Budowniczy III Wielki ? Zastał drewnianą, zostawił murowaną. - TopicsExpress



          

Budowniczy III Wielki ? Zastał drewnianą, zostawił murowaną. [slogan naukowy] Sucha statystyka Polska, a właściwie dzisiejsze ziemie zamieszkane przez Polaków są usiane pozostałościami po przodkach je zamieszkujących. Zdołałem wyłuskać ponad czterysta obiektów noszących miana warowni, twierdz, zamków, pałaców, dworów itp, a to dzięki nietypowej publikacji wydanej bodaj w latach 80-tych ubiegłego stulecia przez Państwowe Przedsiębiorstwo Wydawnictw Kartograficznych w formie mapy Zamki w Polsce, gdzie część opisową opracowali panowie - Józef Matusik i Jerzy Miszalski. Zainteresowany byłem najstarszymi budowlami tego typu, a szczególnie budowanymi w wiekach od X do XV czyli polskim średniowieczem, bo przedtem nie było tu nic oprócz hord wałęsających się po lasach i mieszkających w ziemiankach. Podobno..., bo ruiny mówią, że w początkach naszej państwowości wcale nie ustępowaliśmy zachodowi i co ciekawe też potrafiliśmy budować nawet na bagnach. Próbki polskiego budownictwa bagiennego - Chrzelice, Świerklaniec i Czarny Bór Zacznę od suchej statystyki, jako wyznacznika naszych czasów. Otóż wedle historyków wspomaganych archeologami od XIII do XV wieku na ziemiach naszych powstało około 359 zamków, z których inwestorem 43 był Kazimierz Wielki, 51 Krzyżacy, a 75 nie posiada ani ojca ani matki czyli albo zbudowali aniołowie (wersja angielska) lub diabli nadali (wersja polska). Reszta (180), to dzieła pomniejszych lokalnych książąt lub rodów. Najpopularniejszym budulcem jest kamień - 105 obiektów, potem cegła - 76, a kamienno-ceglanych naliczyłem -39. Z czego zbudowano 139 obiektów trudno ocenić, bo z reguły są w imię rekonstrukcji zapacykowane konserwatorskim tynkiem. Z konserwacją nie ma to nic wspólnego, a raczej z odbudową na tzw. nosa, a celem jest wytrącenie argumentów zadającym głupie pytania. Inna statystyka dotyczy ich obecnego stanu. Powszechne mniemanie, że za zniszczenie zabytków jest odpowiedzialna II wojna światowa nie znajduje potwierdzenia. Ostatnia wojna zniszczyła ich tylko 8, natomiast rekordową liczbę zniszczeń odnotowali Szwedzi, odpowiedzialni za zniszczenie 57 obiektów, drugim w kolejności czynnikiem odpowiedzialnym za ruinę jest opuszczenie zamku i samozrujnowanie - 48 obiektów, pożary (samoistne lub wzniecone) - 21, 11 ruin zawdzięczamy Husytom, a 22 zostało rozebrane lub zniszczone przez mieszczan. Jaki był cel takich rozbiórek czy celowych zniszczeń? Ano taki sam jak egipskich - gniew ludu. Po dokonaniu obliczeń, do dziś winno funkcjonować 168 obiektów, z których lwią częścią przez okres PRL-u opiekowały się PGR-y i Gminne Rady Narodowe, a nieliczne tylko pełniły funkcję bibliotek, muzeów czy reprezentacyjnych apartamentów władzy (z reguły te najmniej zniszczone i łatwiejsze do zaadoptowania). Prawda jest zapewne inna, bo jak wiadomo polska archeologia i historycy mieli i mają głównie za zadanie udowodnienie polskości tych ziem i wszystkie działania podporządkowano temu celowi. Stąd badania prowadzone powierzchownie, niekompletnie i takież wnioski. Za przykład podam tylko kamienno-ceglany zamek w Chęcinach, gdzie praca badawcza ograniczyła się tylko do wysprzątania terenu i uznania go za obiekt zabytkowy chyba tylko po to, by okoliczna ludność nie uznała go za hurtownię taniego i doskonałego budulca. Każdy, kto choć raz był w tym zamku musiał zauważyć, że prace konserwatorskie ograniczono tylko do zabezpieczenia murów przed nasiąkaniem, natomiast nie odkopano wnętrza samego zamku spod zwałów ziemi. Do dziś nie wiadomo co kryje się od powierzchni ziemi po fundament. Bardzo możliwe, że u nas podobnie jak w zachodnich zamkach, podworce zamkowe były wyłożone kamieniami, co już jest wskazówką do jakiej głębokości należy machać łopatą. Może zamek stojący na wzgórzu z ogromną ilością ziemi w środku ma sugerować, że nanieśli ją turyści? W okresie powojennym najważniejsza dla naszych historyków była wioska Biskupin, gdzie do dziś szuka się dźwięków naszej mowy, by udowodnić Niemcom jej polskość. Sugerowanie narodowi, że swą egzystencję rozpoczynał od drewnianych warowni i kurnych chat jest najzwyklejszym oszustwem. Dlaczego nie prowadzi się systematycznych i dogłębnych (dosłownie) badań tego co widać jak na dłoni, a trwoni się fundusze na szukanie kurnych chat, ograbianie starożytnych grobów i ogłaszanie coraz to nowych cywilizacji kaszy gryczanej, nie wiadomo. To, że jesteśmy cywilizacją z marginesu historii zawdzięczamy naszym historykom. To oni chwaląc się tylko wygrzebanymi z ziemi szczątkami drewnianych chat i rozbitych skorup zbudowali nasz wizerunek na świecie. A kto na świecie będzie się liczył z narodem, który ma najwięcej kurnych chat, glinianych skorup i odpustowych gwizdków? Dlaczego to właśnie nam zachodnia Europa musiała stawiać kamienne i ceglane zamki? Swoją pozycję na szarym końcu zywilizacji europejskich zawdzięczamy tym, którzy nie mogąc przestać patrzeć pod nogi, nie zauważają tych wspaniałych stojących na wierzchu budowli świadczących o wysokich umiejętnościach naszych przodków. Płaszcząc się przed zachodem doskonale wypełniamy treść przysłowia cudze chwalicie, swego nie znacie.... Dlaczego nie prowadzi się badań nad tym, co dał Polsce chrzest w roku 966? Czy dopiero w tym roku polskość wypadła sroce spod ogona? A gdzie nasza historia sprzed tego roku? Dlaczego naszą historię zaczęli pisać obcy, zachodni mnichowie i w obcym nam języku? Czy my nie umieliśmy wtedy mówić i pisać? Doskonale umieliśmy, mieliśmy bogate źródła i bogatą historię. To właśnie w 966 roku wpadliśmy w tryby machiny zwanej rzymskim chrześcijaństwem i to właśnie polityka ówczesnego Rzymu ukradła nam wcześniejszą historię. To nikt inny jak Rzym narzucił nam nową mowę i nowy alfabet - łacinę. Trzeba było kilku wieków, by wychować na tym terenie ludzi całkowicie sprzyjających Rzymowi i piszących w alfabecie łacińskim. Tych co walczyli o własny język, tradycję i historię, uznawano za heretyckich pogan i zaciekle tępiono. Dlaczego tłumaczy się nam, że przyjęliśmy chrzest od Czechów tylko dlatego, by nie przyjąć go od Niemców? Przecież Czesi byli bardziej proniemieccy niż sami Niemcy. Ale takich badań prowadzić nie wolno, bo przewróciłoby naszą historię do góry nogami. Proszę też nie interpretować tego jako ataku na wiarę. Pokazuję działanie ówczesnego Rzymu, który prowadząc ekspansywną politykę terytorialną używał wiary jako pretekstu. W roku 966 padliśmy ofiarą konkwisty dokonanej przez Rzym. Znając efekty konkwisty hiszpańskiej w Ameryce możemy się tylko domyślać ile naszych skarbów narodowych zostało zniszczonych i spalonych w imię nowej ideologii i nowego europejskiego porządku. Oglądając rozmieszczenie zamków na terenach dzisiejszej Polski daje się zauważyć pewną prawidłowość. W Polsce północno-wschodniej spotykamy zamki budowane przeważnie z cegły, natomiast na terenach południowo-zachodnich w przewadze są zamki budowane z kamienia. Jest to być może związane z występowaniem i pozyskiwaniem surowca budowlanego, a także z jego transportem na miejsce budowy, ale może też być związane z poziomem techniki budowlanej w danym okresie. Nie jest to regułą, bo i wśród ceglanych budowli znajdują się kamienne i odwrotnie, jednak charakterystyczne jest, że kamienny budulec spotykamy najczęściej w najstarszych budowlach sakralnych istniejących do dzisiaj na naszych terenach - jak w Tumie pod Łęczycą gdzie znajduje się nie wykorzystywana dziś do niczego, ziejąca przeraźliwą pustką kolegiata romańska. Także wiele zamków budowanych z cegły stoi na potężnych, kamiennych fundamentach. Są też obiekty kamienno-ceglane mogące sugerować, że część ceglana została dobudowana. Przykładem tego mogą być zamki w Chęcinach i w Olsztynie pod Częstochową, a poza naszymi granicami zamek w Trokach czy Hammershus na Bornholmie. Ogólnie, kamienne budownictwo pokrywa się z zasięgiem tzw. wpływów celtyckich na terenie dzisiejszej Polski. Pamiętać też należy, że kamienne i ceglane zamki to jeszcze nie wszystko. Do tej liczby należy doliczyć jeszcze większą liczbę kościołów i klasztorów, które żyły równolegle ze świeckim budownictwem. Czym były przed nową adaptacją po roku 966 tego nie wiemy ani się nie domyślamy, ale jedno co możemy przypuszczać - rodziły się razem z zamkami, budowane w tym samym stylu i z tego samego budulca. Do dziś są perłami architektury, ale nie wszystkie mają szczęście żyć własnym życiem. Niektóre opuszczone, ale ze statusem zabytku, ulegają powolnej ruinie na naszych oczach, jak choćby wspomniana kolegiata w Tumie pod Łęczycą czy kościół w Gnojewie koło Malborka (na zdjęciach). Takich zabytkowych kalek jest w Polsce dużo więcej. Jedne stały się ofiarami ideologii, drugie bezmyślnej polityki państwa. Są to przeważnie obiekty, które nie dają politycznego atutu przydatnego przy ustalaniu odwiecznych praw do polskości lub te, które sprzyjałyby umacnianiu kościoła w państwie. Zamienia się je w ulubione przez państwo trwałe ruiny, które nie wymagają żadnych nakładów finansowych na renowację ani wydawania pieniędzy na historyczne badania. Proszę też nie uważać, że budowę najstarszych kościołów i klasztorów zawdzięczamy tylko zachodnim mnichom (innych nie było po przyjęciu chrztu). Oni także wchodzili na gotowe (tak samo jak Hiszpanie w Ameryce), mniej lub więcej zrujnowane posiadłości i przystosowanie budynków do własnych potrzeb zawdzięczają pracy własnej, a przede wszystkim okolicznej ludności. Nie mylmy też fundacji z budową. Ufundowanie klasztoru czy kościoła było tylko nadaniem kawałka ziemi wraz ze wszystkim co na niej stało. Fundator mógł co najwyżej wspomagać odbudowę czy pokrywać koszty wyposażenia. Kazimierzowe budowanie Kazimierz III zwany Wielkim, który panował w latach 1333-1370, został okrzyknięty przez historyków największym budowniczym w dziejach Polski. Jeden z największych strategów politycznych ówczesnych czasów wybudował najwięcej warowni, zamków i strażnic niż ktokolwiek w historii naszej państwowości. Zastał drewnianą, a zostawił murowaną - tak brzmi slogan wpajany wszystkim Polakom od maleńkości. Tak nam weszło to w krew, że nikt na poważnie nie jest w stanie podważyć tej maksymy, bo zostanie oskarżony o zdradę stanu. Pierwszy kaganiec jaki założyli nam historycy, to rok 966 i od niego zaczyna się prawdziwa historia Polski. Jeśli tak, to nie ma innych ram czasowych dla wszystkich zbudowanych w Polsce obiektów i to zgodnie z ideą postępu technicznego - najpierw budowle ziemne, potem drewniane i na końcu kamienne i ceglane. Problem jest w tym, że jak zwykle trudno ustalic kolejność, co było pierwsze - jajko czy kura. Wszakże już kamienne budowle istniały za Mieszka I na Ostrowie Lednickim, a przed nim budowaliśmy ponoć tylko grody ziemno-drewniane z typowo polskimi hakami wałowymi, jak ten w Gnieźnie. Gdzie w tym układzie umieścić przedchrześcijańską rotundę z Wawelu, Cieszyna czy Gromnika? Na Ostrowie Lednickim kamienne otoczaki, a na Wawelu surowy, łupany kamień. Czy salomonowym wyjściem jest ogłoszenie, że chrzest przyjął tylko Mieszko i jego drużyna, a reszta tkwiła w pogaństwie i budowała jak chciała i co chciała? Chyba nie. Rotunda jest bardzo popularną budowlą ale w kręgu chrześcijaństwa bizantyjskiego, a nie rzymskiego i to nie przypadek, że zachowały się na południu Europy, gdyż przedłużeniem polityki Rzymu na wschodzie były Niemcy nie zainteresowane tamtym rejonem. Czy nasze pogaństwo miało charakter bizantyjski? Prawdopodobnie tak. I dlatego zostało zburzone, spalone lub zamurowane. Ręce Rzymu nie zdążyły tego zrobić w Dalmacji, na wschodzie czy w samym Bizancjum i dlatego tam mają dłuższą i bogatszą historię. Przykłady budownictwa kamiennego Kazimierza III - Bobolice, Inowłodz, Lanckorona i częstochowski Olsztyn Kazimierz III objął tron Polski w roku 1333 po śmierci ojca Władysława Łokietka w dość nieciekawej sytuacji politycznej. Oczy króla skierowane były na Ruś Halicką, gdzie opustoszał tron po śmierci Trojdenowicza z rodziny Piastów (zapora przed Tatarami). By zabezpieczyć się od strony krzyżackiej, Kazimierz zawarł z nimi pokój oddając całe Pomorze Gdańskie w zamian za Kujawy i Ziemię Dobrzyńską. Umożliwiło mu to wyprawę na Ruś Halicką, gdzie zajął Lwów, Halicz, Chełm, Brześć i Włodzimierz, co znów spowodowało konflikt z Litwą walczącą o wpływy na Rusi. Jest ciekawe, że książęta śląscy będący podówczas lennikami króla czeskiego nie wykazywali zaborczych intencji wobec Polski, a pomimo to król buduje szereg kamiennych zamków na granicy ze Śląskiem, a ze strony największego wroga - Krzyżaków - zaledwie dwa - w Złotorii pod Toruniem i w Kruszwicy. Od strony Brandenburgii Polski broni tylko gród w Poznaniu, a od Litwy żaden. Czy to nie jest co najmniej dziwne? Dlaczego, jako ponoć wybitnie dalekowzroczny strateg, nie zabezpieczył się od północy gdzie urastał w siłę największy wróg Polaków - zakon krzyżacki? Dlaczego jako strateg nie zbudował sieci zamków broniących serca królestwa w oparciu o Wisłę? Owszem zbudował, powie ktoś. Tak, ale dziwnym trafem większość na prawym brzegu Wisły, a więc od strony potencjalnego najeźdźcy, zamiast na lewym gdzie pierwszym pasem obrony byłaby sama Wisła. Spójrzmy zatem szerzej. Od ujścia Wisły po jej prawej stronie znajdujemy zamki krzyżackie, kazimierzowe i niekazimierzowe. Tu widać jakąś myśl strategiczną, ale nie Kazimierza Wielkiego. Ktoś budował swą linię obronną w oparciu o największą rzekę i wnioskować można, że miała to być obrona przed inwazją z zachodu. Kogo i przed kim? Podobnie ma się rzecz z zamkami tworzącymi linię obrony na Odrze. Kto i kiedy zatem budował, skoro według uczonych w głąb historii już tylko drewno i ziemia? Rzecz ciekawa, którą można zaobserwować to ta, że największe skupiska zamków znajdują się po lewej stronie Odry oraz na... dzisiejszej Warmii i Mazurach. Kazimierz Wielki sygnował swym nazwiskiem (wedle historyków) budowę co najmniej 43 zamków (Jasienica wspomina o 53). Panując 37 lat musiał organizować i opłacać budowę ponad jednego zamku rocznie. Czy średniowieczna Polska była aż tak bogata? Jak wiemy nie ma dwóch jednakowych zamków, a zatem projektantów musiało być więcej niż jeden. Gdzie zatem mieściły się kazimierzowe biura projektów? Gdzie pozyskiwano kamienny budulec i jaką siłę stanowił cech wysoko wykwalifikowanych kamieniarzy? Gdzie znajdowały się cegielnie produkujące ogromne ilości cegły na potrzeby budowy? Z ruin widać, że nie był to ręczny wyrób, czyli tzw. palcówka, a kilka rodzajów cegieł łącznie z długimi i płaskimi spotykanymi między innymi w rzymskim koloseum. Gdzie w końcu zachowały zapiski o tak praco- i finansowo chłonnych przedsięwzięciach gospodarczych króla, które niewątpliwie kosztowały krocie królewski skarb? Nie ma, po prostu nie ma. Ani słowa w kronikach, a przecież już umieliśmy pisać. Jest za to autorytatywne stwierdzenie historyków - zastał drewnianą, zostawił murowaną. I jest to zwykłe (choć efektowne medialnie) naukowe minięcie się z prawdą. Kazimierz Wielki nie zbudował żadnego zamku. Odziedziczył schedę po ojcu, na którego ziemi od wieków niszczały ruiny. Mógł je co najwyżej podremontować lub coś dobudować, by zapewnić je zamieszkującym w miarę możliwą egzystencję. Mógł uzupełnić mury obronne, by stanowiły jako taką ochronę dla załogi. Mógł zrobić tylko to, na co pozwolił mu stan skarbca, ilość posiadanych specjalistów i stan techniki w średniowiecznym państwie. I tylko tyle. Był Wielki, bo uchronił Polskę od zejścia w historyczny niebyt. I za to mu chwała. Geograf Bawarski w dokumencie z roku 843 opisuje, że Dziadoszyce posiadali dwadzieścia grodów, Opolanie tyleż samo. Golęszyce 5 grodów. Ślężanie mieli piętnaście grodów, a plemię słowiańskie mieszkające nad Wartą miało dziewięćdziesiąt osiem twierdz. Co zatem u człowieka z zachodu oznaczało słowo gród czy twierdza? Drewnianą zagrodę z Biskupina czy też zamki przypominające te potężne z Niemiec czy Francji? Naiwnością jest twierdzić, że wrażenie na nim mogły zrobić drewniane grody otoczone wałami ziemnymi. Można przypuszczać, że piszący te słowa frankoński skryba doskonale znał budownictwo zachodniej Europy. Dokument lokacyjny Krakowa z roku 1257, a więc na prawie 100 lat przed królowaniem Kazimierza III wymienia w samym tylko mieście (bez Wawelu) około dwudziestu kamiennych kościołów. Paweł Jasienica pisze, że jednocześnie Poznań, Sandomierz, Gniezno, Wrocław czy Wiślica liczyły ich po kilka. Szkoda, że nie pisało się wtedy o kamiennych grodach, bo i te zapewne już istniały. Brak wzmianek o zamkach można by wytłumaczyć tym, że ówczesna, pisać umiejąca inteligencja skupiona była przede wszystkim w miastach, wokół panujących i dostojników kościelnych. Pisała zatem o najbliższym otoczeniu i to co widziała wokół, pozostałe zaś opisy powstawały tylko podczas wypraw czy bitew i były zupełnie przypadkowe. Nikt w ówczesnej Polsce nie myślał o systematycznych badaniach spuścizny po przodkach, a przynajmniej o spisie powszechnym w dobrach królewskich. Przykłady budownictwa ceglanego Kazimierza III - Bochotnica, Koło, Łęczyca i Złotoria Z owych 43 zamków zbudowanych przez Kazimierza Wielkiego, 17 jest z litego kamienia, 11 zbudowanych z cegły, 7 ceglano-kamiennych, a w ośmiu nie można się dopatrzyc budulca, bo albo ziemia całkowicie pokryła ruiny albo zostały przebudowane i pokryte ochronnym tynkiem. Proszę się zastanowić nad pytaniem - Czy Kazimierz Wielki mógł budować co chciał i gdzie chciał? Otóż nie. Robić to mógł tylko na terenie, który nazywamy dobrami królewskimi, a więc tam gdzie miał prawo własności prywatnej. Państwo nie było jego prywatnym dobrem. Granice jego państwa wyznaczały dobra prywatne tych, którzy dobrowolnie poddali się jego zwierzchności. Chronili się w ten sposób pod skrzydła silniejszego, ale za cenę pewnych ograniczeń i powinności na rzecz króla. Jeśli król chciał zbudować warownię na terenie poddanego musiał uzyskać jego zgodę i pokryć wszystkie koszta budowy. Jeśli poddany nie wyraził zgody, król mógł przenieść budowę do sąsiada albo ogłaszał opozycjonistę buntownikiem i osadzając go w więzieniu konfiskował jego dobra, zwykle natychmiast nadając je swojemu zwolennikowi. Książęta śląscy, chociaż lennicy proniemieckiego króla Czech, nie wykazywali chęci walki z Polską. Woleli spokój i pokój, choć istniało zagrożenie wojną, gdyby zarządał tego król Czech, lecz od tej strony Kazimierz zabezpieczył się politycznymi układami. Dlaczego więc buduje warownie na pograniczu ze Śląskiem zamiast na północy (Krzyżacy) czy południowym-wschodzie (Tatarzy)? Wydaje się, że Orle Gniazda stały od dawna, a na budowę nowych twierdz król po prostu nie miał pieniędzy, nie miał bazy ekonomicznej, nie miał rozwiniętej struktury gospodarczej i nie miał potrzebnej techniki do budowy takiej ilości zamków i do tego na tak rozległym obszarze. Kazimierz Wielki zostawił murowaną bo urodził się w murowanej, żył w murowanej i umarł w murowanej. Stolica Kazimierzowa - Kraków, także stoi na potężnych kamiennych fundamentach i zapewne budowana była na długo przed tym nim pierwszy Piast zasiadł na wawelskim stolcu. Co ciekawsze - im sięgniemy niżej tym oglądamy większe i doskonalej obrobione bloki kamienne. Z jak wielkich zatem elementów wykonane są fundamenty wawelskich budowli? Niestety nie ma zdjęć, a miejsca, do których ma dostęp zwyczajny turysta zostały pięknie wytynkowane zasłaniając budulec. Przykładem może być krypta katedry wawelskiej, gdzie pochowano najznamienitszych Polaków. Pozostałe miejsca są skrzętnie skrywane przed obcym okiem za tabliczkami - obiekt nie do zwiedzania, prace konserwatorskie itp. Rotunda wawelska, fundamenty starego kościoła, wejście na dziedziniec i wieża katedralna
Posted on: Sat, 26 Oct 2013 17:07:26 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015