Dziennikarz motoryzacyjny, czyli misja inaczej Są w - TopicsExpress



          

Dziennikarz motoryzacyjny, czyli misja inaczej Są w społeczeństwie zawody, znajdujące się pod baczną obserwacją innych. Ludzie, którzy je wykonują są często narażani na ocenę swojej pracy na forum publicznych, ale często też na splendor i przysługujący prestiż. Dotyczy to choćby: lekarzy, prawników, policjantów, nauczycieli i innych Przynależność do pewnych grup zawodowych daje niekiedy zaufanie społeczne, ale jako efekt negatywny, krytykę społeczną. Z pewnością grupą zawodową, zdolną do wpływania na postrzeganie świata przez społeczeństwo są dziennikarze. Jest niekiedy w tym i pewna niesprawiedliwość, gdy Pan/i jako interluktor telewizji śniadaniowej, jest darzony/a większą estymą niż autor interesujących reportaży w poczytnych periodykach. Ot magia szklanego ekranu. Nie o tym jednak ten artykuł. W całej rzeszy dziennikarzy funkcjonuje pewien specyficzny i dość hermetyczny światek – dziennikarze motoryzacyjni. Cichutko sobie trwa…właśnie trwa… Po 15 latach funkcjonowania w tej specyficznej branży i do tego w dość ciekawym, odznaczającym się znaczną dynamiką przemian okresie, jestem gotów by postawić pewną, niewygodną dla niektórych tezę. Brzmi ona następująco: dziennikarze motoryzacyjni są jedną z głównych przyczyn regresu polskiej motoryzacji oraz upowszechniają ją jednostronnie jak by była ona daniem fast food. Co rozumiem przez polską motoryzację? Wszystko co związane jest z lokalnym rozwojem ciekawych, własnych pomysłów i ich rozwojem prowadzącym do rodzimych rozwiązań innowacyjnych, w różnorodnej skali zastosowań w motoryzacji. Upowszechniania wyjaśniać chyba nie muszę, bo to podstawowa, nominalna dziennikarska praca. Chciałbym w tym miejscu sportretować ten specyficzny światek, notabene, o którym marzy wielu młodych ludzi i uwypuklić wszystkie jego niedoskonałości. Ostatnie lata to sporo wypaczeń w tej branży. Możliwości dziennikarza motoryzacyjnego są bardzo duże. Dlaczego? Dziennikarze motoryzacyjni jako pierwsi uzyskują dostęp do najnowszych materiałów i danych dotyczących nowo wprowadzanych modeli poszczególnych producentów. Bardzo często są jedynymi, którzy mają możliwość się z nimi w pełni zapoznać. To właśnie oni są świadkami wszystkich motoryzacyjnych premier zarówno w Polsce, ale i za granicą. Można śmiało stwierdzić, że na więkoszość światowych premier, niezależnie od miejsca na globie, zapraszany jest polski dziennikarz. Są uczestnikami nie tylko statycznych prezentacji, ale także firmowych testów organizowanych w ich ramach. Ponadto sami mogą takie testy przeprowadzać w oparciu o parki prasowe importerów. Co mogą dalej, z tak podaną na tacy wiedzą? Zanim ją opublikują, mogą poddać własnej analizie i osądowi. Mogą określić i ocenić zarówno tendencje rozwojowe, powody zastosowania konkretnego rozwiązania, jego zasadność, w końcu osiągnięty efekt. Ostatecznie zgromadzone i przepracowane informacje mogą upowszechnić w mediach z którymi współpracują. A kanałów informacyjnych jest całkiem sporo, od specjalistycznych portali internetowych, przez tygodniki i miesięczniki motoryzacyjne, aż po periodyki fachowe. Aktywny dziennikarz, który potrafi znaleźć drogę do odbiorcy poprzez odpowiednią formę przekazu i proporcji tekstu i grafiki, i może bazując na jednej prezentacji, przygotować materiał nawet do kilku zróżnicowanych czasopism i portali. Może… Rynek mediów motoryzacyjnych na pozór jest bardzo zróżnicowany. W rzeczywistości tak nie jest. Wynika to poniekąd z publikowanych treści - pośrednio, ale przede wszystkim z nadzoru właścicielskiego - bezpośrednio. Przykładowo miesięczniki motoryzacyjne głównego nurtu (pozostałe tytułu to ich pochodne, mutacje, numery specjalne), do których można zaliczyć: Auto Moto, Auto Motor i Sport, Top Gear oraz tygodnik Motor i Auto Świat, należą w większości do kapitału zagranicznego (przede wszystkim niemieckiego). Podobnie zresztą jest w największych portalach internetowych, z których każdy posiada własny dział motoryzacyjny. Media te utrzymywane są z budżetów reklamowych pochodzących, przede wszystkim, zza naszej zachodniej granicy. To tam jest ustalana ich wielkości i ceny. Zupełnie naturalnym jest, że zagraniczny kapitał lokuje swoje środki w swoich mediach. Niesie to za sobą określone skutki dla ukazujących się materiałów, które są przecież pisane w korelacji do pozyskanych reklam. Dziennikarskiego indywidualizmu odnajdziemy tu niewiele. Dlaczego tak się dzieje, wpływ na to mają poniekąd sami dziennikarze, ale napiszę więcej o tym nieco dalej. Winę za taki stan rzeczy ponosi organizacja procesu upowszechniania informacji w głównych mediach. Redakcje są mało autonomiczne w tym procesie. Są nastawione głównie na ograniczanie kosztów swoim zagranicznym właścicielom. Sporadycznie zatrudniają na etat. Nie delegują z własnych środków na imprezy i prezentacje, ciężar jest tu po stronie importera. Korzystają w pełni z dużej konkurencji wśród dziennikarzy i kierują się kosztem pozyskania materiału (czasem mile widziani są młodzi adepci, którzy popracują za darmo, za wyjazd lub możliwość testu samochodu). Redakcje zdają się w pełni na testy i prezentacje organizowane przez importerów. A te są naturalnie korelowane z kampaniami reklamowymi. W efekcie mamy w jednym czasie, w kilku mediach, bardzo podobne materiały, bez większej głębi i polotu, za to po myśli zagranicznych koncernów samochodowych i mediowych. W naszym kraju w dość ciekawy sposób funkcjonuje prasa motoryzacyjna o tematyce pojazdów użytkowych. To bardzo specyficzny sektor mediów motoryzacyjnych. O wspomnianej specyfice decyduje kilka aspektów. Mógłbym wskazać 7 równoważnych tytułów miesięczników. Równoważnych z uwagi na popularność, nakład, siłę marki. Tu odmiennie większość jest w rękach krajowych przedsiębiorców, którzy starają się balansować na granicy opłacalności by czasopismo się ukazywało. Wydawcy zagraniczni, co daje się zauważyć, utrzymują tytuł kierując się przesłankami tożsamymi jak w przypadku prasy motoryzacyjnej o samochodach osobowych. Ważne jest być na rynku i wspomagać rodzime marki (niemieckie i skandynawskie). Zdecydowana większość tych tytułów to kompletna nisza jeśli chodzi o sprzedaż. Kilkaset egzemplarzy w skali kraju danego tytułu jest sprzedawanych, reszta, czyli kilkanaście razy więcej to bezpłatny kolportaż do firm branżowych. Taki układ, gdzie istnieje dużo tytułów o podobnej tematyce, słabych ekonomicznie generuje określone skutki. Ponownie następuje, jednak na jeszcze większa skale, kalka tekstów. Wszyscy piszą jednocześnie o tym samym. Redakcje w swoich mikroskopijnych składach „kleją” się do działów PR importerów w przenośni i dosłownie (wianuszek kilku, przeważnie tych samych osób, na lotnisku nieodstępujących przedstawiciela PR to standardowy widok). Od odpowiednio spolegliwej współpracy zależy łaska importerów jako dawców: reklam i źródła tematów, niekiedy tekstów. Okres ostatnich 3-4 lat to znaczny wysyp motoryzacyjnych portali internetowych. Stoją za nimi rzadko hobbyści, za to przeważnie osoby, które nie załapały się do większych redakcji, a nadal chcą żyć po dziennikarsku, czyli podróżować i jeździć gratisowo samochodami. Ponieważ portalom internetowym jest dużo trudniej się wyróżnić, na tyle by wyłapali ich działy PR, stąd różnorodne pomysły jak choćby tematyka czysto kobieca, gdzie często i tak piszą mężczyźni. Nakreśliłem powyżej uwarunkowania w jakich przyszło funkcjonować współczesnym dziennikarzom motoryzacyjnym. Należałoby przyjrzeć się sylwetce samych dziennikarzy, którzy parają się tą jego odmianą. Do pewnych uogólnień pochodzących z moich obserwacji skłonił mnie epizod, gdy po raz kolejny wracałem z dużej światowej motoryzacyjnej imprezy i siedzący obok w samolocie po raz kolejny przeglądali zdjęcia, gdzie większość stanowiły wizerunki hostess obsługujących targi, reszta to kilka supersamochodów. Nie byli to początkujący koledzy po fachu, lecz doświadczeni wyjadacze. Zaczęła mnie zastanawiać ta powierzchowność, zamiast snuć wątki od strategii sprzedaży premierowych modeli po rozwiązania techniczne…lepiej oglądać d…i licytować się następnymi eskapadami. Tak jak i wszędzie, tak samo i wśród dziennikarzy motoryzacyjnych, trendy wyznaczają najlepsi. Zostać najlepszym można jeśli spełni się 2 warunki: zaliczy się współpracę w dużej znanej redakcji oraz ma się na tyle duży staż, że już wszyscy nas znają. Po spełnieniu tych warunków można już czynić ze swoją karierą przeróżne wariacje współpracy. Czołowi od lat w branży wyznaczają trendy, to do nich równają młodzi, ich obserwują i tacy chcą być widząc, konkretne korzyści. Bardzo ważny trend, zapamiętaj przyjacielu, jesteś tym lepszy im bardziej rzadkimi na rynku modelami jeździłeś, najlepiej takimi, którymi niewielu innych miało okazję. Uwiarygodnia Cię zdjęcie przy lub w samochodzie. Każdy szanujący się dziennikarz oprócz pochwalenia się co ostatnio upalał, posiada spore portfolio fotek, z egzotycznymi brykami, codrivy, tory testowe, cóż z tego że niekiedy było to raptem 1 okrążenie, ważne że jest materiał do „CV”. Acha prywatny samochód też nie może być byle jaki, podstawa to marki Premium. Cóż z tego że już leciwe, w końcu i tak nie służą do jeżdżenia, od tego są testówki. Samochód to tylko jeden z elementów budowania odpowiednie legendy wokół siebie. Samochód schodzi na dalszy plan bardziej się liczy to na jakiej byłeś imprezie. Uwierzcie działy PR prześcigają się w uatrakcyjnieniu dziennikarskiego bytu, a więc kraje Ameryki Południowej, Azja czy też Australia i Oceania to proza dziennikarskiego życia. Choć, trzeba przyznać, trzeba zaliczać się do czołowych by spijać śmietankę, inaczej ugrzęźniesz, jak to można usłyszeć, na trasie Warszawa – Barcelona lub Frankfurt. By zaistnieć trzeba być obrotnym, plany o egzotycznej prezentacji, rozchodzą się najpierw pocztą pantoflową. A kogo zaprosi dział PR? Oczywiście, że swoich pupili. Trzeba się więc przypodobać (dobrym słowem i ciętym dowcipem), przysłodzić (najlepiej artykułem długim i pochwalnym), przyseksić (no cóż…w końcu jesteśmy ludźmi). Za imprezami jest więc gonitwa, ci mniej na topie, starają się na nie wbijać, ci z topu nie wychodzą z samolotu – 2 dni w miesiącu przerwy w domu to nierzadkość. Z imprezy motoryzacyjnej, to już tradycja, można przywieźć suweniry, najczęściej o znacznej wartości (dyski mobilne, elementy markowych kolekcji, alkohole) gadżety. Tak, dziennikarze motoryzacyjni uwielbiają gadżety, nadążają za każdą elektroniczną nowinką. Ale trzymanie tempa w nadążaniu za modą wymaga konformizmu. Czy widzieliście kiedyś artykuł krytyczny? Przy nawale wyjazdów i wspólnym biesiadowaniu jakże tu pisać krytycznie i dogłębnie, ale od czego są materiały prasowe, toż to gotowiec i już. Bazowanie na materiałach prasowych to podstawa. Redakcje nie ponoszą kosztów podróży, więc wszystko jest sponsorowane. W ten sposób tworzy się swoisty łańcuszek zależności, ja tobie ty mnie. Spora grupa pisała by za darmo by tylko mieć dostęp do „testówek” i upalać samochody. Jeszcze inni, w tej grupie nawet redaktorzy naczelni, gotowi są utrzymywać się z innych źródeł, kredytując niekiedy redakcję godząc się na kilkumiesięczne zwłoki w wypłatach, by tylko jeździć za granicę i po prostu „bywać”. Specyficznie pojmowana jest w tej grupie zawodowej solidarność. Ona jest dopóki nic nie kosztuje, a i druga strona nie odniesie przypadkiem korzyści. Na przestrzeni kilkunastu lat nie udało mi się uzyskać pomocy typu zdjęcie z imprezy gdy wysiadła bateria, transport, królowały za to zjawiska takie jak podkradanie tematów. Widoczny często ewidentny brak warsztatu technicznego, co uzasadnia chętne korzystanie z materiałów prasowych. Dziennikarz motoryzacyjny jest tym bardziej atrakcyjnym dla działów PR im robie więcej szumy wokół siebie. Wiadomo, pokazują cię w TV jesteś lepszy od pismaka. Stąd jak Czytelnicy pamiętają swego czasu wystąpił wzrost populacji przyjaciół Kubicy. W ogóle dobrze jest podczepić się pod kogoś znanego lub charakterystycznego motosportu. Ponadto dziennikarze motoryzacyjni to pierwszorzędni znawcy stoków, win i drogich whisky, istni somelierzy. Lecz nie jest im lekko muszą zmierzyć się na swojej z prawdziwymi profesjonalistami. To ludzie z public relatons. Oni znają się i bazują na ludzkich słabościach. To często osoby z tytułami naukowymi i wieloma fakultetami, świetnie znające psychologię, marketing z równie potężną wiedzą o reprezentowanej marce. Tak jest prawie wszędzie jedynie przedstawiciele firm koreańskich wydają się w tym towarzystwie szablonowi i nudni. Czas na podsumowanie tych utyskiwań, czy też jak ktoś woli robienia we własne gniazdo. Dziennikarz motoryzacyjny ma wielką możliwość kształtowania naszych gustów oraz wiedzy na temat motoryzacji. Niestety z tego nie korzysta i woli karmić ogłupiającą papką, zamiast zadać sobie trud napisania prawdy, która nie raz aż się prosi o samochodzie. Moim zdaniem to jeden z gwoździ do trumny polskiej motoryzacji. Pamiętajmy też, że za bizantyjskie imprezki płacą wszyscy klienci kupujący samochody. Gdzie leży kres egzotyki i luksusów? Uwierzcie, że partyjne spa nie dorasta dziennikarskim imprezom do pięt. Dzieje się tak dlatego bo branżę kształtują osoby wychowane w innym systemie, które zachłystują się tym co przynosi nowe, liderzy tej branży są po prostu słabi. Młodzi adepci nadal nie są zdolni do kreatywnej analizy i idą na łatwiznę. Granica wieku przesuwa się w górę, a i przykład idzie z góry. Przedstawiciele tego chyba jednego z najbardziej kalorycznych zawodów funkcjonują obecnie bezkrytycznie, bez zastanowienia się nad skutkami indolencji i całkowicie na sznurku przedstawicieli PR. Ogólnie w środowisku pokutują dwie postawy dziennikarza motoryzacyjnego osobówkarz to rzutki, szybki w działaniu, powierzchowny gadżeciarz stanowiący narzędzie swoich partnerów-importerów, ciężarowiec na ogół czuje się lepszy od osobówkarza, co ma przejawiać się większą skłonnością do analizy rynku i szczegółów technicznych w rzeczywistości jest walką o pozyskanie klienta na reklamę. Małe portale pod przykrywką pasji, hobby, gromadzą społeczności by uzyskać klikalność i i prawdziwy cel, czyli podróże, wlcome packi i jazdy testowe. Misja, którą przy okazji wykonywania swojego zawodu mogliby pełnić dziennikarze motoryzacyjni w tym wykonaniu kompletnie padła. Hej, czas poderwać głowy znad talerza i zrobić coś dla Czytelników!
Posted on: Thu, 25 Jul 2013 18:40:52 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015