Od 2 miesięcy sikałam po nogach na myśl o tym filmie. A od ponad miesiąca próbowałam wybrać się na niego do kina, ale jakoś bezskutecznie. Przerażona jednak wizją, że za chwilę zniknie z dużych ekranów, pobiegłam wczoraj w te pędy. Bo niektóre filmy to przecież tylko w kinie ... :) Od pierwszych scen wiedziałam, że to będzie coś wielkiego. Od pierwszych kadrów czułam rękę i oko Tornatore. Byłam zachwycona klimatem - tak specyficznym dla tego reżysera. Bo film okazał się być naprawdę solidnie skonstruowanym dziełem. Nie wiem jednak czy to ja jestem już tak zblazowana, czy Tornatore już stracił trochę na pazurze, a może to był celowy zabieg, ale dość wcześnie domyśliłam się zakończenia zagadki i przewidziałam niektóre zdarzenia. Stąd też delikatne, tyciusie rozczarowanie, jeśli chodzi o sprawę scenariusza. Mimo to pełen zachwyt nad stroną aktorską (czyżby kolejna oscarowa rola Rusha?), zdjęciową i muzyczną. U mnie 8,5/10
Posted on: Wed, 11 Sep 2013 13:05:50 +0000