OGGI SU "Gazeta Wyborcza" Dzis w "Gazecie" Francesco M. - TopicsExpress



          

OGGI SU "Gazeta Wyborcza" Dzis w "Gazecie" Francesco M. Cataluccio Książka to mój kompas Kiedy miałem pięć lat, rodzice uchronili mnie od bolesnego upadku. Czy ma to coś wspólnego z literaturą? Owszem, ma, bo w ostatniej chwili zdjęli mnie ze stosu książek, które ojciec w swojej bibliotece poukładał w schodki, by sięgać z nich do najwyższych półek. W moim rodzinnym domu we Florencji książki znajdowały się wszędzie, i często posługiwaliśmy się nimi niezgodnie z ich przeznaczeniem. Jeśli podając obiad mama nie miała pod ręką poduszki, żebym mógł sięgnąć do talerza wkładała mi pod pupę, na krzesło, jakiś gruby słownik. A chcąc nauczyć nas jeść w elegancki sposób, z ramionami przy tułowiu, kazała nam zaciskać pod pachami cienkie broszury. Książka służy do przekazywania idei i opowieści i, jak dobrze wiemy, jej forma nie jest czymś danym raz na zawsze. Dopiero na pewnym etapie ludzkości przyjęła formę papierową, którą znamy najlepiej. Z biegiem lat coraz bardziej masowo będzie przybierała formę niematerialną, cyfrową, byśmy czytali ją na monitorze. I choć zanik wydań papierowych wcale nie będzie oznaczać końca książki, zostaniemy pozbawieni jej niezliczonych zastosowań. Bo książki mają tę zaletę, że zawsze mogą się przydać do czegoś innego niż lektura, skądinąd nierzadko przecież ciekawa. Często łapię się na tym, że patrzę na nie jak na cegiełki, na materiał budowlany nieograniczonego zastosowania, niewyczerpane źródło dla architektonicznej i dizajnerskiej fantazji, dla odświeżających ćwiczeń z ironii. W fantazjach wspiera mnie siódmy numer kwartalnika “Inventario”, poświęcony wystawie otwartej wiosną w Mediolanie, w przestrzeniach Muzeum Poldi Pezzoli, zatytułowanej “Wokół książki – Pomiędzy sztuką a dizajnem” (Intorno al libro. Tra Arte e Design). Beppe Finessi, kurator i historyk dizajnu, zgromadził na niej całą kolekcję obiektów skonstruowanych przy użyciu lub w nawiązaniu do książek, pozwalających spojrzeć na nie z fantazją: od prościutkiego domku zbudowanego z czterech kolorowych tomów, po delikatną lampkę, która stoi na cokoliku przypominającym skrawek zakładki wystający poza kartki książki. Od barwnego fotela w poetyce Mondriana, z siedzeniem otoczonym półkami na książki, po zakładki skonstruowane z kolorowej nitki z przywieszonym kółkiem, za które się chwyta, by ściągnąć książkę z półki jednym palcem. Duże wrażenie robi na mnie poetycki spektakl czarnych konturów zwierząt, które wystają poza kartki, jak gdyby uciekały z książki do lasu. Ale największe – książka-kompas, ze strzałką magnetyczną obracającą się pod przezroczystą okładką. Tak, kocham książki, które okazują się cennym kompasem, w życiu i w podróży. Taka książka – kompas, busola - towarzyszyła mi tego lata. Papierowa, bo książek takich jak ta nie dałoby się czytać w cyfrowym formacie. Mam na myśli Along The Enchanted Way: A Romanian Story Williama Blackera. W Boże Narodzenie 1989 roku, niedługo po pierwszych upadkach europejskich murów, dwudziestosiedmioletni William Blacker postanowił zwiedzić kraje Europy środkowej, słusznie pamiętając zdanie Jeana Cocteau: “Czystość rewolucji może trwać dwa tygodnie”. Po Berlinie i Pradze, powodowany ”miłością do architektury”, Blacker postanowił zobaczyć Karpaty. Zwiedził Bukowinę i jej cudowne monastyry, zjeździł całą Transylwanię. Obszary te w latach trzydziestych XX wieku przemierzał jego mistrz, pisarz i podróżnik Patrick Leight Fermor, w drodze do Konstantynopola, i opowiedział o nich później w Between the Woods and the Water (1986). Blacker poznał Rumunię biedną i zniszczoną, ale zamieszkaną przez “ludzi, który sprawili, że wszędzie czułem się mile widziany”. Ludzi, którzy wydawali się posiadać wielką tajemnicę: jak być szczęśliwym nie posiadając niczego. Tym swoim wtajemniczeniem doprowadzili go do najbardziej radykalnego postanowienia i wyznania: “od razu zrozumiałem, że nie istnieje inne miejsce, w którym mógłbym chcieć być”. Blacker odbywał tam dziwne spotkania i słuchał bajecznych historii, jak ta: “Stróż kościoła mieszkał w pobliskiej wieży. Tej nocy wilk wkradł się za mur jego ogrodu i zabił dwie owce. Stróż pokazał mi jego ślady. To było w mieście, więc żeby tu dotrzeć, wilk musiał biec po brukowanych ulicach, chodnikach,,,”. Rok później, nauczywszy się języka rumuńskiego, wrócił do Rumunii, do Marmarosz, na północy, przy granicy z Ukrainą. Poznał ostatnich siedmiogrodzkich Sasów, na chwilę przed ich emigracją do Niemiec. I Cyganów, wśród których kilka lat później postanowił zamieszkać, uciekając z nadwątlonej kryzysem Anglii, w której on, chłopak ze wsi, nie mógł znaleźć już sobie miejsca. “Nie można wyobrazić sobie Rumunii bez Cyganów – twierdził Konrad Bercovici, rumuński pisarz żyjący na emigracji w Stanach Zjednoczonych - jak nie można wyobrazić sobie tęczy bez kolorów albo lasu bez ptaków”. Spotkanie z dwoma niespokojnymi duchami – ślicznymi romskimi siostrami Natalią i Mariską (z którą się zwiąże) ostatecznie zakorzeni Blackera w tym magicznym świecie, oddalonym od nowoczesności, żyjącym zgodnie z prawami i obyczajami, które da się oglądać i odczytywać na tysiące sposobów. Burzliwa, przedziwnie romantyczna miłosna historia z Mariską (która po rozstaniu urodzi mu syna Constantina) wnosi do opowieści o tych dziwnych i pięknych miejscach element “pasterski”, który jeszcze bardziej ją urozmaica. Ale najbardziej niezapomniana dla czytelnika okazuje się postać, która całą tę opowieść trzyma na swoich barkach i powraca w niej bezustannie jak światlo latarni morskiej: stary Michai, syn Georghe, syna Stefana. To on jako pierwszy przyjął Blackera do swojego domu, nie chcąc niczego w zamian. Zawsze był blisko niego, a przed śmiercią napisał do niego list-testament, w którym nazwał go synem. Ta niezwykła adopcja pieczętuje dogłębną integrację przedsiębiorczego Anglika, do której dojrzewał osiemnaście lat. I to ona zamyka jego podróż do Transylwanii. Wciąż pozostaję pod urokiem tej książki, którą czyta się jak najlepszą powieść i która sprawia, że odżywa w nas pragnienie odkrywania światów. Nawet nie tak bardzo dalekich, a wciąż słabo rozpoznanych. Zapisał Jarosław Mikołajewski
Posted on: Sat, 14 Sep 2013 17:37:35 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015