Haniebna prowokacja „Gazeta Wyborcza" kolejny raz dowiodła, - TopicsExpress



          

Haniebna prowokacja „Gazeta Wyborcza" kolejny raz dowiodła, że jest prawdziwym prymusem w skrajnej jednostronności spojrzenia na wiele spraw z polskiej historii. Tym razem poprzez artykuł Michała Cichego, który operując głównie rozmaitymi nie udowodnionymi domniemaniami próbuje zaakcentować „czarne karty Powstania Warszawskiego", polegające na rzekomym mordowaniu Żydów przez żołnierzy AK. Co najważniejsze, artykuł ten, publikowany na kilka zaledwie miesięcy przed uroczystymi obchodami 50-lecia Powstania Warszawskiego, jest dość swoistą forma „uczczenia" tego wspaniałego polskiego zrywu wolnościowego, i tak dostatecznie długo zniesławianego niegdyś w czasach komunistycznych. I w tym konkretnym kontekście czasowym — niezależnie od rzeczywistych intencji inicjatorów druku tego typu publikacji—staje się ona haniebną prowokacją. Staje się czymś, co może wpłynąć na ukształtowanie złego klimatu wokół przygotowań do uczczenia 50. rocznicy Powstania Warszawskiego, a nawet odstraszyć niektóre osoby z zagranicy, dziś zamierzające przybyć na te obchody. Dlatego w pełni zgadzam się z oceną profesora Tomasza Strzembosza, piszącego o artykule Cichego jako o „czarnej karcie »Gazety Wyborczej«" i stwierdzającego: „Odnoszę od dawna nieodparte wrażenie, że ta tolerancja, którą głosi i realizuje środowisko »Gazety«, to taka tolerancja, która absolutnie nie toleruje antysemityzmu, natomiast antypolonizm, antygoizm uważa za coś zupełnie naturalnego i nie mającego nic wspólnego z nietolerancją, Jest to tolerancja w jedną stronę, służąca do obezwładniania jednych, przy pełnej agresji drugich. Coś takiego zaaplikowano nam w tym artykule" (podkr w wyd. książkowym — J. R. N. ). Historia stosunków polsko-żydowskich jest bardzo złożona. Ma bardzo długi, wyjątkowy w świecie, kilkuwiekowy okres polskiej tolerancji wobec Żydów, to o czym mówił słynny pisarz polski pochodzenia żydowskiego Jerzy Kosiński, stwierdzając: Tolerancja Polaków wobec mniejszości żydowskiej zapisała się złotymi zgłoskami w dziejach kultury politycznej i narodowościowej. I dodając, że stereotyp Polaka-antysemity, kolaborującego z hitlerowcami i odpowiedzialnego za holocaust przywodzi mu na myśl najgorsze czasy Goebbelsa. Ma ta historia piękny czas bratania się przed Powstaniem Styczniowym (... ). Ma ta historia jednak również i narastające konflikty, zrodzone głównie dzięki carskiej polityce „dziel i rządź". Fatalnie wpłynęło na wzajemne stosunki na przykład przesiedlenie przez carat do Polski dziesiątków tysięcy Żydów rosyjskich, tzw. litwaków. Ludzie ci nie identyfikowali się z polskim patriotyzmem, byli mu obcy, a częstokroć wręcz wrodzy. Piszą o tym Wilhelm Feldman i Julian Unszlicht, Ludwik Hirszfeld, Jerzy Giedroyc i Norman Davies. Julian Unszlicht w głośnej książce „Socjallitwactwo w Polsce" (1911 r. ) przypominając, że sam jest żydowskiego pochodzenia, z oburzeniem krytykował ataki żydowskiego nacjonalizmu przeciw Polakom. Napiętnował np. tekst odezwy, w której stwierdzano, że Polska to trup, który winien być rzucony na śmietnik. Jan Tomasz Gross i Irena Grudzińska-Gross, których nie można posądzić o antysemityzm, w książce W czterdziestym nas Matko na Sybir zesłali piszą o przejawach fatalnego zachowania niektórych Żydów na terenie okupacji sowieckiej w 1939 roku, o denuncjacjach do władz sowieckich i brutalnym czy choćby prowokacyjnym zachowaniu młokosów zatrudnionych w milicji. Piszą o lekarzu Żydzie z miasteczka Wielkie Oczy, wspominającym młodzież żydowską, która założywszy, jak powiadała, „komsomoł", objeżdżała później cały powiat, strącając kapliczki przydrożne i rozbijając je. Wszystko to prowadziło do wzrostu antysemityzmu. Profesor Tomasz Strzembosz przypomniał z kolei w swej polemice rolę Fejginów, Różańskich, Brystygierowych, Światłów w dawnym UB. Przykłady tego typu można mnożyć. Tylko czy ma sens takie licytowanie się na urazy, odsłanianie bolesnych zadr?! W paryskiej "Kulturze" nr 9 z 1983 roku trzech wybitnych żydowskich działaczy społecznych z Polski żyjących na Zachodzie (Michał Borwicz, Józef Lichten i Szymon Wiesenthal) i trzech emisariuszy Polskiego Państwa Podziemnego w latach drugiej wojny światowej, noszących przez granice dokumenty zbrodni ludobójstwana Żydach (Jan Karski, Jerzy Lerski i Jan Nowak-Jeziorański) wystąpiło z przejmującym apelem o skończenie z wzajemnymi rekryminacjami (obwinieniami). Podkreślili, że wzajemnemu dialogowi nie służą ani wzajemne rekyminację, ani próby roztrząsania, kto w tym tragicznym bilansie ponosi większą winę. Niestety, redakcja „Gazety Wyborczej" postępuje wciąż przeciw temu apelowi, wciąż jątrzy zamiast godzić. Niektórzy zamiast dialogu i pojednania wolą wciąż otwierać puszkę Pandory, aby zatruwać atmosferę, tak jakby w Polsce nie było dość rzeczywistych poważnych problemów. Adam Michnik, szczególnie odpowiedzialny za zatruwanie atmosfery w stosunkach polsko-żydowskich, bardzo lubi powoływać się na to, że jest uczniem Antoniego Słonimskiego. Jeśli jest uczniem Słonimskiego, to raczej bardzo złym i niestarannym. W przeciwieństwie bowiem do niego Słonimski nigdy nie idealizował bezkrytycznie jednej tylko—żydowskiej strony w sprawach polsko-żydowskich. Co ważniejsze zaś, Słonimski całkowicie identyfikował się z polskością i dał temu wyraz między innymi we wspaniałych patriotycznych wierszach, takich jak Alarm. W odróżnieniu od Michnika, którego stronniczość wielokrotnie pchała do świadomego przerysowywania różnych spraw w duchu niekorzystnym dla Polaków, Słonimski czasem aż przesadzał w reakcjach na to, co uważał za krzywdzące dla tak wypielęgnowanego przez niego obrazu Polski i jej historii.
Posted on: Fri, 06 Sep 2013 11:54:26 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015