Popytajcie w kioskach o nowy "Tygodnik Żużlowy". Jest bardzo - TopicsExpress



          

Popytajcie w kioskach o nowy "Tygodnik Żużlowy". Jest bardzo ciekawy. świetna rozmowa z Jozinem Dworakowskim i mój aktualny felieton: Ślizgiem w prawo Ekstraligę strzyka w krzyżu Zabawy w żużel ciąg dalszy. Mecz Unii Leszno ze Stalą Rzeszów został uznany za zagrożony przez pogodę. I faktycznie w piątek oraz w sobotę padało. A jak już przestało, to co się robi z torem? Otóż wedle najlepszej sztuki bronuje się taką mokrą nawierzchnię, żeby jej suchą warstwę wydobyć spod spodu na wierzch. I dopiero wtedy ją się przyklepuje i ubija. Inaczej zrobi się gąbka, na której nie da się złapać ślizgu. Tak też ponoć zrobiło Leszno, ale… dostało za to karę 158 tysięcy złotych. Ciekawe, jak to zostało wyliczone? Unia ma w plecy, bo regulamin został stworzony przez speedwayowych dyletantów. Świetnie o tym powiedział portalowi sportowefakty.pl jeden z największych polskich ekspertów czarnego sportu Jacek Gajewski: „*Jarosław Galewski: Dlaczego, w pana ocenie, doszło do tak skandalicznych wydarzeń w Lesznie i czy można było im zapobiec? Jacek Gajewski: - Czytam i obserwuję to wszystko i mam wrażenie, że należy zacząć od regulaminu, który miał być uproszczony. Tymczasem zostało do niego nawrzucanych wiele różnych rzeczy, które są w mojej ocenie nie do końca spójne. Przykładem są artykuły 9a i 25a. Dochodzę do wniosku, że Ekstraliga chce się czasami zachowywać jak Big Brother. *Co ma pan na myśli? - Chodzi mi o wpływanie na wszystkie kwestie w formie nacisku. Zapis regulaminu, że kiedy mecz jest zagrożony, to przez dwa dni na torze nie można nic zrobić, jest bezsensowny. Pewnie zaraz odezwie się ktoś, że podjęcie działań jest możliwe w porozumieniu z sędzią czy komisarzem. Jeśli ktoś choć trochę zna się na technologii przygotowania toru, to z całą pewnością wie, że w momencie kiedy popada i jest mokro, najlepszym sposobem na osuszenie toru jest jego rozbronowanie. Teraz słyszę, że Leszno postąpiło wbrew regulaminowi i trochę mnie to śmieszy. Mam wrażenie, że ludzie, którzy pisali regulamin, nie do końca mają świadomość, w jaki sposób przygotowuje się tory na zawody ligowe. Dla mnie w tej kwestii autorytetem będzie zawsze jeden człowiek. *? - Roman Cheładze - to był dla mnie prawdziwy autorytet w sprawach sędziowskich i torowych. On mi zawsze powtarzał: "Jacek, najlepszym przyjacielem dobrego toromistrza są odpowiednie brony". W związku z tym zapis regulaminu, o którym rozmawiamy, budzi moje zastrzeżenia. Jeżeli zawody są zaplanowane na niedzielę, a w sobotę wieczorem przestanie padać i wiem, że opadów ma nie być, to powiem szczerze, że pierwszą rzeczą, jaką bym zrobił w przypadku mokrego toru, byłoby jego rozbronowanie. Później następuje jego przesuszanie, przerzucanie co jakiś czas tej nawierzchni. Tylko w ten sposób można doprowadzić do tego, żeby tor wysechł. Obojętnie jak się tor ubije, to jeśli przez dwa dni będzie wsiąkać w niego woda, zawody i tak się nie odbędą. Większość torów w Polsce ma w dodatku taką wadę, że łuki nie są wyprofilowane i woda nie będzie spływać. A nawet jeśli będzie, to będzie spływać do krawężnika i wtedy ten będzie mieć całkowicie inną konsystencję niż reszta toru. *Jak zatem ocenia pan postępowanie klubu z Rzeszowa? - Powoływanie się na to, że Leszno nie dotrzymało zasad regulaminu, że nie przestrzegało procedur, jest w mojej ocenie śmieszne. Od oceniania takich kwestii powinien być sędzia, komisarz lub ewentualnie władze Ekstraligi. Dla mnie jest zresztą jedno podstawowe pytanie, czy ten tor o odpowiedniej godzinie był na tyle przygotowany, że można było odjechać na nim zawody. Oglądając powtórki telewizyjne, to zawodnicy, wprawdzie w dwójkę, ale jednak jechali płynnie”. Tyle Jacek Gajewski. Nic dodać, nic ująć. Ekstraliga natomiast karami obdzieliła oba kluby. „Byki” mają wybulić owe wspomniane już 158 tysiączków (a skąd je wziąć przy tak słabej frekwencji?), zaś Marma zapłaci aż 255 tysięcy. Czyli, he, he, pani Marta przez miesiąc nie pójdzie na zakupy do butiku. Albo potrąci Nickiemu Pedersenowi, bo to przez niego całe te zamieszanie. Cwaniaczek. No i Unia oraz Marma straciły po jedynym punkcie w tabeli. To ja już nic nie rozumiem. Jeśli tor w Lesznie był beznadziejny, to ukarzmy Unię, a nie Marmę. Jeśli jednak nawierzchnia nadawała się do jazdy, to czemu karzemy gospodarzy? Kto zrozumie, o co chodzi szefom Ekstraligi? To są chłopcy w krótkich spodenkach i bawią się polskim żużlem jak babkami w piaskownicy! Ja tu jestem za Unią, gdyż ona - choć niewinna, jak na mój rozum - straciła sporo. Z prezesury w niej bowiem zrezygnował zniesmaczony tą sytuacją Jozin Dworakowski. To oznacza dla leszczynian niebawem pierwszą ligę, a potem i drugą. Pan Józef już dawno nosił się z tym zamiarem. On na nowo, po latach, zrobił z Unii potęgę, Królową polskiego speedwaya - było mistrzostwo i wicemistrzostwo Polski, były turnieje GP i DPŚ, wykładał na drużynę własną kasę, albo forsę swojej firmy, a kiedy w kryzysie nie mógł już zbudować kolejnego Dream Teamu, to za to był bluzgany przez miejscowych „fanów” w internecie. Do tego ta fatalna frekwencja na „Smoku”! Każdy miałby dosyć. Jeszcze Leszno zapłacze za prezesem Dworakowskim. Również pani Marta Półtorak mówi, że jeżeli wszelkie instancje odwoławcze utrzymają karę dla jej drużyny, to ona zabierze swoje zabawki i przestanie finansować żużlowy zespół z Rzeszowa. I wtedy ten ośrodek natychmiast wypada z gry! A ja się obawiam, że i walecznej Krysi Kloc z WTS-u też takie myśli chodzą po głowie, bo ileż można dokładać swojej kasy? A tu proszę, co robi Ekstraliga: usuwa KSM i wszelkie bariery finansowe, spuszcza aż trzy drużyny do pierwszej ligi! I tworzy jakieś zagrożone mecze, bo jej szefom strzyka w krzyżu. Nie, z takimi dyletantami, jak obecni wodzowie Ekstraligi nie da się niczego fajnego zbudować. Mechanik Betardu Sparty Wrocław Alek Krzywdziński poinformował mnie, że Ekstraliga uznała, iż niedzielny mecz ze Staleczką Gorzów jest zagrożony złą pogodą, w związku z czym gospodarze potrenowali tylko w piątek, a w sobotę już nie mogli, bo - według kretyńskiego regulaminu - nie wolno im było nic majstrować przy torze. A siłą Sparty jest właśnie ciężki trening!!! No i osłabiona brakiem Woffindena poległa u siebie w meczu z Iversenem. W piątek rowerem pojechałem na plażę nad Odrą we Wrocku. Opalałem się, bo planeta kopsała żaru. Studentki nawet staniki pościągały, ale się nie załapałem, niestety. W sobotę upał, w niedzielę parówa, acz w trakcie meczu przez kilka chwil pokropiło. Ledwie pokropiło! Padać i to ostro zaczęło 1,5 godziny po zakończeniu spotkania Betardu ze Stalą! To skąd ten „zagrożony” mecz? Chyba na zasadzie tej parodii telewizyjnej reklamy Fastumu, która można obejrzeć na jutiubie: - Baco, będzie dziś padać? - Oj, bydzie panocki miastowe lać, bo mnie tak w krzyżu je…ie! No to myślę sobie, że jak pana S. i pana K. z Ekstraligi strzyka w krzyżu, to mecz jest zagrożony. Inaczej nie umiem sobie tego wytłumaczyć. - Pewnie, że nie na taki wynik liczyłem. To oczywiste. Nicolai Klindt pojechał słabo, bo nie miał możliwości potrenowania przed meczem. Komisarz nie pozwolił nam ruszyć toru. Może inaczej - wprost tego nie usłyszeliśmy, ale tor nie miał być ruszony. A logiczne, że po treningu jednak byłby - powiedział Piotr Baron w rozmowie ze SportoweFakty.pl. Hity ostatniej kolejki złożonej głównie z zaległych meczów: Rawicz i Przedpełski! To jakieś szaleństwo z ich strony! Ale gratuluję!!!! Mamy kolejnego, niespodziewanego wielkiego talenciaka, co - zdaje się - pokazała nowa telewizja „NC+Unibax”, no i te rawickie „Niedźwiadki” (gratki też dla lubelskich „Węglarzy”). Ależ sprawiły mi radochę. Ambicja i waleczność Startu Gniezno mnie powala. Gdybyście jeszcze przywrócili do składu Antonia, to kto wie, kto wie… Mówiłem Wam, że Seba Ułamek zawsze może zaskoczyć znakomitą formą. Kierownikowi Falubazu musimy koniecznie kupić kalkulator, żeby mu się nie myliły cyferki, tj. zdobycz punktowa jego zawodników, bo ponoć bez sensu chciał zgłosić Jonssona do 14. biegu. Mecz życia „Szuminy”??? Jak mnie to cieszy. Ale ambitny Włókniarz poległ u siebie z faworyzowanymi „Motomyszami”. Co z Emilem? I to ma być IMŚ ‘2013? Czytam w relacji na żywo na „SF”: „W Rzeszowie przedłuża się przerwa na kosmetykę toru. Komisarz ma uwagi do stanu nawierzchni. Zalecono kolejne polewanie toru”. Czyżby więc rozpaczająca niedawno nad stanem leszczyńskiego toru Marma sama przygotowała coś nieregulaminowego na Bydzię (i wygrała)? No patrzcie, co to się porobiło? Dla mnie ta niedzielna kolejka to następna seria niespodzianek, wygranych (był też remis, a nie jakieś 75:0 w Lesznie) zespołów przyjezdnych i… po co to zmieniać? Bartłomiej Czekański, najnowszy „Tygodnik Żużlowy” PS No i fajnie, że znowu jesteśmy parowymi mistrzami świata! Brawo One Sport marketing!
Posted on: Thu, 13 Jun 2013 08:17:54 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015