Część czwarta – Bal pożegnalny ~ * ~ - Nie tłumacz się, - TopicsExpress



          

Część czwarta – Bal pożegnalny ~ * ~ - Nie tłumacz się, dobrze wiem co widziałem. – Nie pozwolił mi powiedzieć jak jest naprawdę. Teraz pewnie myśli, że go oszukałam. Postanowiłam się z nim nie wykłócać. Weszłam do szkoły, moją pierwszą lekcją była Muzyka później Geografia, Polski i inne. Lekcje strasznie mi się dłużyły. Nie miałam z kim porozmawiać a nawet nie miałam ochoty tego robić. Amelia była chora, Justin co chwilę chodził grać w koszykówkę z kumplami na przerwach. A moi kumple byli na mnie obrażeni. Postanowiłam mu to wytłumaczyć zaraz po lekcjach. - Hej ! Patrick , czekaj ! – Zobaczyłam go wychodzącego już za szkołę podbiegłam do niego.- To nie jest tak jak myślisz nawet nie pozwoliłeś mi powiedzieć jak jest naprawdę. - No więc słucham. – Powiedział do mnie z sarkazmem patrząc ciągle przed siebie. - Na początku byłam u Amelii postanowiłam kupić sobie coś do jedzenia, więc skoczyłam do sklepu. Spotkałam go i tak wracaliśmy razem do domu bo chciał ze mną pogadać. Nie chcę żebyś się na mnie obrażał o byle gówno, nie chce tracić kumpla.. – Zatrzymałam się i stanęłam przed nim patrząc mu w oczy. - Niech Ci będzie, powiedzmy, że Ci wierzę. To co teraz ? – Trochę za łatwo mi sie poddał, ale w każdym razie byłam szczęśliwa, że nie muszę się z nim kłócić i , że dalej możemy sie kumplować. - Może teraz wrócimy razem ? Nie czekasz na resztę ? – Byłam ciekawa dlaczego nie ma z nim Petera i Paula. - W sumie powiedziałem im, że wrócę sam, bo .. też chciałem z Tobą pogadać. – Uśmiechnęłam się do niego. Wiedziałam już dlaczego bez żadnych zarzutów się ze mną pogodził, widocznie chciał zrobić to samo co ja, bez żadnego słowa przytuliłam się do niego. – Za co to ? – Zapytał mnie śmiejąc się. - W sumie to za nic, po prostu tak jakoś. – Ponownie sie uśmiechnęłam a on złapał mnie w pasie i podniósł po czym zaczął sie ze mną kręcić. Oboje się śmialiśmy. Postawił mnie na ziemię. - A Tobie co znowu odbiło ? – Wyszczerzyłam do niego zęby. - Chyba miłość… – Powoli objął mnie w pasie pieszczotliwie mnie przytulając. Przysunął swoja twarz do mojej. Nasze usta zbliżały się powoli do siebie. Serce mi waliło jak oszalałe, lecz nagle usłyszałam głos zza moich pleców. Poznałam go od razu był to Justin. Obróciłam się, miałam rację. - Ekhymm, przepraszam, mogę zamienić słowo z Katie ? – Był trochę zmieszany tym wszystkim co zobaczył, ja oderwałam się z uścisku Patricka, podeszłam do Justina. - Cześć. – Było mi trochę głupio bo podobał mi się Justin i Patrick. Postanowiłam pogadać o tym z Amelią. - Cześć, mam nadzieję, że za bardzo wam nie przeszkodziłem. – Kiedy miałam mu odpowiedzieć, ktoś mi przewał. - Owszem przeszkodziłeś nam. – Był to Patrick. - Patrick prosze, zamknij sie na chwilę. – Odpowiedziałam mu zdenerwowana tą całą sytuacją. - Achh, no tak porozmawiaj sobie z tym Metr 60 w kapeluszu. – Odszczeknął, jak dla mnie było to niegrzeczne, ponieważ wtrącał sie do naszej rozmowy i obrażał Justina, w prawdzie był trochę niski, ale mi to nie przeszkadzało. Sama też byłam niska, miałam tylko 160. Justin był wyższy ode mnie o jakieś 5 cm, Patrick zaś miał z 173 cm. - Coś Ci sie nie podoba ? – Powiedział Justin. - Wszytko by było ok, gdybyś ty smrodzie tutaj nie stał. - ZAMKNIJCIE SIĘ OBOJE ! – Krzyknęłam. Nie podobało mi sie to wszystko. Odeszłam na bok z Justinem. – No więc chciałes mnie chyba o cos spytać ? – Byłam ciekawa o co mu chodziło. - Nie już nie ważne. – Że co ?! odszedł ode mnie i poszedł znowu w stronę kortu. - Wiesz co, wielkie dzięki. – Zwróciłam się do Patricka i zaczęłam iść w strone domu Amelii. Kiedy zadzwoniłam okazało sie, że u Amelii nikogo nie było więc siedziałyśmy w salonie na kanpie. - Amelia, ja już nie wiem co mam robić, podoba mi się dwóch chłopaków na raz, chodzi mi tutaj o Justina i Patricka. – Zwierzałam się jej. - Powinnaś pogadać z każdym, spędzić z nimi trochę czasu, na pewno któryś podoba Ci sie bardziej. – Wysłuchałam jej. - Dzisiaj Patrick prawie mnie pocałował, przyszedł Justin, Patrick zaczął go obrażać.. – Wszystko jej opowiedziałam. Około godziny 17 wróciłam do domu. Miałam dość szkoły. Weszłam do domu. Byłam bardzo głodna więc weszłam do kuchni. Na lodówce była przyczepiona samoprzylepna karteczka. Będziemy w domu o 18. Pojechaliśmy na lotnisko po Dominica. No ładnie, mój brat miał dzisiaj wrócić z obozu. Lubiłam go, zawsze sie z nim wygłupiałam i z jego przyjacielem Isaac’em. Był on cudowny. Strasznie mi sie podobał kiedy byłam mniejsza. Zrobiłam sobie kanapkę i zaczęłam ją jeść. Przebrałam się w dres. I zasiadłam przed TV. Tak jak rodzice napisali mi na kartce. Byli dokładnie o 18 w domu. - Czeeść ! Jesteśmy. – Krzyknął mój tato wesoło. Wszyscy cieszyliśmy sie na powrót Dominica. - Gdzie jest ta brzydulka ? – Powiedział mój brat. Zerwałam się z kanapy i rzuciłam na niego. Nogi miałam splątane na jego tyłku, a rękoma zawiesiłam mu się na szyję. Wyszedł tak z emną na podwórko. - Stęskniłam się za Tobą Kwazimodo. – Oznajmiłam i zaczęliśmy się łaskotać i przezywać dla zabawy. Nie wiedziałam, że to całe zdarzenie widział Justin wsiadający właśnie do swojego auta. Wstałam szybko cała brudna z ziemni i trawy. Mój brat wbiegł do domu zaraz za mną. Ja poszłam się wykąpać, a moja rodzinka jadła obiad. Po odrobieniu lekcji. Około 19, do mojego brata przyszedł jego kumpel razem graliśmy w jakieś wyścigi na PS. Poszłam spać około 22. Następnego dnia wstałam rano i dostałam sms’a od Amelii żebym dzisiaj po nią przyszła do szkoły. Jest ! Nareszcie wyzdrowiała. Będę miała z kim pogadać. Wzięłam prysznic, ubrałam sie i pomalowałam. Nic rano nie jadłam. Razem z moim bratem i Isaac’em poszliśmy po Amelię. Wcześniej uprzedziłam ją z kim po nią zawitam. Kiedy weszliśmy na szkole podwórko mój brat i jego kumpel poszli do swojej klasy my postanowiliśmy zrobić to samo. Po lekcjach. Podszedł do mnie Justin z uśmiechem na ustach. - Siemka ! – Przywitał się wesoło. – Mam dla Ciebie propozycję. Może pójdziesz ze mną dzisiaj na warsztaty taneczne? – Ucieszyłam się, że nie był na mnie obrażony i, że mogliśmy gdzieś razem wyskoczyć. Kumplowałam się z Justinem długi czas, z Patrickiem oczywiście też, nie kłócili się. Miesiąc później. Powoli zblirzały się wakacje. No i z każdym dniem coraz bliżej było do Balu. Zawsze organizowali nam taki bal na koniec roku. Uważali to za niezłą rozrywkę. Nie wiem jak jest na takim balu, rok temu nie poszłam. Nie miałam z kim. W sumie miałam, ale nie chciałam iść z Patrickiem. Teraz nie miałam pojęcia kto mnie zaprosi. Pewnie dzisiaj chłopaki będa nas zapraszać w końcu bal juz w Poniedziałek , a dziś mamy Piątek. W stałam rano, poszłam się odświeżyć. Ubrałam się w krótkie spodenki, bluzkę na ramiączkach i balerinki. Związałam włosy w kucyk. Pomalowałam sie tak jak zawsze. Poszłam po Amelię, która czekała na mnie na chodniku. - Cześć ! – Krzyknęła do mnie z drugiej strony ulicy, podbiegłam do niej i przytuliłam ją. - No siema. Jesteś gotowa na przyjęcie zaproszenia ? – Uśmiechnęłam się. Wiedziałam już, że Amelie chce zaprosić Paul, ale nic jej o tym nie mówiłam. - Gotowa, jak myślisz kto Cię zaprosi ? – Zapytała mnie. - No wiesz sama nie wiem. Tym razem chciała bym pójść więc mam nadzieję, że ktoś w ogóle mnie zaprosi. – Nie powiedziałam Amelii, że najchętniej na bal poszła bym z Justinem. Przyjaźniliśmy się już od jakiegoś czasu. Gdyby też zaprosił mnie Patrick, zgodziła bym się. Bardzo się zmienił, jest miły, bardziej uczuciowy. Z czasem przypomina mi Justina, ale mam nadzieję, że nie robi tego specjalnie. - Ja chciała bym żeby zaprosił mnie Paul, albo Peter, chociaż wolała bym Paula. A w sumie to niezły jest ten trzecioklasista. Ale to wiadome, że on mnie nie zaprosi więc.. – I tak aż pod szkołę Amelia mówiła z kim by wolała iśc na bal a ja jej tylko przytakiwałam. Na samym wejściu czekał na mnie Patrick z uśmiechem na ustach. Witam – Roześmiał się sam z siebie i podał mi rękę. Uścisnęłam ją, ale Patrick za nic nie chciał puścić mojej dłoni. Nie powiem, że nie wyglądaliśmy jak para. Tak właśnie było ! Bałam się tylko , ze to może zniechęcić w jakikolwiek sposób Justina. Kiedy tak weszliśmy razem do klasy. Szybko puściłam jego dłoń. Usiadłam razem z Amelią w ostatniej ławce, zaraz przede mną siedział Justin z Paulem. W połowie lekcji dostałam od niego karteczkę. Porywam Cie po szkole. Byłam ciekawa gdzie mnie zabiera i dlaczego akurat nie napisał mi gdzie ? Zobaczyłam, że Amelia dostaje karteczkę na której było napisane ” Chcesz być moją księżniczką na balu ” ? Uśmiechnęłam sie szeroko a profesor William opowiadał właśnie matematyczny żart. Po czym powiedział. - Widzę, że tylko Pani Katie zna się na matematycznych żartach.- Wszyscy się na mnie popatrzyli, a ja zrobiłam tylko duże oczy. Przecież nie przyznam się, że smiałam się z czegos innego. Nie chciałam być wzięta do tablicy. Lekcje mijały bardzo wolno. Pewnie dlatego, że nie mogłam doczekać sie wyjścia z Justinem. Po wszystkich lekcjach usiadłam na ławke przed szkołą. Po chwili podszedł do mnie Justin. - Cześć Katie, masz może ochotę się przejść ? – Uśmiechnął się do mnie szeroko i tajemniczo. - Oczywiście , że tak. – Zgodziłam się. – A mogę wiedzieć gdzie mnie porywasz ? - Na spacer. – Oznajmił. Szliśmy tak dłuższą chwilę, aż doszliśmy do kwiaciarni. - Poczekaj tutaj na mnie chwilę. – Powiedział mi Justin. Ja czekałam na niego przed sklepem aż nagle dostałam sms’a od Patricka ” Mam pytanko, chcesz może iść ze mną na bal ? :*:*:*:*:* ” W tym samym momencie wyszedł Justin z pięknym kwiatkiem, w sumie nie wiedziałam co to za kwiatek, ale na płatkach miał trochę brokatu i owinięty był fioletowa wstążeczką. - Katie, chciała byś pójść ze mną na bal ? – Wręczył mi kwiatka i uśmiechnął się do mnie uroczo. Postanowiłam wybrać …
Posted on: Tue, 06 Aug 2013 07:04:32 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015