D.c. opowiadania o dziadku... - . - Straszenie czy - TopicsExpress



          

D.c. opowiadania o dziadku... - . - Straszenie czy przesłuchanie? W pokoju przesłuchań było dwóch policjantów. Posadzili go przy stole i zaczęli zadawać pytania. Juliusz zdenerwowany oświadczył, że nie będzie odpowiadał na ich pytania do czasu przyjścia jego adwokata. - Na razie o nic pana nie obwiniamy – oświadczył wyższy z policjantów, przedstawiając się jako Janusz. - To nie ma znaczenia – odpowiedział zdenerwowany Juliusz – zabraliście mnie rano z domu nie pozwalając się ubrać, skuliście kajdankami i pozbawiliście wolności. Zatem traktujecie mnie jak przestępcę, do czasu przyjścia adwokata, nie odpowiem na żadne pytanie. - To będziemy musieli odesłać pana do aresztu – rzucił ten mniejszy, przedstawiający się jako Ryszard. - Panie Juliuszu – wtrącił policjant o imieniu Janusz – mamy tylko kilka pytań i jak pan odpowie, nie wykluczone, że pójdzie pan do domu. - Powiedziałem, że nie odpowiem. Domagam się adwokata – upierał się Juliusz. - Zna pan numer telefonu do swojego adwokata? – Spytał policjant Rysiek. - Znam, tylko proszę mi oddać moją komórkę – upierał się Juliusz. - Rysiu, zejdź do aresztu i przynieś pana komórkę – zadysponował Janusz. - Panie Juliuszu – zaczął Janusz po wyjściu kolegi – przecież to byłaby formalność, a tak jak adwokat przyjedzie to trzeba będzie formalnie zacząć przesłuchanie i po co to panu? - Zobaczymy, jak przyjdzie adwokat – już spokojniej oświadczył Juliusz. Siedzieli tak w ciszy do przyjścia policjanta z telefonem Juliusza. Juliusz odnalazł telefon do Wojtka i włączył połączenie. - Wojtek? Tu Juliusz. Mam kłopot, policja zatrzymała mnie z samego rana i trzymają w Komendzie – Juliusz podał adres – no, dobrze, to czekam na ciebie. - Za ile będzie? – zapytał policjant o imieniu Janusz. - Za pół godziny, musi dojechać – westchnął Juliusz. - To, co, rozmawiamy panie Juliuszu? – zapytał. - Nie, czekamy na mojego adwokata. - Sprowadzić go na dół? – zapytał drugi policjant, Ryszard. - Nie, nie trzeba, poczekamy tu nic nie mówiąc – zdecydował Janusz. Zapadła cisza. Juliusz spojrzał na policjantów i dojrzał w ich oczach dziwne ogniki, tak jakby bawili się z nim w kotka i myszkę. Już wcześniej dostrzegł na biurku Janusza album fotograficzny, ale był zamknięty i nie widział jego zawartości. Nigdy nie przypuszczał, że rodzina może wystąpić przeciwko niemu. Przecież po śmierci dziadka Juliusz realizował jego testament. Robił wszystko, aby utrzymać firmy w ruchu, aby każdy miał, co robić i każdy mógł z tego się utrzymać. Jak wygląda rodzinna zawiść, pokazali jego rodzice, którzy po śmierci dziadka wyjechali do Włoch. Tam zmarł ojciec i tam pozostała matka, nie życząc sobie przyjazdu Juliusza.
Posted on: Mon, 25 Nov 2013 08:24:51 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015