Nad tym jak napisać tę kartkę zastanawiałem się już od kilku - TopicsExpress



          

Nad tym jak napisać tę kartkę zastanawiałem się już od kilku dni. Nie dlatego, że nie znam tej postaci. Wręcz przeciwnie. Znam. I uważam tego muzyka za największego showmana w historii. Jak dla mnie był najlepszym frontmanem, jakiego widział świat. Nikt nie potrafił zrobić z ludźmi tego co on. I właśnie dlatego ta kartka jest trudna. Bo jak napisać coś o człowieku tak wielkim, by nie ująć nic z jego wielkości... Kilka razy wspominałem w kartce, że jestem wielkim fanem Queen, zatem łatwo się domyślić, że omawianą postacią jest Freddie Mercury. Pod tym nazwiskiem jest znany. Naprawdę nazywał się Farrokh Bulsara i dziś kończyłby 67 lat. Niestety ostatnie urodziny obchodził 22 lata temu. Ale może po kolei... Urodził się w Stone Town w nieistniejącym już państwie Zanzibar. Jego rodzinie powodziło się dość dobrze, gdyż jego ojciec był brytyjskim urzędnikiem. Dzięki temu mały Farrokh mógł przyjść na świat w szpitalu rządowym. Jego pierwszy występ miał miejsce w... 1947 roku. Pozował do zdjęcia, za które fotograf otrzymał nagrodę. Możliwe, że to był jakiś sygnał. Gdy miał pięć lat został wysłany do szkoły z internatem. Następnie uczęszczał do szkoły w Indiach. gdzie doczekał się przydomka Freddie. Był dość niepokornym chłopcem, co spowodowało karę polegającą na przymusowym obcięciu włosów. Na szczęście to nie zniechęciło młodego Bulsary do bycia sobą. Zainteresował muzyką. Początkowo fortepianem i śpiewem. Jego pierwszym zespołem było The Hectics. Poza muzyką interesował się sztuką i sportem. Szczególnie ta pierwsza miała istotne znaczenie w jego życiu (to on zaprojektował logo Queen). Na Zanzibar wrócił w 1963 roku. Rok później wraz z całą rodziną wyjechał do Anglii. Krok ten był następstwem wojny domowej w jego rodzinnym kraju. Miastem, w którym osiedli Państwo Bulsara, był Londyn, a dokładniej Hounslow (niestety dowiedziałem się o tym po swojej wizycie w tej dzielnicy i nie mogłem odnaleźć domu. Tego domu). Z całej rodziny zasadniczo tylko Freddie cieszył się z przeprowadzki do zachodniego świata. Pewnym przełomem kazał się rok 1968, kiedy to poznał Rogera Taylora, Briana Maya i Tima Staffela, którzy tworzyli Smile. Z tym pierwszym pracował w jednym sklepie z używaną odzieżą w Kensington Market. Dzisiejszy niedoszły jubilat bardzo zżył się z grupą. Bywał na ich próbach, doradzał im, a sam występował z kapelą Ibex, który w 1969 roku przemianował się na Wreckage. W 1970 roku dołączył do mało znanej grupy Sour Milk Sea. Grupy, która istniała około 2 miesięcy. Mniej więcej wtedy ze Smile odszedł Tim Staffel, gdzyż nie widział szans na rozwój i osiągnięcie sukcesu. Freddie Bulsara (wtedy jeszcze pod tym nazwiskiem) przekonał Maya i Taylora, że wspólne granie ma sens. Wtedy też zrodził się charakterystyczny wizerunek artysty. Często ubierał się w dość niecodzienny rzucający się w oczy sposób. Stroje te można zakwalifikować do iście baletowych. Wszystko było obcisłe, z ogromnymi dekoltami do pępka. Albo równie charakterystyczne, choć nieco bardziej normalne, jak żółta skórzana kurtka z trasy Magic Tour. Od początku twierdził, że ma wiele do zaoferowania światu i, że zostanie gwiazdą rocka. Dlatego też przyjął nazwisko Mercury, które uznał za bardziej adekwatne dla legendy, którą zamierzał zostać. Gdy patrzy się na tę postać, która na scenie przemieniała się w prawdziwego demona, która swoją dzikością potrafiła porwać dziesiątki tysięcy zgromadzonych ludzi, która musiała wpadać w niesamowity trans i dawała z siebie wszystko z tym charakterystycznym mikrofonem w dłoni, trudno uwierzyć, że człowiek ten był z natury cichy, skryty, zamknięty w sobie i bardzo wrażliwy. Wygląda to tak, jakby w jednym ciele żyły dwie osoby. Prywatnie inna, i inna przed publicznością. Publicznością, którą czarował frazami typu "eeooo", "deeeeoooo", a ta powtarzała z pełnym zaangażowaniem. To ostatnie nie jest trudne, gdy posiada się dar jakim jest wspaniały głos. Choć naturalnym dla niego był baryton, to śpiewał tenorem, na który składały się trzy oktawy. Bardzo charakterystyczna była też jego barwa, o którą bardzo się troszczył. Właśnie dlatego nie poddał się operacji guzków, z którymi brykał się przez większość kariery. Nie zdecydował się także na wyprostowanie zębów, ponieważ bał się o swój głos. Głos nie był jego jedynym talentem. Mimo tego że nie był wirtuozem instrumentów, to na klawiszach grał jak dla mnie znakomicie i oryginalnie (choćby to przekładanie ręki w Bohemian Rhapsody). Nieco gorzej było z gitarą. Sam mawiał na koncertach: "Ta pieprzona gitara nigdy nie gra tych akordów, które chciałbym żeby grała". Queen nie było jego jedyną działalnością. Angażował się w różne projekty solowe. Występował zarówno pod własnym nazwiskiem, jak i pod pseudonimem Larry Lurex. Bardzo znany jest także jego duet ze śpiewaczką operową Montserrat Caballé. Zdaję sobie sprawę, że jest to tylko część tego, co można i co powinno napisać się w kartce o tym muzyku. O muzyku, którego już niestety nie ma wśród nas. Nie wiem czy nie lepszym rozwiązaniem byłoby napisać tylko "Dziś przypadałyby 67 urodziny Freddiego Mercury", bo dla mnie jest tak wielkim muzykiem, że nie umiem wyrazić swoich zachwytów nad nim i nie znam słów, które potrafiłyby oddać Cesarzowi co cesarskie... Żałuję tylko, że jestem tak młodym człowiekiem, który nie miał żadnych szans zobaczyć tego artysty, największego showmana na żywo... youtube/watch?v=fJ9rUzIMcZQ&feature=youtube_gdata_player youtube/watch?v=3Lr5qD17QXU&feature=youtube_gdata_player youtube/watch?v=EE34cSvZCd8&feature=youtube_gdata_player youtube/watch?v=5oSz8Xip_ho&feature=youtube_gdata_player - coś energicznego z występu z 1985 roku. youtube/watch?v=WrwBpdTC790&feature=youtube_gdata_player - bez Freddiego, ale... Są ciary... youtube/watch?v=pDMjgckNlz0&feature=youtube_gdata_player youtube/watch?v=t63_HRwdAgk&feature=youtube_gdata_player youtube/watch?v=bEUM9ilk0CE&feature=youtube_gdata_player - kariera solowa. youtube/watch?v=pt2iz1Tc8EY&feature=youtube_gdata_player - również. youtube/watch?v=HiB7Be0wNsg&feature=youtube_gdata_player - kto by pomyślał, że muzyk rockowy tak dobrze sprawdzi się w operowym wydaniu... Ciekawostka: dziennikarz zapytał kiedyś Freddiego, dlaczego nie nagra muzyki z orkiestrą. Odpowiedź była prosta: Bo Brian ze swoją gitarą robi za całą orkiestrę. youtube/watch?v=UJCIbgi1M5k&feature=youtube_gdata_player Zagadka. Jak to się stało, że Freddie zaczął używać mikrofonu z niepełnym statywem? Dziękuję Kemikaru za pomoc przy kartce. Podesłała mi linki, bo padł mi youtube.
Posted on: Thu, 05 Sep 2013 21:57:31 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015