Jak karać - to na pokaz. W blasku fleszy. Sęk jednak w tym, że - TopicsExpress



          

Jak karać - to na pokaz. W blasku fleszy. Sęk jednak w tym, że decyzja musi być przemyślana i podjęta nie wbrew zdrowemu rozsądkowi. Tak odbieram decyzję wojewody pomorskiego, który ukarał Arkę Gdynia zamknięciem trzech trybun na mecz ze Stomilem Olsztyn. Ale właściwie za co? - zastanawia się dziennikarz Piotr Wiśniewski. Decyzja wojewody to kolejny dowód na to, że w polskiej piłce nadal panuje zasada zbiorowej odpowiedzialności. Zamykanie stadionów to praktyka nader często stosowana w Polsce. Niestety. Chyba mało która z osób wydających taką decyzję zdaję sobie sprawę ze skutków, jakie ona niesie dla klubów. Nie mówię już o stratach wizerunkowych, czy organizacyjnych. Klub dostaje też ostro po kieszeni. W polskich realiach nawet kwota kilkudziesięciu czy kilkuset tysięcy złotych straty z tytułu mniejszej ilości sprzedanych biletów jest dla klubów trudna do zaakceptowania. Księgowi i prezesi mają nie lada zagwozdkę, jak załatać nagłą dziurę w budżecie. Wyrwę tyleż odczuwalną, co poniesioną nie ze swojej winy. W sobotę cierpieć będzie Arka za... nie wiadomo co. Owszem, w uzasadnieniu decyzji wojewody pomorskiego jest wzmianka, że zachowanie kibiców Arki Gdynia świadczy wyraźnie o demonstracyjnym lekceważeniu podstawowych norm prawnych, natomiast brak zdecydowanej reakcji ze strony podmiotów współodpowiedzialnych za bezpieczeństwo masowych imprez sportowych na tego typu działania wzmacnia wśród pseudokibiców poczucie bezkarności oraz potęguje okazywanie lekceważącego stosunku do obowiązujących przepisów, ale wyczytać można z niej ni mniej, ni więcej, że sympatycy żółto-niebieskich złamali normy prawne. Chodzi o derbowe spotkanie z Chojniczanką Chojnice, w trakcie którego doszło do naruszeń porządku w sektorach zajmowanych przez kibiców... gości. Za co spotkała ich kara. Polski Związek Piłki Nożnej niezwłocznie ukarał klub z Chojnic i jego kibiców. I tyle. Do Arki PZPN nie miał żadnych, podkreślam ŻADNYCH zastrzeżeń. Policji nie spodobała się flaga z napisem Hooligans from Arka i kilka niegroźnych stroboskopów. Czy to powód do tak drastycznych kar? Dziwi również termin decyzji Ryszarda Stachurskiego. Stosowny podpis pod uzasadnieniem złożył dopiero w środę, nie dając żadnych szans Arce na procedurę odwoławczą jeszcze przed sobotnim meczem. Proces ten trwa zazwyczaj tydzień i taka opieszałość każe postawić pytanie wojewodzie, czy nie jest to czasem decyzja na przekór kibicom Arki i klubowi z Gdyni? Pytań jest jednak więcej. Jak na przykład - dlaczego taka decyzja w ogóle została podjęta? Przecież wojewoda nie musi pozytywne ustosunkować się do wniosku policji. Po drugie - dlaczego w sytuacji, gdy PZPN za rzekomy mecz z Chojniczanką nie karze Arki, policja widzi sprawę inaczej? Jak wojewoda zareaguje, gdy klub z Gdyni będzie żądał odszkodowania za poniesione straty? Co najmniej kuriozalne w całej sytuacji jest też to, że stadion w Gdyni co rusz nagradzany jest przez PZPN za bezpieczeństwo, wzorową organizację, stewarding na najwyższym poziomie. Jednak dla policji jest on miejscem niebezpiecznym. Bo jak inaczej tłumaczyć tę decyzję? Jak widać raport raportowi nierówny... Uważam, że Ryszard Stachurski nie kierował się dobrem klubu, tylko wewnętrznym przekonaniem, że dobrze robi. Niestety, czasem punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Poszkodowani oprócz klubu są kibice Arki, którym ktoś odbiera możliwość oglądania meczu. A to przecież dla nich jest piłka nożna...
Posted on: Thu, 21 Nov 2013 16:12:39 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015