Romuald Mioduszewski. Góra gór. tom2 Święta góra. (29) Po - TopicsExpress



          

Romuald Mioduszewski. Góra gór. tom2 Święta góra. (29) Po upływie roku przebywania w domu Henryka, Kaja była spostrzegana na wsi, jako ktoś już zupełnie inny. Z kocmołucha i popychla, przekształciła się w zawsze czystą, coraz bardziej elegancko ubraną i coraz lepiej wykształconą, wychowanicę pana inżyniera. To, że Henryk uczynił ją w końcu swoją wychowanicą sprawiało, iż część jego osobistego splendoru, spływała teraz także na nią. Skutkiem tego zaś było to, że w tym czasie dziewczyna już mogła poruszać się po wsi, bez większej obawy o afronty i prymitywne zaczepki. Naturalnie nie zawsze wszystko przebiegało tak idealnie i zdarzało się nawet czasem tak, że Henryk musiał w jej sprawie interweniować osobiście. Jeden z takich przypadków, pokrótce tu opiszemy. Działo się to w chwili, gdy splendor Henryka uzyskał bardzo mocne formalne podparcie, jako że rządowi nadzorcy nad życiem wsi z miasteczka Verhoff, będącego centrum sporego okręgu, poznawszy go osobiście i dowiedziawszy się o jego nadzwyczajnej we wsi pozycji, a także o nieformalnej roli sędziego rozstrzygającego chłopskie spory, przysłali do niego specjalna delegację, pod kierownictwem samego burmistrza z prośbą i propozycją, o przyjęcie, honorowego urzędu sędziego ziemskiego, co nadawało mu tu we wsi władzę praktycznie nieograniczoną. Ze względu na Kaję, bardzo to odpowiadało Hen-rykowi i kto wie nawet, czy on sam się do tego w jakiś sposób nie przyczynił, wsuwając na przykład do odpowiedniej kieszeni, odpowiednio dużą sumę pieniędzy. Oficjalnie rzecz oczywista, nikt nawet o takich jego zabiegach nie wspominał, ale jak było naprawdę ... W każdym razie, gdy wspomniana wcześniej delegacja do niego przybyła z oficjalną propozycją, Henryk zgodził się od razu i bez zbędnych ceregieli, na przyjęcie proponowanej mu godności. Teraz jego pozycja w całym okręgu, bo pod jego jurysdykcją, znajdowało się jeszcze sporo innych wsi, była zupełnie nienaruszalna. Jako swojego głównego tu po-mocnika, wyznaczył on dobrze sobie znanego i pewnego co do jego uczciwości Karela, łącząc to z drobną, ale też oficjalną urzędową funkcją, bardzo prestiż chłopa tu we wsi podnoszącą. Nic w tym nie było dziwnego, jako że jego obecna pozycja była teraz o wiele wyższa, aniżeli nawet sołtysa, do tej pory najważniejszej osoby we wsi. Jakoś tak niedługo po tym, jak Henryka „wyświęcono” na sędziego, zdarzyło się, że któryś z pijanych chłopów naubliżał Kai, nazywając ją kocmołuchem, dziwką i utrzymanką pana sędziego, a nawet próbował się do niej dobierać z łapami. Tak się jakoś przypadkiem złożyło, że świadkiem tego zdarzenia był Karel, będący obecnie tu na wsi prawą ręką sędziego. Jego to interwencji Kaja zawdzięczała, że sprawa zduszona została zaraz w zarodku, zanim jeszcze do czegoś więcej doszło. Karel widząc co się dzieje skrzyknął znajdujących się w pobliżu wieśniaków, którzy pijanego chłopa od Kai odciągnęli i jeszcze mu trochę po łbie dołożyli. Ona sama, mimo iż dotkliwie odczuła doznane obelgi, Henrykowi nie powiedziała o tym nawet jednego słowa, niemniej ten od razu zorientował się, widząc jej zapuchnięte od płaczu oczy, że musiało się jej we wsi, przydarzyć coś wyjątkowo paskudnego. Starał się czegoś dowiedzieć od niej samej, ale Kaja uparcie wzbraniała się przed powiedzeniem mu czegokolwiek a jedynym skutkiem jego indagacji było to, że rozpłakała się wtedy jak bóbr. Wówczas Henryk zabrał się do tej sprawy inaczej, wysyłając usługującą mu babę po Karela. Kiedy ten się u niego zjawił, Henryk kazał mu się natychmiast dowiedzieć we wsi, co też tam tak naprawdę się Kai przydarzyło. Naturalnie Karel nie musiał nigdzie chodzić, był przecież osobistym świadkiem paskudnego zdarzenia, z czego za-raz zdał Henrykowi dokładną relację, opisując ją ze wszelkimi szczegółami. Dowiedziawszy się wszystkiego, Henryk natychmiast ubrał się i wziąwszy ze sobą swoją dębową laskę, udał się do domu winowajcy w asyście Karela, obecnie również przecież osoby urzędowej. Do chałupy która była celem ich wyprawy, nie było od domu Henryka zbyt daleko, dzieliła je odległość najwyżej połowy kilometra. Kiedy się już tam znaleźli, Karel uderzył w drzwi trzy razy laską, ogłaszając; – „Pan sędzia idzie”, po czym otworzywszy drzwi, wprowadził Henryka do chaty, struchlałego ze strachu chłopa. Chłop ten mniej więcej czterdziestoletni, niewysoki, czarniawy, był jednym z tych, którzy w dawnych czasach, najbardziej zatruwali Kai życie. Teraz widząc u siebie w domu samego Sędziego, chłop zbladł z przerażenia, gdyż prawdę mówiąc miał on na sumieniu, wiele jeszcze innych, znacznie po-ważniejszych grzechów, o których sędzia Vincent, już co nieco wiedział. Ode-tchnął też z ulgą gdy dowiedział się, co tym razem Henryka do niego sprowadza. Na moment jednak tylko, bo zaraz zaczęły na niego spadać, solidne razy, wymierzone ciężką dębową laską, a Henryk gdy chciał i uważał że powinien, potrafił mieć, naprawdę ciężką rękę. Wymierzywszy chłopu odpowiednią jego zdaniem karę, Henryk opuścił chałupę, pozostawiając tam jednak Karela. Ten zaś, gdy tylko drzwi zamknęły się za Henrykiem, pogratulował chłopu, że wy-migał się tym razem tak tanim kosztem, ale ostrzegł go jednak, że sędzia wie także już dość dużo o tych jego innych sprawkach i jeśli tylko będzie naprawdę chciał, to może go na bardzo długo zapakować do więzienia. Dlatego poradził mocno wystraszonemu chłopu, aby sobie jak najlepiej dzisiejszą lekcję zapamiętał i więcej Panu Sędziemu w drogę nie wchodził, bo jeśli to się jeszcze raz zdarzy, to ten go zwyczajnie rozdepcze, jak nie przymierzając robaka, jak to określił. Lekcja udzielona brutalnemu chłopu zrobiła to, co w swoim zamierzeniu Henryk chciał uzyskać. Od tego czasu, gdy tylko któryś z chłopów zobaczył choćby z daleka przechodzącą Kaję, na wszelki wypadek czapkował jej choćby go ona nawet nie widziała. Nauka nie poszła w las i nawet najgłupsi i najbardziej brutalni chłopi, woleli się Panu Sędziemu nie narażać. Bardzo szybko okazało się, że Henryk miał zupełną rację, dostrzegając od pierwszej chwili w Kai, nie zdemoralizowanego wykolejeńca o wypaczonej i zgangrenowanej moralności i nie nadającego się do żadnej poprawy dzikusa, ale istotę ludzką, głęboko nieszczęśliwą, wepchnięta w błoto nie na skutek własnych wad, czy przyrodzonych sobie predyspozycji, ale jedynie poprzez fatalny dla niej na szczęście do czasu, zbieg okoliczności, a także dzięki ludzkiej brutalności i bezwzględności. Niedługo trzeba było czekać aby okazało się, iż miał zupełną rację zakładając, że podawszy temu tak nieszczęsnemu w chwili ich pierwszego spotkania stworzeniu pomocną dłoń, już niebawem uczyni z niej normalnego człowieka, jakim byłaby ona z całą pewnością zawsze, gdyby nie podły los, który się z nią tak okrutnie obszedł. Po upływie roku, od dnia przyjęcia jej do swojego domu, była to już zupełnie inna istota. Gdy minęło kolejne pół roku, Henryk już wiedział na pewno, że nie tylko swoją batalię wygrał, ale że spotkał go w dodatku wielki sukces, o jakim w pierwszych jej momentach nawet nie marzył. Stało się tak pomimo te-go, iż początkowo miał bardzo duże obawy, co do końcowego rezultatu swojego eksperymentu. Tu na wsi, niemal od samego początku swojego tutaj pobytu, Henryk ponownie bardzo dużo czasu poświęcał malarstwu. Za podstawowy model, służyła mu oczywiście Kaja. Owocem ich współpracy było bardzo wiele, niezwykle pięknych obrazów, z których mniej więcej połowa przesłana została później przez Henryka do Keest, jego synowi. Pozostałe dzieła pozostawił on tu na miejscu, przekazując je na własność Kai. Naturalnie nie tylko Kaję Henryk malował podczas swojego pobytu w Veers. Namalował też wiele, wspaniałych krajobrazów, a także scen rodzajowych, obrazujących życie miejscowych chłopów. W sumie podczas swojego tutaj pobytu, Henryk stworzył dobrze ponad setkę obrazów olejnych, drugie tyle pasteli i całe mnóstwo rysunków, akwarel i gwaszy a także przygotowujących większe prace szkiców. To było jego wielkim paradoksem. Henryk sam nie mógł udać się do Keest, nie łamiąc podstawowych obowiązujących go w misji zasad misji, nikt też stamtąd, nie mógł do niego przyjechać, niemniej drogą pośrednią, mógł tam swoje obrazy przesyłać. Początkowo malował głównie akty, lub sceny rodzajowe, potem namalował kilka świetnych portretów, w tym także niezwykle wysoko później oceniony, znakomity portret Karela. Eksperymentując i stosując różne techniki i style malarskie stworzył parę obrazów abstrakcyjnych, potem również bardzo poszukiwanych. Kilka obrazów namalował w manierze, szczególnie mu bliskiego du-chem Vermeera. W swoich eksperymentach zahaczał o kubizm, Cezanne`a, Pau-la Klee, Matissa, Malewicza i Kandińskiego. Najwięcej jego obrazów z tego okresu, powstało inspirowanych jednak osobiście Kają. Była ona naprawdę doskonałym modelem, spokojna, cierpliwa, bardzo chętnie współpracująca no i jako kobieta bardzo atrakcyjna. Szczególnie jej twarz o niezwykle wyrazistych oczach, fascynowała malarza. Chcąc uchwycić jej niezwykłość, Henryk wykonał mnóstwo prac o różnych stopniach za-awansowania. Z kilku stworzonych tu obrazów, Henryk z zasady bardzo wobec swoich dzieł krytyczny, był naprawdę niezwykle zadowolony. Właśnie w trak-cie malowania któregoś z kolejnych portretów Kai, Henryk dostrzegł w jej oczach nowy, bardzo szczególny wyraz. Zbyt dobrze znał ten szczególny rodzaj fluidu, emanującego ze spojrzenia zakochanej kobiety, aby mieć co jego charakteru jakiekolwiek, najmniejsze choćby nawet wątpliwości. W przeszłości zdołał to przecież poznać, aż nadto dobrze. Nie ulegało dla niego żadnej wątpliwości, oczy Kai były oczami zakochanej w nim kobiety. To już nie był tylko dawny wyraz przywiązania i wdzięczności. To była po prostu miłość kobiety, do mężczyzny. Kaja pokochała go i było to po niej widać. Niedługo po tym, jak dla Henryka objawiła się prawda o nowym stosunku do niego jego wychowanicy, nastąpiło zdarzenie które bardzo wiele w ich wzajemnym życiu zmieniło i które stało się dla niego mocnym sygnałem, mówią-cym mu, że czas wreszcie kończyć ten nieco już przydługi odpoczynek i pora ruszać w dalszą drogę. Był już późny wieczór i Henryk jak zwykle zakończywszy o tej porze tradycyjną lekturę, zgasił światło zamierzając zasnąć, kiedy niespodziewanie dla niego drzwi od jego pokoju cicho się otworzyły i do jego wnętrza, wśliznęła się Kaja. Ubrana była w zwiewny jedwabny szlafrok, a jej obecnie znowu długie, rude włosy leżały rozsypane, na ramionach i plecach. Podeszła do łóżka, obserwującego ją bez słowa Henryka i zsunąwszy z siebie szlafrok podniosła kołdrę, po czym zupełnie naga, położyła się obok niego. Henryk w początkowym im-pulsie, zamierzał dziewczynę zwyczajnie z pokoju przegnać, w końcu jednak tego nie uczynił i na dobrą sprawę, sam nie wiedział czemu tak właśnie postąpił. Zapewne głównym powodem tego był fakt, że była to już zupełnie nie ta sama co dawniej Kaja. Teraz była to już niemal prawdziwa dama, w dodatku kobieta bardzo dla mężczyzn atrakcyjna. Nie pozbawione znaczenia było zapewne także to, że obecnie Henryk ponownie, prezentował się fizycznie znakomicie, a kobie-ty nie miał już od bardzo dawna. Poza tym Kaja była dziewczyną naprawdę bardzo pociągającą, choć pod tym względem ustępowała nie tylko boskiej Danusi, ale chyba także i Marii, co nie zmienia bynajmniej faktu, że jako kobieta była istotą jak to się mówi pospolicie, na pewno wartą grzechu. Okoliczności więc były zdecydowanie przeciw Henrykowi, a skutek tego był taki, że już niebawem Kaja omdlewała w jego objęciach z rozkoszy, dopiero teraz w całej pełni poznając, mimo jakby się mogło zdawać sporego w tej mierze doświadczenia, czym naprawdę może być miłość fizyczna, jeśli jest ona wsparta o miłość duchową i jeśli co też zapewne jest bardzo ważne, partner jest odpowiedni. Szczerze mu to wszystko powiedziała, gdy po miłosnych uniesieniach, odpoczywając leżeli obok siebie. Powiedziała mu to w sposób bardzo prosty i naturalny, po co zresztą miała udawać cokolwiek, skoro on i tak wiedział o niej właściwie wszystko. Te wszystkie kontakty które miała do tej pory z mężczyznami z wioski, były nacechowane brutalnością i prymitywizmem aktów para bydlęcych. Załatwiane były przeważnie w pośpiechu, byle gdzie, czy to w przydrożnym rowie, czy w krza-kach, czy też na kupie słomy lub chrustu. Zdarzało się nawet na gołej ziemi. Dopiero w łóżku Henryka Kaja poznała, jakich rozkoszy może doznawać kobie-ta, w ramionach mężczyzny. I to ją zupełnie olśniło. Od tej pory przeniosła się do niego na stałe, a przynajmniej zamierzała tak uczynić i początkowo wydawało się, że tak rzeczywiście będzie. Tymczasem pobyt Henryka we wsi Veers przedłużał się, a on sam czuł coraz silniejszy zew, wzywający go ponownie na drogę jego niekończącej się wędrówki. Na razie jednak, nie czuł się jeszcze do tego odpowiednio przygotowany. Przede wszystkim, chciał całkowicie, zabezpieczyć dalsze losy Kai. Zamierzał jej zapisać, posiadany przez siebie dom, a także zdeponować na jej koncie w banku, prawie wszystkie pozostałe mu jeszcze pieniądze, sumę ciągle jeszcze bardzo znaczną. Uczynił tak gdyż doszedł do wniosku, że teraz wędrując w nowy sposób jaki na to wymyślił, pieniędzy tych nie będzie już potrzebował prawie zupełnie w przeciwieństwie do Kai, której się one z całą pewnością bardzo przydadzą. Poza tym był jeszcze główny kapitał, którym ona będzie dysponować po jego odejściu. Tym wielkim kapitałem, były jego obrazy, z których każdy wart był już w tej chwili, prawdziwą fortunę. Na razie Kaja nie zdawała sobie jeszcze w pełni sprawy, z wartości jaką one naprawdę przedstawiają, dlatego też przed ich ostatecznym rozstaniem, Henryk musiał jej to do końca uświadomić. Miał sobie za złe, że poprzez dopuszczenie do tak bliskiej zażyłości w swoich stosunkach z Kają, bardzo utrudnił a właściwie praktycznie unicestwił tę część swojego planu, która zakładała jej dobry ożenek. Z tym jednakże od samego początku, były bardzo duże kłopoty, jako że ani tu na wsi, ani też w bliższej czy dalszej okolicy, nie wypatrzył on nikogo, kto by choćby w dużym przybliżeniu spełniał warunki, odpowiedniego kandydata na męża dla Kai. Nieoczekiwanie, czynnikiem mocno komplikującym sytuację okazał się fakt, że Kaja przez cały czas przebywania w domu Henryka, ani przez moment nie dążyła do jakichkolwiek bliższych kontaktów z innymi mężczyznami. Wykazywała w tej mierze kompletny brak jakichkolwiek zainteresowań. To zaś paradoksalnie, teraz mogłoby okazać się czynnikiem ułatwiającym wydanie jej za mąż. Henryk powoli zbierał się do drogi. Mógł sobie teraz na to z pewnością pozwolić. Zupełnie nie spełnił się czarny scenariusz Henryka zakładający, że dziewczyna przyzwyczajona do częstych kontaktów seksualnych z kim popadnie, której się to przecież mogło spodobać, nadal będzie do takich kontaktów usilnie dążyć. Tymczasem Kaja, zanim z własnej woli i decyzji oddała się Hen-rykowi, nie spojrzała nawet na żadnego mężczyznę, będąc w dodatku do tej chwili, zupełnie seksualnie nie rozbudzoną. Teraz gdy Kaja stała się jego kochanką, sprawa jej ewentualnego zamążpójścia, wyglądała już zupełnie beznadziejnie, gdyż ona po prostu głęboko i prawdziwie zakochała się w nim samym. Poza tym, po takim wzlocie naprawdę trudno było przypuszczać, aby chciała się ona teraz, zadowolić pierwszym lepszym, a innych w zasięgu ręki, niestety widać nie było. Sprawę wydania Kai za mąż, trzeba więc chyba było, pozostawić swojemu losowi i ewentualnemu później wyborowi jej samej, w czasie gdy jego już tutaj z nią nie będzie. Tymczasem jak się zdawało, pozycja Kai we wsi, była już bardzo mocna i w dodatku jeszcze systematycznie rosła. W coraz mniejszym też stopniu, choć nadal jeszcze niewątpliwie bardzo znaczącym, było to związane z jego osobistą pozycją. Tą nową sytuację Henryk oceniał niezwykle pozytywnie, gdyż aby sobie dawać radę później, gdy jego już razem z nią nie będzie, Kaja musiała koniecznie zbudować sobie, swoją własną mocną pozycję, opartą na zupełnie innym niż on Henryk, fundamencie. Obecnie wszystko wskazywało na to, że ona przy jego wydatnej pomocy, już sobie taką pozycje zbudowała. Dodatkowo jeszcze pozycja ta, miała bardzo poważne zabezpieczenie. Przede wszystkim miała ona pieniądze i to dużo pieniędzy, a nawet ogromnie dużo jak na tutejsze stosunki jeśli do tego co posiadała na koncie, dodatkowo uwzględnić sumy, jakie mogła ona uzyskać, sprzedając jego, posiadane przez siebie obrazy. Henryk wiedział, że jeśliby się jednak okazało, że on się co do niej mimo wszystko pomylił, to gdy jego przy niej zabraknie, nie będzie dla niej ratunku. Ale była to ewentualność, którą teraz oceniał jako absolutnie nieprawdopodobną. Zupełnie jego zdaniem niemożliwą. Jego pewność jeszcze w tej mierze, w znacznym stopniu podniósł fakt, że Kaja po uzyskaniu równowagi, zaczęła się wykazywać dużą dozą godności własnej, a także poczucia własnej wartości i pewności siebie, aczkolwiek w stosunku do niego, nadal była mu absolutnie wierna i bezwzględnie posłuszna. Co więc zamyślał Henryk w stosunku do Kai, już wiemy. Co jednak zamierzał on robić z samym sobą. Czuł coraz silniej wołający go zew Misji. Może to nawet nie tyle Misja na niego tak działała, ile pamięć ich ostatniego wieczora z Danusią, swoją żoną i tym co wtedy od niej usłyszał. Później na jej grobie zło-żył nieodwołalną, niemożliwą dla niego do złamania przysięgę i wiedział, że tylko śmierć mogłaby zmusić go do jej niedotrzymania. Kaja niestety będzie musiała się z tym pogodzić. Teraz dopuszczając do tego, aby Kaja została jego kochanką, właściwie nie miał żadnych powodów, aby robić sobie jakiekolwiek wyrzuty. Jedynie w tym może, że wiązał w ten sposób tę dziewczynę z sobą jeszcze mocniej. Ale przecież niczego jej nie obiecywał, a zrobił dla niej tak dużo. Naprawdę nie miał najmniejszych nawet powodów do tego, aby czuć się wobec kogokolwiek nie w porządku tym bardziej przecież, że Danusia już od przeszło pięciu lat nie żyła, zwalniając go zresztą w trakcie ich ostatniego spotkania, od jakichkolwiek względem niej zobowiązań. Niemniej jednak, on sam nie czuł się z tym faktem dobrze. Uważał, że w swoim wieku, mógł już sobie ten romans darować, choć nie mógł nie docenić wartości tego czynu, dla wzmocnienia osobowości Kai, jej pewności siebie i oceny wartości własnej osoby. Ktoś taki jak on, stając się jej kochankiem, również na nią przenosił swój splendor. Oceniany z tej perspektywy jego romans z Kają, stawał się czynem nader zacnym. Pomimo tych uspakajających go konstatacji, Henryk mimo wszystko czuł się po tym wszystkim, jakby trochę brudniejszy z tym, że z całą pewnością to nie Kaja go zabrudziła. Wina, jeśli tu w ogóle można było mówić o jakiejś winie, leżała wyłącznie po jego stronie. Takie mniej więcej, były refleksje i odczucia Henryka. Co jednak Henryk dalej zamierzał, jak wyobrażał sobie, dalszą realizację swojej misji, jak wyobrażał sobie swój dalszy marsz, ku absolutowi. Oceniwszy wszystko na zimno, w podsumowaniu tych rozważań racjonalnie uznał, że jego dalsza wędrówką w sposób jaki to robił do tej pory, była już dla niego zupełnie niemożliwa. Niewiele przecież brakowało, a wyczerpanie nią spowodowane, odebrałoby mu życie. A przecież w międzyczasie minęły trzy kolejne lata. Teraz Henryk miał ich już, prawie sześćdziesiąt trzy i mimo iż Kaja zapewniała go, iż jest wspaniałym kochankiem, on z całą pewnością wiedział, że dla niego także, czas nie stoi w miejscu. Rozumiał że teraz wyruszywszy w podobny sposób jak poprzednio, niedaleko by zaszedł kiedy ponownie wyczerpanie zwaliłoby go z nóg. Iść musiał, tu nie miał żadnego wyboru, mimo iż gdyby się na to w końcu zdecydował, zapewne dożył by tu na wsi u boku Kai swoich dni, w spokoju i dobrobycie. Jednak spokój nie był pisany Henrykowi. Zresztą w ten sposób od samego początku, pojmował on swoje życie. Tak spokój na pewno nie był tym, co mu było przeznaczone. Właśnie zgodnie z takim pojmowaniem sensu i istoty swojej egzystencji, zrozumiał Henryk przesłanie Danusi, wypowiedziane przez nią, w czasie ich ostatniego spotkania. Ale powiedziała mu ona jeszcze o wiele więcej, w tym także to, co od tej chwili stanowiło oś całej jego egzystencji, jego cel i drogowskaz wskazujący mu jego dalszą drogę. Tym co stanowiło główny sens całej jego egzystencji, właściwy fundament jego obecnego życia. Tam na końcu jego drogi wyznaczonej mu przez Misję, miała nań czekać ona, jego na wieczność ukochana, po to aby się już na zawsze z nim połączyć. W chwilach gdy sobie to uświadamiał, czuł nieodpartą chęć rzucenia wszystkie-go z czym się tutaj związał i ruszenia choćby natychmiast, w dalszą drogę szlakiem Misji. Wystarczyło tylko aby spojrzał, na wiszącą nad jego łóżkiem miniaturkę portretu swojej żony, aby pragnienie to opanowywało go bez reszty. Wte-dy widząc to Kaja, jakby podświadomie rozumiejąc co się w jego duszy dzieje, patrzyła na niego i oddziaływający na niego z taką siłą portret, z wielkim smutkiem mówiąc: – Ty Henryku, nadal ciągle ją kochasz. (od czasu gdy zostali kochankami, jeśli tylko byli sami, Kaja mówiła mu po imieniu). Boże czemu ja nie jestem taka piękna jak ona, wtedy może byś i mnie pokochał. – Słysząc jej pełen rezygnacji głos, Henryk przytulał do siebie zasmuconą dziewczynę i nic nie mówiąc, całował ją w policzek, włosy lub czoło. Kai to jednak wcale nie pomagało i jak to zakochana kobieta, z niechęcią spoglądała na portret tej, która jej zdaniem, zabierała jej Kai, jego miłość. Henryk długo zastanawiał się, nad wyborem sposobu kontynuacji swojej dalszej drogi. W końcu w wyniku tych długich i męczących rozważań wymyślił sposób dość z pozoru dziwny, ale jego zdaniem dający mu wszelką swobodę i pozwalający na powolne co prawda, ale dosyć bezpieczne jak to sobie wówczas wyobrażał, posuwanie się naprzód. Zgodnie ze swoim nowym pomysłem, postanowił pozbyć się prawie wszystkiego, co do tej pory stanowiło jego podstawowy ekwipunek z wyjątkiem zupełnie niezbędnych ubiorów, niezawodnego karabinu i niewielkiej sumy pieniędzy, po to aby iść dalej, jako wędrowny malarz podobizn, twórca sławetnych monideł. W czasie swojego pobytu na wsi, wiele razy spotykał tych „artystów” z Bożej łaski, którzy jednak jak się zorientował, mimo całego swojego zawodowego nieudacznictwa, często kompletnego w tej dziedzinie dyletantyzmu i nieuctwa, egzystowali całkiem nie najgorzej, może nie aż w bogactwie, ale głodu jednak chyba w zasadzie nie cierpieli, a przecież to co robili nie było warte, na-wet funta kłaków. Poza tym liczył jeszcze na swoje umiejętności złotej rączki, pozwalające mu na naprawianie rzeczy dla większości ludzi, niemożliwych do naprawienia. To był chyba zupełnie niezły fundament, pod budowanie dalszej, swojej przyszłości. Fundament opierający się na elementarnych ludzkich potrzebach, które on dzięki swoim, posiadanym przez siebie umiejętnościom, był w stanie zaspokoić. Naturalnie prowadząc takie życie, musiał liczyć się z ogromną utratą osobistego prestiżu i znaczenia własnej osoby. Ale to akurat, było mu najzupełniej obojętne. Prawdę mówiąc, cieszył się nawet na myśl o tym wszystkim, co go na tej jego nowej drodze będzie spotykać. Jedyna rzecz jaka pozostała mu jeszcze do załatwienia do koñca, to była sprawa Kai. Henryk zdawał sobie sprawę z tego, jak bardzo dziewczyna przywiązała do niego. Teraz te sprawy jeszcze bardziej się skomplikowały, po tym jak Kaja obdarzyła go swoim uczuciem zakochanej kobiety. Znowu jego odejście zapowiadało się na kolejny już w jego życiu wielki dramat, związany z pozostawieniem kochającej go istoty. Niemniej musiał to jakoś załatwić, choć wiedział, że będzie to dla niego bardzo trudne. Myślał o tym wszystkim i głowa mu od tych myśli pękała. Tymczasem, czas coraz bardziej naglił. Pierwszą sprawą którą bezwzględnie musiał załatwić, było uświadomienie Kai, że już niedługo zostanie sama i wyłącznie sama będzie musiała o swoich sprawach decydować, nie mogąc już liczyć na jego wsparcie. Ze wsią nie było już żadnych kłopotów, szczególnie po tym, gdy oficjalnie ogłoszono, sygnując to powagą sędziowskiego urzędu, że on ziemski sędzia okręgowy, pan Inżynier Henryk Vincent, uznaje Kaję Jaworską za swoją córkę i że od tej chwili nazywać się ona będzie, Kaja Vincent. To niemal automatycznie, podnosiło ją w zupełnie inne rejony społecznej hierarchii, na wyżyny zupełnie dla wieśniaków z Veers niedostępne. Teraz patrzono na nią, już nie tylko jak na prawdziwe dziec-ko szczęścia, ale jednocześnie jak na kogoś, kto w hierarchii społecznej, stoi od nich wieśniaków, nieskończenie niemal wyżej. Sprawa jej dalszej egzystencji w dotychczasowym środowisku, była naprawdę dobrze zabezpieczona. Poza tym przecież, nie musiała ona wcale nadal tu mieszkać. Gdyby bowiem okazało się, co jednak było bardzo mało prawdopodobne, że życie nadal tutaj, będzie dla niej z jakichś względów, trudne do zniesienia, będąc odtąd kobietą bogatą, a poprzez to także całkowicie niemal niezależną mogła przenieść się wszędzie tam, gdzie przyjdzie jej na to ochota. Jak więc się zdaje, sprawy te zostały już prawie do końca dopięte. Pozostała jeszcze ona sama i jej do niego uczucia. I to był dla Henryka, problem największy. Henryk wiedział że dla Kai, która zdążyła się na dobre przyzwyczaić do myśli, iż już na zawsze pozostanie z Henrykiem, a więc aż do końca jego dni, oczywiście jeśli jej samej nie przytrafiłoby się jakieś nieszczęście, wiadomość o tym, że już niebawem będą oni musieli się rozstać i to rozstać na zawsze, musi stać się prawdziwym szokiem. Wiedział, że będzie to dla niej bardzo mocny cios w samo serce, ale nie miał przecież żadnego wyboru. Iść musiał, bez względu na to, co się potem będzie działo. Tak musiało się stać i od tego nie było żadnego odwołania. To jedno wiedział on na pewno. Przez dłuższy czas jeszcze, pomimo podjęcia już przez siebie ostatecznej decyzji, o przeprowadzeniu na ten temat z Kają rozmowy, ciągle jeszcze nie mógł się Henryk zdecydować na podjęcie z nią tego tematu. Kilka już razy, otwierał usta aby jej to wreszcie powiedzieć, ale zawsze w ostatniej chwili, wycofywał się z tego. Nie mógł się jakoś w żaden sposób przełamać i choć później zawsze sobie wyrzucał swoją słabość, sprawa jego nieuchronnego wyjazdu ciągle była dla Kai tajemnicą.
Posted on: Fri, 20 Sep 2013 15:52:53 +0000

Trending Topics



v class="stbody" style="min-height:30px;">
Myth 1: Social Security is going bankrupt. Myth 2: Social Security
Bedat Mens BDT114.010.310 Number One Black Dial Watch Black Friday
I must have finally done something right!!!! Hi gang!!! I have
FYI Friends: Do not try and purchase a renewal Broward County
El propósito de cada Navidad es tener la oportunidad de vivir
Exame obrigatório vai detectar uso de drogas em motoristas

Recently Viewed Topics




© 2015