Grzegorz Cieślak, ekspert CBnT, o incydencie w Łucku: Zdarzenie - TopicsExpress



          

Grzegorz Cieślak, ekspert CBnT, o incydencie w Łucku: Zdarzenie urosło do rangi międzynarodowej, głównie w mediach - pewnie rozpoczął się już sezon ogórkowy… Dla porządku, najpierw krótkie przypomnienie, co się właściwie stało. Wczoraj, w czasie wizyty w katedrze apostołów Piotra i Pawła w Łucku, na Ukrainie, Prezydent Komorowski został potraktowany przez młodego człowieka jajkiem. Jajko nie zostało rzucone, tylko po przywitaniu się z Prezydentem „napastnik” uniósł rękę i rozbił je o klapę jego marynarki. Warto tu zachować proporcje, bo media od wczoraj grzmią o ataku, obrzucaniu, a właściwie obrzuceniu – trudno kogoś obrzucać jednym jajkiem. Chyba, że jest to jajko wielokrotnego użytku. To akurat nie było. Trzy istotne aspekty wiążą się bezpośrednio z przebiegiem zdarzenia i jednocześnie są odpowiedzią na pojawiające się pytania. Po pierwsze – kto odpowiada za zabezpieczenie miejsca takiej wizyty? Najprostsza odpowiedź – Biuro Ochrony Rządu. Tyle, że prawdziwa tylko w części. Zgodnie, zarówno z Ustawą o BOR, jak i praktyką organizacji wizyt zagranicznych, za zabezpieczenie miejsca takiej wizyty odpowiada gospodarz. Odpowiedzialność BORu, wyraża się przygotowaniem planu zabezpieczenia i ewentualnie, przy stwierdzeniu wielu deficytów – brakiem rekomendacji do samej wizyty lub rekomendacją do zaangażowania nadzwyczajnych środków. Takich, jakie można obserwować np. w czasie wizyt w Afganistanie lub innym kraju wysokiego ryzyka. Wielu komentatorów zwraca uwagę na konieczność sprawdzenia i / lub ograniczenia liczby osób postronnych w miejscu wizyty. Taki typ ochrony, opisany taktyką ochrony pierścieniowej i wyznaczeniem stref (drugiej, pierwszej i zero, w której przebywają osoby ochraniane) jest realizowany przez służby lokalne (Policję i służby specjalne). Potencjalne zaangażowanie nadzwyczajnych sił i środków jest uzgadniane w drodze rozmów międzynarodowych, więc zależy od zaangażowania… MSZ. W przypadku wizyty wiążącej się z kontrowersjami, wynikającymi z odmiennej oceny faktów historycznych, jak w tym przypadku (rzeź wołyńska) powinny być (i wierzę, że były) sporządzone analizy wynikające z działań wywiadowczych. Tu ważna uwaga BOR nie ma ustawowej legitymacji do działań o takim charakterze. Może wykorzystywać i analizować dane, które otrzyma od właściwych służb, w tym zagranicznych, współodpowiedzialnych za organizację i przebieg wizyty. Jak to zostało zrobione na Ukrainie? Inaczej niż w Polsce, co zauważyli dziennikarze zwracając uwagę, że nie zostali poddani kontroli pirotechnicznej przed wejściem do katedry. Z drugiej strony Ukrainę reprezentował tylko wicepremier, a nie prezydent. Trzeba też pamiętać, że w czasie takich wizyt nie wszystko odbywa się planowo i nie mamy wiedzy, czy wyjście do ludzi przed katedrą było w planie zabezpieczenia miejsc czasowego pobytu. Drugi aspekt to działanie ochrony. Ochrona bezpośrednia, czyli osobista przemieszcza się razem z osoba ochranianą. Nie ma zatem szansy na sprawdzenie rejonu działania „przed”, bo wkracza „w trakcie”. Jej działanie oparte jest w dużej mierze na wyszkoleniu, doświadczeniu i percepcji pojedynczego funkcjonariusza. W mojej opinii było adekwatne do zaistniałej sytuacji. Funkcjonariusz nie został zaskoczony niezidentyfikowanym atakiem, tylko widział i reagował. Kilku komentatorów zwraca uwagę, że nie użyto broni. Jestem przekonany, że gdyby funkcjonariusz zauważył przedmiot przypominający broń zareagowałby inaczej, ale jestem też przekonany, że gdyby służby ochrony w dowolnym cywilizowanym kraju strzelały na widok jajka to świat wyludniłby się przynajmniej z populacji różnego typu nawiedzonych aktywistów. Takie jajeczne incydenty zdarzają się na całym świecie dość często, miały też wielokrotnie miejsce w naszym kraju. Ważne – napastnik został obezwładniony i zatrzymany przez ukraińskich funkcjonariuszy (po cywilnemu). Czym dysponują „służby” dla odparcia „jajcarzy”. W ostateczności parasolem, który jest często wykorzystywany. Podstawowym orężem jest system kontroli i metodyczne ograniczenie dostępu do strefy zero i osoby ochranianej. To jest też odpowiedź na scenariusz z nieznaną substancją w wydmuszce jajka oraz na kilka setek innych scenariuszy, których nigdy nie realizuje ochrona bezpośrednia! Ostatnim aspektem jest to jaką ekspresją i w jakim zakresie chce się dzielić ochraniany polityk z osobami, które odwiedza. Jednocześnie jest to pytanie na jaki typ ochrony pozwoli. Bo przecież BOR nie jest rodzajem Policji dla ochranianych polityków, która może kazać robić to, czy tamto. Część komentarzy zwraca uwagę, że prezydent USA zabiera znacząco większe siły do zabezpieczenia wizyt i realizuje specjalne procedury. To prawda, ale Bronisław Komorowski jest prezydentem RP, która ma inną specyfikę, inne służby i inny poziom zagrożeń o charakterze stałym. Środków, użyte służby, też mają jakby trochę mniej. Warto się zastanowić, czy w czasach, gdy terroryzm dotyka Europę coraz dotkliwiej nie należy rozważyć sporządzenia innych, bardziej restrykcyjnych procedur, wdrożyć bardziej optymalny system (niezależny od nastroju polityka), udostępnić podobne, do tych amerykańskich – narzędzia dla BOR. Tylko to jest pytanie do stanowiących prawo, a nie do funkcjonariusza, którego rola zamyka się przedstawieniu specjalistycznej opinii lub rekomendacji … no i w ostateczności wzięciu tego jajka „na klatę”.
Posted on: Mon, 15 Jul 2013 09:46:06 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015