Co mi przypomina, że pierwsze w życiu wino (i pierwszy alkohol w ogóle) spożyłam z niekłamanym entuzjazmem w wieku 14 lat (patologia), na imprezie urodzinowej mojej siostry Agugu. Całą procedurę przeprowadzałam z dużym sukcesem w tajemnicy, bezkompromisowo przy stole pijąc wino ze szklanki i udając, że to sok porzeczkowy. Zorientowałam się, że jestem nieszczególnie twardą zawodniczką, kiedy z rechotem zaczęłam puszczać po stole nakręcanego, skaczącego gumowego peniska na kurzych łapkach. Reszta towarzystwa zorientowała się, że jestem nieszczególnie twardą zawodniczką, kiedy w chwilę potem wywaliłam na siebie całą miskę sałatki jarzynowej. Good times.
Posted on: Sun, 01 Dec 2013 18:12:58 +0000