Kojarzycie te comming-outy, którymi raczą nas co pewien czas - TopicsExpress



          

Kojarzycie te comming-outy, którymi raczą nas co pewien czas gwiazdy z naszego skromnego polskiego gwiazdozbioru? Że Polska ich mierzi, że nie lubią cebulactwa, że kościół fe, rodzina paczłorkowa cacy, a Polacy nadziewali dzieci na Cedynię? Ja też wyrwę się z jarzma patriarchatu, zerwę kajdany konkordatu i w ogóle. Tylko nie w ramach moralnej prostytucji, a zwyczajnie - z nudów. Uwaga. Nie lubię Monty Pythona. Przez lata do tego dorastałem. W liceum itd. zahukany i zalany falą filistyńskich peanów na temat Latającego Cyrku oglądałem to, cytowałem przy każdej nadarzającej się okazji i byłem fanem purnonsensu. To jest zdecydowanie jedno z większych parówiarstw jakie popełniłem. Przy czym jestem człowiekiem honoru, bo mnie też zmusiła sytuacja geopolityczna. Gdybym wyrzucił z głębi trzewi palące mnie: To jest, kurwa, nieśmieszne! Dlaczego to oglądamy? naraziłbym się na zbrojną interwencję ludzi dookoła (przynajmniej tak mi się wydawało). A gdybym trafił w, tę najbardziej pretensjonalną, część moich niegdysiejszych znajomych usłyszałbym pewnie Co, może Pink Floyd też nie lubisz?. A nie lubię! Nudne jest to Pink Floyd jak Beata Kozidrak, a nadęte. Najgorsze jednak jest to, że oni nagrali tylko połowę płyt, które nagrali. Reszta to intra i outra grane na kieliszkach, samochodach, zegarkach i wszystkim co było pod ręką. Pomiędzy nimi rzeczywiście były zgrabne piosenki i ładne solówki, no ale co się człowiek naprzewijał... Ja rozumiem, oni poszukiwali, przecierali nowe szlaki i w ogóle awangarda, ale to nie jest wartością samą w sobie. Fakty są takie: fajnie się tego słucha jak nie kombinują za bardzo, ale zwykle kombinują i brzmi to jakby ktoś łaskotał kozę. Albo psa. Siurakiem. W pupę. Jak już jesteśmy przy psach, to Tarrantino też nie lubię. Ja wiem, że te jego filmy, to pastisz kina akcji i czegośtam jeszcze. Problem w tym, że ja nie widziałem filmów akcji, które dałoby się sparodiować. Kino akcji to jest, kurwa, poważna sprawa. Dlatego Steven Seagal nigdy się nie uśmiecha. Nie ma czasu się uśmiechać, musi zabijać. Więc ani mnie to nie śmieszy (bo nie ma się z czego śmiać), ani nie ekscytuje (no bo jednak nikt nikogo nie zabija z aikido). Dalej w kolejce są książki Tolkiena. Tolkien był porządną konserwą, ale zbłądził. Ręka w górę, kto przeczytał całą trylogię. Co? Same kuce? Dumny z siebie jesteś, Panie Tolkien? Pora wstać i z dumą powiedzieć, że lubię Miley Cyrus we wszystkich wydaniach, Vina Diesela i Jasona Stathama (obu tak samo), najlepiej w życiu bawiłem się na Avengersach, a za jeden Dzień Szakala, czy Polowanie na czerwony październik shajcowałbym, na dowolnie wybranym placu Jana Pawła II, wszystkie rzeźnie numer V, roki LXXXIV, paragrafy XXII i inne XX-wieczne pierdółki z cyferkami. PS. Nie muszę chyba wspominać, że Łudim Allenem gardzę z rozbiegu? PS Woody Allen naprawdę nazywa się Allan Konigsberg. PPS A Polański - Rajmund Liebling. Przypadeg? PPPS Całe Hollywood jest pełne Żydów. Speilberg, Spielman, Spiderman...
Posted on: Sat, 09 Nov 2013 16:38:15 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015