Spełniony sen - fragment Autor: - TopicsExpress



          

Spełniony sen - fragment Autor: Ja ______________________________________________________ Obudziłam się z uśmiechem, gdyż wiedziałam, co to za dzień. Spojrzałam na zegar - 06:30. Zerwałam się jak poparzona i zaczęłam ścielić łóżko. Wzięłam z szafy swoją ulubioną sukienkę, którą mama uszyła mi 2 tygodnie temu. Czuję się w niej jak cesarzowa pawi, gdyż jest zielono-niebieska w żółte plamki (są to jasne, pastelowe kolory). Ubrałam do niej swoje ulubione złote koturny. Założyłam też do kompletu złoto-niebieski naszyjnik w stylu hippie i swoje wiszące kolczyki, które do niego pasują. Wyszłam ze swojej komnaty w stylu japońskim i zeszłam po krętych schodach prosto do kuchni. Zrobiłam śniadanie i tort z okazji moich 18-tych urodzin. Wiedziałam, że to nie fair, ale lubię czasami wyręczać Gordona i samej coś zrobić. Zrobiłam sushi i bardzo czekoladowy tort. Przełożyłam czekoladowy biszkopt kremem ganache, posypałam świeżymi, złotymi i czerwonymi malinami. Zrobiłam w sumie 10 pięter. Wycięłam kształt walca i polukrowałam kremem maślanym. Następnie przykleiłam masę plastyczną w kolorze trawy wokół naszego domu. Zrobiłam ogromną różę z lukru od razu na torcie i zrobiłam trawę wokół. Nakrywając stół, usłyszałam kroki. Tort schowałam do lodówki. Zasiadłam do stołu i w tej chwili weszli rodzice, Lisa, Ernesto, Gordon i Geraldo. Gordon jak zwykle poczerwieniał, ale tym razem nie wybuchł, tylko wziął głęboki wdech i dosiadł się. Wszyscy pozostali również usiedli z lekkim zdziwieniem na ustach, gdyż myśleli, że tym razem to oni zrobią śniadanie. Ja się uśmiechnęłam lekko. Wyglądałam tak jakby śniadanie to nie jedyna rzecz, którą zrobiłam. - Dzień dobry. Jak się spało? - Dziękujemy, dobrze. - Właśnie widzę. Zrobiłam sushi w mojej wersji, tak jak wszyscy lubimy. - Nie mu... - Tak wiem. Jedliśmy w ciszy, tak jak zawsze. W końcu każdy skupia się na swoim apetycie. Kiedy skończyliśmy, Gordon pozbierał talerze i wziął się za zmywanie. Mama przerwała kamienną ciszę: - Naomi, ja muszę skoczyć na moment do firmy. Wiesz, muszę dać dzisiejsze projekty. Wiedziałam, że coś kręci, bo każdej nocy sprawdzam grafiki rodziców. A mamę dzisiaj w pracy zastępują. - Mamo. Wiesz, że nie potrafisz kłamać? - Yhm... - Jak chcesz mogę przynieść swój wariograf i... - Dobra, dobra. Tak naprawdę wskoczę do monopolowego. - Eureka! - Ojciec krzyknął, co nas wszystkich w ogóle nie zdziwiło - Vanesso, ja już wiem! Zrobię taki czujnik ruchu, który będzie maleńkim guzikiem z tyłu twojego manekina i twoja kreacja będzie pilniej strzeżona. - Papi. Wiesz, że to żaden wynalazek? - Chciałam tylko, żeby przestał skakać i być podnieconym. I tak też się stało. Nie zdołował się. - Ale sam go zrobię! - Nie denerwuj się. Spokojnie. Zresztą... pójdę się przejść. - Ok. BYE! Mówiąc "pójdę się przejść" miałam na myśli swój mały raj. Poszłam za dom, przeszłam nad żywopłotem i poszłam w krzaki. Podczołgałam się. W końcu nie ma innego wejścia do sekretu mojej duszy. Od razu, gdy przeszłam na drugą stronę, zawitali mnie przyjaciele: biały króliczek z rudą plamką na pyszczku - Pan Stoperek, jeleń - Jasnowidz, łania - Nala, paw - Giorgio Armani i pawica - Kate Moss. Przykicał do mnie Pan Stoperek. Zauważyłam, że w pyszczku ma sznurek, a raczej srebrny łańcuszek. Wzięłam do ręki, a na tym łańcuszku wisiał piękny, srebrny medalion w kształcie dużego serca. Widziałam po oczach Pana Stoperka, że to prezent od nich wszystkich. Podziękowałam i założyłam. W tej chwili pochłonęło mnie dziwne uczucie, a raczej przeczucie, że coś się stanie. Coś dobrego. W tym momencie z jeziora na środku ogrodu wynurzyła się muszla. Gdy ukazała się w całości, powoli zaczęła się otwierać i ujrzałam książkę, a raczej księgę. Była ogromna. Pomyślałam, że Harry Potter na pewno by żałował, że to nie jego chwila. Uśmiechnęłam się i wzięłam ją zatytułowaną: "Dzieje i pradzieje miniaturowego Edenu". Z niej dowiedziałam się, jak ogród powstał. To raczej wyglądało jak czyjś pamiętnik: W 1912 roku 30 czerwca zostałem wyrzucony z domu za złe sprawowanie i w domu, i w szkole. Błąkałem się tygodniami po całym Los Angeles. Pod wieczór 10 sierpnia idąc po ulicy, czułem się okropnie, gdyż dzieci wytykały mnie palcami i się ze mnie śmiały, a dorośli w ogóle mnie nie zauważali. Nagle zauważyłem krzaki. Najbardziej zdziwiło mnie to, że pod nimi było miejsce na tyle duże, żeby mógł wpełznąć wychudzony 15-latek. Gdy uniosłem głowę, zauważyłem raj, o którym czyta się tylko w biblii. Byłem ateistą, ale zacząłem wierzyć, że moje życie zmieni się na dobre. Wszędzie były drzewa i krzewy owocowe. Trawa soczyście zielona, którą widziałem tylko w snach. Pośrodku stało jezioro ni duże, ni małe. Wskoczyłem do niego i się umyłem. Po wyjściu z wody zobaczyłem nakryty stół. Ujrzałem swoje ulubione potrawy: homara, galaretki w różnych smakach, sałatki, kurczaka, kaczkę, sushi, jajka w koszulkach z tostami i bekonem wielkim jak ciężarówka, i wiele innych potraw, które cieszyły oko, a przede wszystkim żołądek, ale chyba bardziej oczy. Najadłem się do syta i piłem, co chwilę szklankami (tak bardzo byłem spragniony). Postanowiłem, że zostanę tu jakiś czas. Ale jest jeden mały problem. Nie będę mógł się kształcić, czytać, gdyż nie widzę tutaj książek i nie ma tutaj szkoły. Przeboleję przez jakiś czas, później już nie wytrzymam. Położyłem się spać. Przekimałem się jakieś 0,5 godziny, gdy nagle coś mnie obudziło. Schowałem się pod stołem i nasłuchiwałem. Usłyszałem kroki, ale nie człowieka, raczej zwierzęcia. Wyszedłem spod stołu i nie zobaczyłem nikogo, prócz parki pawi i jelenia z łanią. Pogłaskałem je i nadałem każdemu zwierzęciu imię: jelenia nazwałem Jasnowidz, łanię - Nala, pawia - Giorgio Armani, pawicę - Kate Moss. Ucieszyłem się, że nie będę sam. W tym momencie Jasnowidz wszedł do wody. Stanął pośrodku i popatrzał się na mnie. Nie wiedziałem, o co jemu chodzi, ale pomyślałem, że tam wejdę. Podszedłem do środka jeziora i zauważyłem, że światło księżyca od czegoś się odbija. Tym czymś mógł być tylko metal lub kamień szlachetny. Schyliłem się i zauważyłem ogromny, srebrny medalion w kształcie serca na srebrnym łańcuszku. Spojrzałem na Jasnowidza, a on też się popatrzał i nic więcej, tylko wrócił na brzeg. Byłem tak bardzo zmęczony, ale również podekscytowany, gdyż tego dnia wydarzyło się wiele niesamowitych rzeczy. W końcu zasnąłem. Obudziło mnie słońce i śpiew ptaków. Rozglądnąłem się i zauważyłem, że już nie mam brudnych , śmierdzących łachmanów, tylko czyste kalesony, koszulę, skarpetki oraz buty, które lśniły. Najbardziej się ucieszyłem z tego, że buty, które dostałem, były wygodne i z tego, że nie będę chodzić jak Adam, lecz jak sam cesarz. To miejsce będzie moim sekretem, ale nie zabiorę do grobu. Chciałbym, żeby prawdziwi ludzie mogli tutaj przychodzić, kiedy zechcą. Pospacerowałem między drzewami i krzakami. Ze zdziwieniem zobaczyłem duże, drewniane kosze u stóp drzew. Pozbierałem do nich owoce. Wśród nich znalazły się: cytryny, limonki, jabłka, śliwki, wiśnie, czereśnie, mango, papaje i o wiele więcej, ale wszystkiego nie da się spisać ani zapamiętać. Zadowolony poszedłem nurkować. Pod wodą było wiele niesamowitych przedmiotów. Znalazłem: biżuterię, kamienie szlachetne, muszle wielkie jak króliki, perły i monety. Gdy się wynurzyłem, w wyobraźni zobaczyłem skrzynię. Po wyjściu z wody bez zaskoczenia, lecz z uśmiechem na ustach spojrzałem na stół warsztatowy, na którym było kilka długich, a zarazem szerokich desek i wszystkie potrzebne narzędzia. Od razu wziąłem się do roboty. Po 3 niezmiernie ciężkich godzinach skończyłem ją robić. Spojrzałem z zadowoleniem na swoje dzieło. Wyglądała dokładnie tak samo jak w opowieściach o piratach. Schowałem do niej wszystko. Wrzuciłem ją do jeziora. Pomyślałem w tym czasie o nauce. Bardzo interesuje mnie biologia i chemia. Kątem oka spostrzegłem przepaść. Podszedłem i zauważyłem schody. To najdziwniejsza rzecz, jaka mnie do tej pory spotkała. Schodziłem strasznie długo. Znalazłem się w bibliotece. Czułem się jak w średniowieczu, gdyż było pełno poustawianych zbroi rycerskich i regałów pełno ksiąg. Wśród nich była ogromna księga oprawiona w skórę i wysadzana szlachetnymi kamieniami. Zajrzałem do niej, a tam puste kartki. Wszystkie. Poczułem się przybity, ale zrozumiałem, że tak ma być. W końcu po okropnie długich godzinach znalazłem to czego szukałem. Czytałem bardzo długo. Odstawiłem księgi na miejsce oprócz TEJ jednej. Wziąłem ją ze sobą na zewnątrz. Zacząłem się zastanawiać, jak długo mnie nie było. Niebo zrobiło się granatowe. Gwiazdy mrugały, więc położyłem się spać na brzegu, gdy się obudziłem, pomyślałem o księdze. Pomyślałem, że napiszę o tym ogrodzie na wzór pamiętnika. Wiedziałem, że to magiczne miejsce, dlatego zamknąłem oczy i pomyślałem o piórze. O dziwo na stole pojawiły się kałamarz i pióro. Wziąłem się do roboty. Zamknęłam książkę. Spojrzałam na Pana Stoperka i zrozumiałam, że tym wychudzonym "15-latkiem" jest właśnie on. Uśmiechnęłam się i powiedziałam, że mi przykro z powodu tego, że został wyrzucony z domu, a on tylko się przytulił i wiedziałam, że się uśmiecha, chociaż tego nie widać. Powiedziałam, że muszę już iść. Spojrzałam w niebo, które stało się kolorowe, gdyż zachodziło słońce. Od razu poszłam do domu, trzymając dłoń na klamce, waliło mi serce. Nie wiedziałam, co rodzice mi przyszykowali. Wzięłam głęboki wdech i weszłam do środka. Nogi od razu zaprowadziły mnie do salonu. Był pełen gwiazd...
Posted on: Tue, 02 Jul 2013 14:12:08 +0000

Trending Topics



s="sttext" style="margin-left:0px; min-height:30px;"> Hiii everyone :) richa 21 yrs this is for the my janaa chetan,
Black Canvas Shoulder Duffle Roll Bag - 14 x 30
Tearful Al-Mustapha declares… I met empty home! “I left my
Army-Navy Blood Donor Challenge underway in area ~The annual Armed
CFFM WOD Friday 10.10.14 *Refer to Friday 7.18.14. FIGHT GONE

Recently Viewed Topics




© 2015