyżur będzie pełnił jeden ośrodek w województwie i do tego ośrodka trafiać będą pacjenci po nagłym zatrzymaniu krążenia. Wiem, że takie rozwiązanie popiera Krajowy Zespół Nadzoru kardiologicznego i Polskie Towarzystwo Kardiologiczne. Statystycznie patrząc, jeden ośrodek będzie przyjmował 1–2 pacjentów na dobę. Niezwykle ważny jest profesjonalizm całej kadry – pogotowia ratunkowego i współpracujących oddziałów. Do specjalistycznych ośrodków trafiać powinny osoby, które nie wymagają specjalistycznej opieki neurologicznej, urazowej czy z dziedziny ostrych zatruć. Dotychczasowe doświadczenia pozwalają łódzkiej służbie zdrowia wystawić w tym zakresie najwyższą ocenę.
Posted on: Tue, 13 Aug 2013 11:19:30 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015