Gołębia krew Plany budowy katedry ku czci i chwale Lucyfera - TopicsExpress



          

Gołębia krew Plany budowy katedry ku czci i chwale Lucyfera mozolnie poruszają się do przodu, a do ukończenia budowy coraz bliżej, ku uciesze diabelskiej braci. Anielskie ciała, mające posłużyć jako składnik fundamentów pod budową wspomnianej już plugawej świątyni są kluczowym elementem. Nic więc dziwnego, że Arcydemon wysłał tym razem dwójkę diabłów do roboty. Gdzieś nad brzegiem Tamizy, w jednym z magazynów portowych, znajdowała się para rannych aniołów. Aniołów zbyt słabych, by uciec, jednak wystarczająco silnych, by stawić opór. Idealny cel, jednak trzeba się spieszyć, bo posiłki mogą nadejść w każdej chwili. No i sama Tamiza to nic więcej niż śmierdzący ściek, pełen śmieci najróżniejszego pochodzenia. Poza unoszącymi się na wodzie nabrzmiałymi zwłokami topielców znaleźć tu można wraki łodzi i mniejszych statków, zniszczone samochody i ciężarówki, które pospadały lub zostały zrzucone z mostów oraz nad wyraz agresywną i żywotną faunę i florę. Tuż pod powierzchnią czają się olbrzymie węże, zdolne owinąć łódź albo nawet i kuter i zmiażdżyć przy pomocy swojego wielkiego i muskularnego cielska. Na szczęście nie wychodzą na brzeg, jednak wystarczy, by ktoś nieopatrznie zbliżył się do linii wody, by zostać wciągniętym na dno. Jest ryzyko, jest zabawa, jak to mówią. Zadanie było względnie proste. Dotrzeć na miejsce, dokonać mordu dbając o to, by ciała nie były zbyt mocno zmasakrowane i czekać na transport, zanim przybędą posiłki. Ewentualnie i posiłki rozbić, w końcu im więcej ciał, tym większy i okazalszy ołtarz oraz fundamenty katedry. Veis oraz Lochlann dotarli do celu bez większych problemów i po krótkiej, acz dosadnej i wulgarnej wymianie zdań zaczęli działać. Osobno, warto dodać. Jeden z nich został przed magazynem, drugi natomiast ruszył do środka, okrążając budynek i tocząc krótkie starcie z napotkanym morskim wężem (po prawdzie to tylko go zauważył i przepłoszył, ale zawsze to coś). Anioły znajdujące się w magazynie były istotnie w koszmarnym stanie i Lochlann nie musiał się przemęczać, by je pokonać - odniósł przy tym niewielkie, acz bolesne rany, a przy okazji ulżył sobie gwałcąc drobną anielicę na śmierć przy pomocy swojego monstrualnego przyrodzenia. Mniej więcej w tym samym czasie Veis musiał stawić czoła znacznie groźniejszym przeciwnikom. Zbłąkany potwór okazał się być bardziej niebezpieczny, niż demon sądził, jednak starcie zostało szybko zakończone. Chwilę potem można było zrozumieć, skąd przybył ten potwór - dwójka aniołów, będąca posiłkami dla rannych w magazynie wykorzystała sytuację i zraniła bestię, a Veis tylko ją zabił. Potyczka z dwoma aniołami naraz była wyczerpująca, jednak i tym razem demon okazał się być skuteczniejszy i ogólna ilość trupów wzrosła do pięciu. Arcydemon się ucieszy, a jedyne, co zostało do zrobienia, to czekać na transport. Po kilku chwilach zjawiła się gromadka rozwrzeszczanych impów w towarzystwie rosłego i groźnie wyglądającego diabła; załadowanie ciał i finałowa wymiana zdań nie trwała aż tak długo, jak można by się spodziewać, tam samo zresztą jak podróż do domu. Zadanie zostało wykonane pomyślnie, anioły są martwe, a ciała są gotowe do transportu i tylko kwestią czasu jest wykorzystanie ich do budowy katedry ku czci i chwale Lucyfera. Veis oraz Lochlann sprawdzili się w walce oraz jako słudzy Piekła, odnosząc niezbyt poważne rany oraz nawiązując bliższą znajomość, choć może nieco toksyczną.
Posted on: Sat, 10 Aug 2013 14:18:11 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015