Strzały, które uratowałyby świat Lech Z. Niekrasz - TopicsExpress



          

Strzały, które uratowałyby świat Lech Z. Niekrasz Owego pamiętnego 1918 roku toczył się z Moskwy na południe poprzez ogarniętą płomieniem wojny domowej i trapioną głodem Rosję pociąg pancerny. Podróżował nim delegowany przez samego Lenina Josif Wissarionowicz Stalin z niezwykłej wagi misją zapewnienia chleba głodującej stolicy pierwszego państwa robotników i chłopów. Zboże na chleb należało zarekwirować chłopstwu Dolnego Powołża i Północnego Kaukazu zgodnie z leninowską dyrektywą, iż „dla budowy komunizmu wystarczą kontrola i ewidencja dwóch prostych operacji: konfiskat i podziału (...) Postanowiliśmy, że chłopi z tytułu kontyngentów dostarczą nam potrzebną ilość zboża, my zaś rozdzielimy je między zakłady przemysłowe i fabryki i wtedy będziemy mieli komunistyczny sposób produkcji i podziału” – zadekretował Lenin, ogłaszając „dyktaturę aprowizacyjną”, która stała się istotnym elementem „komunizmu wojennego”. W praktyce oznaczało to rozbój i rabunek chłopów, którzy bronili się przed śmiercią głodową, powstając niekiedy nawet zbrojnie przeciw władzy radzieckiej. Sytuację jej pogarszał fakt, iż na terenach objętych rekwizycją operowały wspierane przez kozactwo oddziały „białych” pod wodzą generałów Korniłowa, Denikina, Krasnowa i Mamonowa. Stalin napisze w przyszłości: „W ten sposób Rosja Radziecka została odcięta od swych głównych dzielnic żywnościowych, surowcowych i opałowych”. Chroniony przez oddział łotewskich strzelców pociąg pancerny zatrzymał się dopiero w Carycynie nad Wołgą, skąd Stalin miał dowodzić operacjami na „froncie południowym”. I jakkolwiek udało mu się złupić załadowane zbożem statki na Wołdze, to jednak ani jeden pud ziarna do Moskwy nie dotarł. Dotarła natomiast wieść o konflikcie, jaki podzielił do końca życia Stalina i Trockiego, a to na tle rywalizacji o władzę nad formowaną wtedy Armią Czerwoną, której twórcą był, jak wiadomo, Trocki. Rozpętując w Carycynie i okolicach leninowski iście terror, Stalin napił się tam po raz pierwszy krwi, za co czekał go w Moskwie Order Wojenny Czerwonego Sztandaru. Znaczenie tych i innych faktów oraz towarzyszących im okoliczności blednie wobec brzemiennego w potencjalne skutki zdarzenia, jakie miało miejsce w drodze z Moskwy do Carycyna, przemianowanego nota bene na Stalingrad. Otóż w bolszewickiej asyście Stalina znajdował się Siergiej Jakowlewicz Alliłujew. Martin Ebon, biograf córki Stalina, Swietłany, twierdzi, że nazwisko to jest transformacją zwrotu „alleluja” z judaistycznego wpierw, a potem chrześcijańskiego hymnu liturgicznego, co oznacza „:chwalcie Jahwe”. Wywodzący się z Zakaukazia ślusarz z zawodu i rewolucjonista z powołania Alliłujew osiadł w Piotrogrodzie, by agitować podatnych na hasła bolszewickie robotników Zakładów Putiłowskich. Stalin poznał go wcześniej w Tyflisie i teraz bywał częstym gościem jego domu w piotrogrodzkiej dzielnicy robotnicznej Wyborg. Żona Siergieja, Olga, nie raz ratowała przebywającego na zesłaniu Josifa Wissarionowicza ciepłą odzieżą i rublami. Po powrocie w 1917 roku z Turuchańskiego Kraju Stalin skierował pierwsze do Alliłujewych, by stać się, jak twierdzi Roj Miedwiediew, „prawie członkiem rodziny”. Wtedy to 38-letni już Stalin zwrócił uwagę na liczącą dopiero 16 wiosen córkę Alliłujewych, Nadieżdę. Nie tylko czytywał jej książki Gorkiego, Czechowa i Puszkina, ale też indoktrynował na tyle skutecznie, iż gimnazjalistka Nadieżda poszła w ślady ojca, zostając po objęciu przez Stalina funkcji ludowego komisarza do spraw narodowości jego sekretarką, a wkrótce potem i żoną. Ebon pisze, iż „małżeństwo to zostało w pewnym sensie wymuszone”, nie wyjawiając do końca powodów tego wymuszenia. Kropkę nad „i” stawia biograf Stalina, Jurij Boriew. Pisząc o carycyńskiej wyprawie Stalina, stwierdza, iż „jechał on specjalnym pociągiem w oddzielnym wagonie. W tym samym pociągu jechali inni działacze partyjni, a wśród nich stary bolszewik Alliłujew z 17-letnią córką, która była maszynistką w Radzie Komisarzy Ludowych. W nocy Alliłujewa obudził hałas i krzyki dobiegające z przedziału córki. Zaczął się dobijać, ale nie od razu mu otworzono. Kiedy wreszcie wpadł do przedziału, zauważył niedwuznaczną sytuację: Stalin zgwałcił mu córkę. Alliłujew dobył pistoletu i chciał go zastrzelić”. Strzał, niestety, nie padł. * * * Jesienią tego samego roku 1918 obezwładniony użytym przez Anglików na froncie pod Werwick oraz Ypres gazem bojowym starszy szeregowiec Adolf Hitler podróżował pociągiem sanitarnym z Belgii do Pasewalk. Tak nazywał się wtedy dzisiejszy Pasłęk. Tutaj, w szpitalu wojskowym, jak napisał jeden z wielu biografów Hitlera, David Lewis, „umieszczono go w oddziale psychiatrycznym i poddano kuracji, której skutki miały wywrzeć wpływ na bieg historii”. Bieg jej wyznaczył psychiatra niemiecki, Edmund Forster, który 15 lat później musiał to przypłacić własnym życiem. Zdaniem gestapo po prostu za dużo wiedział o stanie, w jakim Hitler trafił prosto z frontu do Pasłęka. A był to stan nie do pozazdroszczenia: Hitler postradał wzrok na tle zaburzeń psychicznych i nie było wcale rzeczą pewną, czy w ogóle będzie widział. Za żadną cenę nie wolno było jednakże pozwolić, by świat dowiedział się, iż III Rzeszą władał były pacjent oddziału psychiatrycznego. O jego pobycie w Pasłęku Lewis napisze: „Dla psychiatry przypadek taki jak ten stał się wyzwaniem”. Dochodząc do przekonania, iż ma do czynienia ze „ślepotą na tle histerycznym”, doktor Forster postanowił pokonać powstałą u pacjenta barierę psychiczną niezwykłą siłą jego woli zapewniając go, iż przyszłość pokonanym w wojnie Niemcom mogą zapewnić tylko takie jak on indywidualności. Terapia okazała się zbawienna tym bardziej, iż trafiała w czułą strunę megalomańskiej natury Hitlera, który przyjął słowa Forstera za głos opatrzności. Po latach Hitler wyzna: „Kiedy byłem przykuty do łóżka w tym szpitalu, olśniła mnie myśl, że to ja wyzwolę naród niemiecki i uczynię Niemcy krajem potężnym”. Przejęty swą misją 29-letni gefreite Hitler udał się z Pasłęka prosto do ukochanego Monachium, by znaleźć tam wymarzony dla siebie i sprzyjający realizacji swoich planów klimat polityczny, jaki powstał w komunistycznej Bawarskiej Republice Rad. Werner Maser, inny z biografów Hitlera, tak oto przedstawia sytuację: „Rosjanin, dr Leviné, staje na czele utworzonego >komitetu działania> (Aktionsausschuss). Dwaj kolejni Rosjanie, Max Levin i Tobias Axelrod, stają u jego boku (...) Egelhofer, 21-letni marynarz, mianowany został komendantem miasta i głównodowodzącym Czerwonej Armii (...) Według nie zawsze przejrzystych zasad aresztuje się zakładników (...), mieszczanie nie otrzymują żywności i opału, biżuteria i mieszkania są konfiskowane (...); plądrowanie i bandyckie kroki podpowiadane organom radzieckim ugruntowują wśród ludności niepokój, niepewność i niechęć (...) Głód i nędza szerzą się błyskawicznie”. , Cytowany już David Lewis idzie w swym opisie sytuacji dalej: „Wprowadzono drakońskie prawo, które miało zmusić niezadowolonych do milczenia (...) Zakazano wydawania gazet, rekwirowano na polecenie władz nieruchomości bez wcześniejszego uprzedzania bądź oddawano je na łup zanarchizowanego żołdactwa. Z domu porywano zakładników, zatrzymując też kogo popadło na ulicach. Rosła liczba wykonywanych co dzień egzekucji”. Monachium nad Izerą było w 1918 roku wierną kopią tego wszystkiego, co działo się w Piotrogrodzie nad Newą. Nie widząc chwilowo dla siebie pola do popisu, Hitler udał się do Traunstein, gdzie podjął służbę wartowniczą, zajmując się również sortowaniem starych masek gazowych. Ciągnęło go jednak do Monachium, gdzie pod ciosami Reichswehry i Freikorpsów padała broniąca się zaciekle Bawarska Republika Rad. Hitler napawał się widokiem dantejskich scen terroru i okrucieństwa obu walczących stron, które rozstrzeliwały, zakłuwały bagnetami i biły na śmierć branych zakładników. Po obaleniu komunistycznej republiki terror nie zelżał: przed plutony egzekucyjne wleczono teraz wszystkich podejrzanych o sympatie prokomunistyczne. Monachium wciąż spływało krwią. Tak jak wielokrotnie w życiu, tak i tym razem dopisało Hitlerowi szczęście, gdyż nikt nie przypomniał sobie, iż przed wyjazdem do Traunstein nosił on czas jakiś na ramieniu czerwoną opaskę, której brak wystawiał każdego na ryzyko śmierci z rąk rządzących Bawarską Republiką Rad komunistów. Nim jednak starszy szeregowiec Hitler podejmie się inwigilacji i denuncjowania likwidowanych bez sądu stronników obalonej republiki komunistycznej, dopadnie go grasująca na ulicy bojówka Freikorpsu. I bez wnikania z kim okoliczność doprowadzi pod bronią przyszłego Führera III Rzeszy do zamienionego w więzienie gimnazjum, gdzie na wszystkich doprowadzanych czekał już pluton egzekucyjny. I w momencie, kiedy zaszczękały już zamki repetowanej broni, znanego z odwagi podczas wojny Hitlera rozpoznał oficer frontowy. Komenda „Feuer”, czyli ognia, niestety, nie padła. * * * Strzał oddany w 1914 roku do arcyksięcia Franciszka Ferdynanda Habsburga w Sarajewie wywołał wiszącą już nad Europą lawinę w postaci pierwszej wojny światowej, w której zginęło ponad 10 milionów ludzi. Strzały, których cztery lata później nie oddano do Stalina i Hitlera, uratowałyby świat, zapobiegając być może wybuchowi drugiej wojny światowej, która - nie licząc dziesiątków milionów ofiar stalinizmu i hitleryzmu – przyniosła śmierć ponad 60 milionów ludzi.
Posted on: Wed, 04 Dec 2013 09:42:15 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015