Co wobec inteligencji Boga jest zabawą, a co na serio Gdy - TopicsExpress



          

Co wobec inteligencji Boga jest zabawą, a co na serio Gdy reżyser z ogromu Wszechświata daje to na co zasługujemy a do jakiej granicy jest bezkarność nigdy do końca nie wiemy i czy tylko dlatego dostajemy baty że jak kaleki przeklęte od wieków błądzimy po omacku w skurwionej życia mgle... Zastanawiamy się co cieszy Boga wzrok i rzucamy fałszywe karty na stół pieprząc że pijak co przepił fortunę a w transie narkotycznym alkoholu pomagał grzesznym i zagubionym choć chwiał się na nogach przez wiele lat a jednak pokornie klękał w obliczu Nieba żarliwie się modlił o mniej chorób i biedy a zło czynił z głupoty zwykle ludzkiej oraz braku w świecie szlachetnych norm etycznego bytu ucywilizowania gdy szlachetniejąc krzyżem na ramionach pejczem zawiści smagany przez pysznych zadawał wciąż trudne akademikom pytania czy cieszy Boga tłusty i bogaty szubrawiec co majątek zawdzięcza zdzierstwu i lichwie albo grosz z węzełka odebrany biednym staruszkom a z kościołem go łączy tylko ten konkret aby inni biedniejsi złoto i jego stroje zobaczyli i wypasione auto błyszczące jak klejnot a stojące koło złotej bryki niecnego proboszcza a który modli się banalnie jak kutwa o srebro i jeszcze więcej majątku srebrnikiem kupionego gromadzi ta wsza okradająca naiwnych ludzi a żniwa zbiera w egoiźmie trywialnym skąpstwem każdy grosz jak maniak ciagnie do siebie choć może za kufer złota nawet chleba nie ugryzie bo od sadła pychą zgromadzonego chore serce skona... I jak tu rozeznać żywot ludzki głupotą przeplatany mądrość sprzedana bo zdrowy rozsądek nie chciał kąsać brata pyskiem wściekłej hieny zysku i czym by można w tym żałosnym mutancie jakim przykładem podeprzeć rozterki chorej duszy kogo miałby wysłuchać aby sumienie obnażył z fałszywej szaty zdegenerowanego świętoszka krakającego amoralnie w takt szyderczej kuźni kującej noże w plecy dla odważnych sprawiedliwych kat zaciera ręce że grosza mu przybędzie za odstrzał bo im dalej w demokrację tym burdel potężniejszy a małpy z tronów rozkazem ołowiem lwy mordują psy wyją szaleńczo jak kurwy niezaspokojone bo przez zbrodniczą pazerność motłochu wieje śmiercią z mostka kapitańskiego Kosmosu... Ale pijany poeta na skraju rozpusty się śmieje bo on jako ducha estetyczny królwicz nigdy nie zginie bo zawsze prometejski odwagi na pohybel szympansom ogień w dobrym do granic naiwności sercu płonie i Herkules by poległ gdzie on nosy kwasi a śpiewa o ptwornych ludziach i wspaniałym świecie i choć cyklicznie pijane ciało topi w ludzi bagnie zróżnicowanym estetyzmem robi czynów zasłonę dymną i nigdy nie zginie od chamów razów na ziemskim padole bo jak duch oryginalny jest wyjęty z rzeczywistości bo choć larwy zbrodnicze przędą bandyckie sieci poeci na obłoku po prawej ręce Chrystusa przyjdą na ten koniec bestialskiego cyrku - i zapłacą a pięści mają cięte jak genialny język...
Posted on: Wed, 02 Oct 2013 19:54:06 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015