O wskaźnikach - TopicsExpress



          

O wskaźnikach statystycznych davidicke.pl/forum/bankowa-paranoja-czyli-masowe-zniewolenie-polski-t8827-30.html Za poniższy materiał serdeczne podziękowania dla Szczypiora. Autor tekstu wkłada kij w mrowisko odsłaniając przed nami niezwykle ciekawe informacje oraz panujące mechanizmy w dziedzinie, która dla tak wielu z nas jest niczym „czarna magia”. A303 O ile zaglądają tutaj osoby które interesują się gospodarką i współczesną pseudo-naukową dyskusją o gospodarce, to pewnie stykają się często z różnymi wskaźnikami statystycznymi. Większość z nich jest zupełnie bez znaczenia, większość z nich, nawet jeśli kompletnie bez znaczenia, jest zupełnie sfałszowana. Cała dyskusja o gospodarce posługująca się wskaźnikami statystycznymi to wyłączne pranie mózgów lemingów. Postaram się to wykazać. Waldemar Pastuszka powiedział w którymś ze swoich filmików że „nauka jest dla debilów pejsatych” (cytuję z pamięci). Wszystkie nauki, zwłaszcza nauki społeczne, są totalnie zdegenerowane, posługują się zafałszowanymi pojęciami a ich zadaniem jest ukryć rzeczywistość (jakiś fragment rzeczywistości) a nie go poznać. Nauka ekonomiki jest doskonałym przykładem degeneracji nauk Zachodu. Zanim przejdę do statystyki warto ustalić po co istnieje gospodarka. Jaki jest cel gospodarowania? To może brzmieć jak głupie pytanie bo lemingi są uczone na przeróżnych uniwersytetach że celem gospodarowania jest maksymalizacja zysku. Tak teraz uczą oficjalnie w podręcznikach do nauki ekonomiki. To jest jednak, posługując się słowami Waldemara Pastuszki „nauka dla debilów pejsatych”. Cytuję niżej fragment książki irlandzkiego księdza Denisa Faheya “Manipulacje monetarne i porządek społeczny” Jakby ktoś dociekliwy doszukał się błędów to to jest moja interpretacja a nie tłumaczenie bo trochę wycinam powtórzeń i rzeczy zbędnych w naszym kontekście. Książka jest z 1944 roku i dzisiaj chyba by żaden ksiądz czegoś takiego nie mógł wydać, żaden biskup by nie dał imprimaturu, najprawdopodobniej w ramach walki z “antysemityzmem”. Ksiądz Fahey inspirował się dorobkiem świętego Tomasza z Akwinu. To jest “Summa theologica” czy raczej odpowiedni jej kawałek zaadaptowany do XX wieku. “Summa theologica” to jest XIII wiek – złoty okres rozwoju chrześcijańskiego Zachodu. Święty Tomasz to, jak wiadomo, adaptacja Arystotelesa dla potrzeb zachodniego chrześcijaństwa. Etymologicznie ekonomika to zarządzanie domem i rodziną. Ekonomika to nauka badająca składowe komórki państwa – rodziny w relacjach pomiędzy ich członkami i ich warunkami egzystencji. Ekonomika objaśnia, - po pierwsze osobiste relacje tworzące rodzinę, relacje pomiędzy mężem i żoną, rodzicami a dziećmi, panami a sługami, a następnie, - po drugie relacje wynikające z warunków egzystencji rodziny, wzajemne relacje osób wynikające z ich zapotrzebowania na dobra doczesne, na ziemskie bogactwo. Z jednej strony nasza natura kreuje relacje z bogactwami naturalnymi, które zgodnie z prawami tej natury musimy przekształcić w materialne bogactwo zdolne do zaspokojenia naszych potrzeb. To są relacje ludzkie z minerałami, kamieniem, miedzią, żelazem, ropą naftową, fauną i florą, powietrzem i wodą. Z drugiej strony, ze względu na relacje społeczne wynikające ze zużycia towarów i zasobów, ekonomika bada relacje pomiędzy rolnikami a rzemieślnikami, pomiędzy pracownikami a pracodawcami, pomiędzy przemysłowcami a hurtownikami, pomiędzy kupującymi a sprzedającymi. Te wszystkie relacje istnieją pomiędzy osobami ludzkimi związanymi silnymi więzami rodzinnymi. Organizacja życia rodzinnego, mając na względzie zabezpieczenie członkom rodzin wystarczających dóbr materialnych, jest ważnym działem ekonomiki. Jak zauważa święty Tomasz, obfitość dóbr materialnych jest konieczna dla cnotliwego życia przeciętnej jednostki ludzkiej. EKONOMIKA - w pierwszym rzędzie bada relacje ludzi tworzących rodziny w Chrystusie; - po drugie naukę produkcji, dystrybucji i wymiany bogactw naturalnych w świetle zabezpieczenia obfitości dóbr materialnych koniecznych dla cnotliwej egzystencji rodzin; - po trzecie pomocniczo naukę manipulacji pieniądzem jako sztucznym bogactwem które ma zapewnić rodzinom powszechność owych dóbr materialnych w procesie wymiany ROLA PIENIĄDZA Pieniądz czy środek wymiany służy do produkcji dóbr materialnych a produkcja dóbr materialnych służy ludziom tworzącym fundament dla rodziny chrześcijańskiej w Chrystusie. Święty Tomasz z Akwinu twierdzi że pieniądz jest wynalazkiem ludzkiej przemyślności dla ułatwienia wymiany, służy jako wspólny miernik wszystkich sprzedawanych dóbr. Pisze on że “naturalne bogactwo to rzeczy służące do zaspokojenia naturalnych potrzeb takich jak żywność, napoje, ubrania, pojazdy, schronienie i podobne dobra. Sztuczne bogactwo to wszystko to co nie pochodzi z natury jak na przykład pieniądz. Pieniądz został wynaleziony przez przemyślność ludzką dla ułatwienia wymiany jako wspólny miernik wszystkich sprzedawanych towarów. Jako wspólny miernik dla ustalania wartości pieniądz powinien utrzymywać tą samą wartość”. Sztuka manipulacji pieniądzem musi być w służbie Ekonomiki. Ludzie uzdolnieni w manipulacjach monetarnych powinni być sługami państwa a nie decydentami w zakresie polityki rządowej, ich celem powinno być wsparcie rodzin a nie wzrost cyferek w ich rejestrach księgowych. Podporządkowanie produkcji i dystrybucji dóbr potrzebnych do zaopatrzenia rodzin pożądliwościom lichwiarzy i spekulantów jest całkowitym odwróceniem naturalnego porządku rzeczy. Jeżeli w wyniku jakiegoś zboczenia pieniądz stanie się panem, produkcja i dystrybucja dóbr ulegnie zamarciu, potencjalne możliwości państwa będą zmarnowane i odbije się to negatywnie na życiu rodzin. Jeśli finansowi manipulanci przejmą kontrolę nad rządem, wtedy rząd nie będzie w stanie zmusić bankierów do praktykowania cnoty sprawiedliwości społecznej, sprawiedliwości której celem jest realizacja Dobra Wspólnego i standard życia narodu ulegnie pogorszeniu. Następnym etapem będzie przeniesienie suwerenności narodu do jakiejś międzynarodowej organizacji podporządkowanej finansistom. W ten sposób utrwali się obecny antychrześcijański i sprzeczny z naturą patologiczny system w którym ludzie są podporządkowani produkcji dóbr materialnych a ta produkcja jest podporządkowana finansom. Podkreślam że książka została wydana w 1944 roku, ostatni akapit cytowanego niżej fragmentu dotyczy czasów i wydarzeń nam współczesnych. Ksiądz Fahey nie był głupim człowiekiem, wiedział po co była II Wojna światowa i domyślał się co po tej wojnie w Europie nastąpi. Ksiądz Fahey żył jeszcze w czasach gdy nawet Kościół rzymski jeszcze nie zagubił charakteru chrześcijańskiego. Stąd Fahey posługuje się dorobkiem chrześcijańskiego filozofa w zakresie nauk społecznych. Te chrześcijańskie wkręty, jeśli kogoś rażą, można pominąć bo podobnie myślą o gospodarce muzułmanie, bezreligijni czy mało religijni Chińczycy, Japończycy, ludzie prowadzący gospodarkę łowiecko-zbieracką, generalnie – ludzie normalni. Celem gospodarowania jest zapewnienie dóbr materialnych koniecznych do egzystencji grupy (rodziny, plemienia, narodu, itp). To będzie ważne w kontekście wskaźników statystycznych. Jeśli chodzi o wskaźniki statystyczne to rąbka tajemnicy o zakresie ich fałszowania ujawnia parę amerykańskich firm. Na tyle na ile się interesuję tematem to rekomenduję dwie strony: Shadow Stats shadowstats NowAndFutures: nowandfutures/ Wiadomo że wszystkie wskaźniki statystyczne są fałszowane. ShadowStats czy NowAndFutures tłumaczą w jaki sposób fałszerstw się dokonuje. Chodzi o takie skonstruowanie metodologii obliczania tych wskaźników aby wynik kalkulacji znaczył zupełnie co innego niż “myśli” głupi odbiorca. Kluczowe przykłady poniżej. Indeks cen konsumpcyjnych Cała inflacja (Consumer Price Index, indeks cen konsumpcyjnych) to w nowoczesnej „narracji” wzrost cen koszyka dóbr w jednostce czasu. Kluczowy jest oczywiście ten koszyk dóbr, jego zawartością można manipulować. Teoretycznie definicja inflacji jest zupełnie inna, bardziej złożona – ale nikt się tym nie przyjmuje i mierzą tylko wzrost CPI lub innych podobnych wskaźników. W procedurze liczenia inflacji ważne jest “Substitution Bias” – odchylenie substytucyjne. Jak pasztetowa jest w koszyku cen konsumpcyjnych i podrożeje o 100% to przyjmuje się że z powodu wzrostu ceny pasztetowej lud przerzucił się np. na smalec który nie podrożał i dlatego nie uwzględnia się całego wzrostu ceny pasztetowej w koszyku indeksu cen konsumpcyjnych. Jak pasztetowa jest droższa to po co wliczać wzrost jej ceny do wskaźnika inflacji skoro ludzi już na tą pasztetową nie stać? To logiczne zupełnie, takie jest teoretyczne uzasadnienie stosowania odchylenia substytucyjnego. Jak potem podrożeje smalec to trzeba będzie wymyślić coś innego co zastąpi tłustą pomadę na kromce chleba. Jak nieruchomości podrożeją o 100% to można wywalić nieruchomości z koszyka i jest po kłopocie. Alternatywnie w koszyku może być rata kredytu hipotecznego zaciągniętego przed podwyżką cen. Proste – prawda? I parę wykresików które pokazują jak to wygląda w praktyce. Shadow Stats tutaj od początku wprowadzania różnych innowacji metodologicznych: A tutaj ostatnie kilkanaście lat: Tutaj Now and Futures pokazuje ostatnie trzydzieści lat: I ostatnie lata: Produkt krajowy brutto We współczesnej religii fetyszem jest Produkt krajowy brutto, PKB – wartość wszystkich finalnych dóbr i usług zakupionych w kraju w jednostce czasu. Wzrost PKB to gwarancja powszechnego szczęścia. Ten fetysz to idiotyzm. Celem gospodarowania jest zapewnienie ludziom dóbr i usług potrzebnych do egzystencji. PKB mierzy tylko dobra i usługi funkcjonujące w gospodarce pieniężnej. To największa chyba wada tego wskaźnika. PKB nie jest żadnym wskaźnikiem dobrobytu czy ubóstwa, co próbuje się nam wcisnąć. Nie będę tego jednak tutaj rozwijał bo kalkulacje PKB są oczywiście fałszowane. Zwłaszcza w liczeniu PKB (nie tylko) ważna jest “Hedonic Quality Adjustment” – poprawka hedonistyczna. Przykładowo: 10 lat temu telewizor kineskopowy wielkości 20 cali kosztował 1000 zł. Po drodze zakładamy brak inflacji a dzisiaj telewizor LCD wielkości 30 cali kosztuje 1000 zł. 10 lat temu zakupiony telewizor wchodził do PKB w wartości 1000 zł. Prosty człowiek myśli że dzisiaj telewizor za 1000 zł też wchodzi do kalkulacji PKB w cenie sprzedaży 1000 zł. Prosty człowiek jest głupi. Ze względu na postęp technologiczny telewizor 30-calowy LCD za 1000 zł wejdzie do kalkulacji PKB np. za 1300 zł bo statystycy wymyślili tu wskaźnik 1,3 (policzyli to po linii cali i podzielili przez długość drutu). W ten sposób PKB rośnie. Każdy inteligentny człowiek wie że oglądanie wielkiego telewizora daje zupełnie inną jakość życia niż oglądanie małego telewizora kineskopowego. Wiemy jak ważny jest i powinien być telewizor w życiu człowieka. Już George Orwell w Roku 1984” wyjaśniał że telewizora w mieszkaniu nie można wyłączyć. Pewnie dzisiaj w telewizorach wyłączniki ciągle jeszcze są ale zwykle są chyba nieużywane W domu prawomyślnego obywatela telewizor gra na okrągło. Poprawka hedonistyczna jest w fazie ekspansji, stosuje się ją wobec coraz większej ilości produktów. Jak w damską modę wchodzą różowe majtki to przyjmuje się że różowe są lepsze o 20% od zeszłorocznych niebieskich sprzedawanych w tej samej cenie. Marmurkowe dżinsy są lepsze – to wiadomo. Elektrycznie podnoszone szyby w samochodach też podwyższyły ich użyteczność pewnie o 5%. Laptop za 2000 zł z 1 GB RAM wszedł do PKB za 2000 zł. Za dwa lata laptop za 2000 zł z 4 GB RAM wejdzie do PKB za 3400 zł. Liczy się pojemność RAM, taktowanie procesora, wielkość twardego dysku – wszystko. Przed kalkulacją wzrostu PKB nic nie umknie. Teraz pewnie istotne są telefony komórkowe. Telefon z kamerą, wibratorem i wodotryskiem liczy się za kilka telefonów sprzed 5 lat. Nowy model byleczego po prostu jest lepszy i dlatego poprawę jakości, funkcjonalności czy wzornictwa należy uwzględnić w kalkulacji PKB poprzez przyjęcie z sufitu, zupełnie arbitralnie, wskaźnika owej “lepszości”. Takie jest oficjalne uzasadnienie istnienia poprawki hedonistycznej. Jeszcze pół wieku temu postęp techniczny czy moda były zupełnie autonomiczne w stosunku do kalkulacji PKB i ciemny lud ciągle myśli że tak jest do dzisiaj. Jest zaś zupełnie inaczej dzięki czemu rośnie PKB. Ktoś może myśleć że to przesada. Wszystko upraszczam aby było bardziej strawne. Jak ktoś nie wierzy to parę stron wrzucam z amerykańskiego GUSu – tam chmary skrybów zrobiły na tym doktoraty. Tutaj jest kilkadziesiąt stron o poprawce hedonistycznej w sektorze “Consumer Audio”: bls.gov/cpi/cpiaudio.htm. Tutaj jest podobny elaborat dla suszarek do prania: bls.gov/cpi/cpidryer.htm – to dla suszarek do mokrych szmat. Ci ludzie chyba zwariowali ….. Do wartości PKB wchodzą usługi komercyjne. Tą definicję też można rozszerzyć. Jak młody wykształcony z większego ośrodka człowiek waletował w Warszawie i płacił czynsz 1500 zł to czynsz wchodził do PKB. Jeśli figurant kupił już mieszkanie i mieszka w swoim własnym M2 to nie płaci czynszu i mieszkanie na wynajem może stać puste. Wtedy PKB spada! Tak oczywiście nie jest bo policzy się 1500 zł miesięcznie za hipotetyczny czynsz który płaci ten szczęśliwy figurant do swojej własnej kieszeni za mieszkanie w swojej własnej dziupli. Dla równego rachunku PKB skoryguje się to o 300 zł czynszu płaconego teraz do administracji żeby nie liczyć jego mieszkania podwójnie. Jeśli ten sam młody i wykształcony z Warszawy wcześniej jadał w restauracjach i wydawał średnio 40 zł dziennie na obiady a teraz dostał obniżkę, ma lodówkę i zamiast wycierania się po KFC czy Sfinksie je paszę z Biedronki to przyjmuje się że sam sobie świadczy usługi obiadowe i liczy się składniki obiadu kupione za 13 zł jako 40 zł bo przecież sam usmażył sobie mortadelę i wyświadczył sobie “usługę restauracyjną” na kartonie przykrytym dziurawą ceratą. PKB nieustannie rośnie. Jest jeszcze jeden ważny sposób wzrostu PKB typowy dla USA. W Ameryce dynamicznie rośnie liczba ludności ze względu na inwazję nielegalnych imigrantów. Powinno się podawać PKB per capita, przeciętnie na jedną osobę. Ale jak wzrostu ludności się nie uwzględni to PKB per capita rośnie szybciej. Dokładnie tak się robi – przecież rośnie liczba nielegałów a ich nie ma co liczyć. Samo ich liczenie byłoby nielegalne. Legalna jest tylko koka-kola którą popijają przy tortilli. Tutaj jest jakieś podejście do sprawy na przykładzie Ameryki: To oczywiście tylko przykład dotyczący standardu życia liczonego w pieniądzach. Czterdzieści lat temu w amerykańskiej rodzinie robotniczej pieniądze zarabiał wyłącznie bądź głównie mężczyzna. Żona (to byli zwykle paskudni heteroseksualiści) zajmowała się domem, w tym wychowaniem dzieci. Dzisiaj w normalnej rodzinie zwykle oboje małżonkowie muszą pracować dla utrzymania domu. Taki model radykalnie obniża niematerialny standard życia, czego nie widać w statystykach PKB. O wiele dłużej trzeba dojeżdżać do pracy, np. ~90 minut w jedną stronę. W Ameryce jest to bardzo głupio zorganizowane w oparciu o samochody osobowe. Bardziej kompleksowe pomiary prowadzą do wniosku że standard życia przeciętnych Amerykanów spada nieustannie od początku lat siedemdziesiątych. Bezrobocie Podstawowa metoda obniżania bezrobocia to również statystyka. Stopa bezrobocia to liczba osób bez odpowiedniej pracy, gotowych ją podjąć, do liczby wszystkich osób aktywnych ekonomiczne (pracujących i chcących pracować). Bezrobotni to ludzie bez pracy chcący pracować, także ludzie pracujący na pół etatu a chcący pracować przez 8 godzin dziennie. Kiedyś byli to ludzie bez ręki, bez nogi ewentualnie czubki z wszystkimi palcami. Teraz przyjmuje się że chcący pracować to bezrobotni meldujący się w urzędzie pracy co tydzień. Za rok bezrobotnym będzie osobnik meldujący się na żądanie w urzędzie pracy w poniedziałki w godzinach 8.00-8.15. Bezrobocie spada albo przynajmniej nie rośnie. Jak ktoś chce poguglać to niech poszuka napompowanych w statystyce publicznej “discouraged workers” – zniechęconych nie poszukujących pracy którzy uciekają statystykom. Jeśli – trutniu bez pracy – nie przebiegniesz 100 metrów w czasie poniżej 10 sekund albo odmówiłeś w ostatnim kwartale szansy zdobycia nowego zawodu pastucha psów rasowych – to nie jesteś godzien zaszczytnego miana bezrobotnego i wynoś się z rodziny osób aktywnych ekonomicznie. Gdyby spojrzeć uważnie na polskie statystyki bezrobocia to efekt takich fałszerstw jest widoczny. Jak Polska wstąpiła do EuroSowietu to licząc konserwatywnie ponad dwa miliony ludzi wyjechało. To powinno radykalnie zmniejszyć poziom bezrobocia. Nic takiego się nie stało bo ludzie ci, jeśli byli wcześniej bez pracy, to byli uznawani za „nieaktywnych ekonomiczne” poza statystykami. Tutaj ostatnie dwadzieścia lat w interpretacji Shadow Stats: [Youtube]wolna-polska.pl/wp-content/uploads/2013/07/a3.gif[/Youtube] A tutaj dłuższy horyzont Now and Futures: Podsumowanie Po co ten wywód? Chodzi o to coby mieć świadomość że każda gadająca głowa co posługuje się publiczną statystyką to albo idiota albo skorumpowany klakier. Nie wszędzie manipuluje się statystykami w podobny sposób. To wszystko pochodzi oczywiście z nowojorskich “fundacji dobroczynnych” i w USA wprowadzane było stopniowo już 40 lat temu od prezydentury LBJ. Nie sądzę aby robili to Niemcy czy Szwedzi, przynajmniej nie w amerykańskiej skali – tam PKB nie rośnie. Po co PKB ma rosnąć jak wszyscy wszystko już mają? Wzrost PKB w prostych umysłach niegłupich przecież narodów byłby wtedy podejrzany. PKB rośnie w ten sposób w USA i w krajach silnie uzależnionych od Wielkiego Szatana, głównie w krajach Trzeciego Świata takich jak Polska pod dyktatem Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego. Polska dostała nowe metody statystyki po linii MFW i OECD. Wielkim nowatorem był “skarb narodowy” Balcerowicz, ostatnia rata innowacji przyszła z wielką pomocą “cieszącego się zaufaniem rynków finansowych” ministra Rostowskiego. Pamiętamy cuda statystyczne w Grecji sprzed lat – tam doradzał Goldman Sachs. Sfałszowanie wszystkich kluczowych wskaźników statystycznych jest faktem, lepiej sobie to uświadomić. Dobrze byłoby wyciągnąć z tego konsekwencje. Przykładowo: jakiekolwiek długoterminowe oszczędzanie jest iluzją. Skoro rzeczywista inflacja jest o wiele wyższa niż oficjalna, to pewnie jest wyższa niż oprocentowanie oszczędności. W języku ekonomiki mówi się o “negatywnej stopie procentowej”. Z każdym rokiem oszczędności jest mniej a dodatkowo od tych topniejących oszczędności płaci się “podatek Belki”. Skoro rzeczywista inflacja jest wyższa od oficjalnej i jest wyższa od oprocentowania oszczędności to oczywistym jest że emerytury z funduszy emerytalnych “inwestowane” w obligacje państwowe topnieją na wartości z każdym rokiem. Tam nie chodzi tylko o królewskie prowizje zgarnianie po drodze przez spekulantów i lichwiarzy ale o sam mechanizm “oszczędzania” opartego na grzesznym i paskudnym mechanizmie lichwy. Oczywiście wszystkie mechanizmy indeksacyjne są fikcją skoro rzeczywista inflacja jest dużo wyższa od oficjalnej. Dzięki temu fałszerstwu rząd potrafi dużo zaoszczędzić na emeryturach i rentach. Oczywiście rząd oszczędza w ten sposób na emeryturach i rentach dla ludzi uczciwej pracy. Prokuratorzy, sędziowie, posłowie i inni podobni gangsterzy mają świadczenia waloryzowane w oparciu o inne wskaźniki, te lepsze wskaźniki Uświadomienie sobie prostego faktu sfałszowania wszystkich najważniejszych wskaźników ekonomicznych jest ważnym etapem w procesie zrozumienia Matrixu w którym żyjemy. Szczypior Za: forum.wolna-polska.pl/viewtopic. ... p=234#p234 źródło całości: wolna-polska.pl/wiadomosci/o-wsk ... ch-2013-07
Posted on: Sun, 14 Jul 2013 21:32:02 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015