Są sprawy, o których mi się już pisać nie chce. Mam ich - TopicsExpress



          

Są sprawy, o których mi się już pisać nie chce. Mam ich dość. To są sprawy takiego gatunku, że każdy klawisz, który przyciskam na klawiaturze, wypowiadając się w tym temacie sprawia mi ból, tak duży, jakbym walił sobie wtedy młotkiem w głowie. I gdyby nie moja chorobliwa potrzeba uzewnętrzniania swoich frustracji, kwitowałbym to prostym “jebać to”. Przede wszystkim mam dość wstydu. Kiedy włączam program informacyjny w telewizorze, zastanawiam się, za co teraz nasze MSZ będzie przepraszać. I kogo. Otwieram internetowy portal i czytam o naszych fobiach i przywarach narodowych. O tym, że panuje u nas ciemnogród, ludzie się nie myją, alkohol się leje strumieniami, jesteśmy nietolerancyjni, Polacy w Holandii zjadają ryby, które złapią, zamiast je potem wypuszczać, a Polki w Londynie są rozwiązłe, księża to pedofile, a jak księża to wiadomo, że to „polska mentalność”. „Takie rzeczy tylko w Polsce.” „Jesteśmy zaściankiem Europy.” „W cywilizowanym świecie…” No kurwa. Prawie wszyscy, z którymi mam tutaj styczność, to porządni ludzie. Wielu jest po prostu głupich albo zwyczajnie naiwnych, taka już ludzka natura, ale w gruncie rzeczy to jednak porządni ludzie. Impreza rodzinna – nie widzę żadnych „skarpetek do sandałów”, ani religijnych fanatyków, a pochodzę z na wskroś konserwatywnej i bogo-ojczyźnianej rodziny. Nie dostrzegam jednak tam jednak „stereotypowych Polaków”, mimo wąsów nawet. Idę do pracy – tak samo. Spotykam się ze znajomymi – inteligentni i oczytani ludzie. Często się nie zgadzam z nimi w wielu kwestiach. Często uważam, że ich poglądy są naiwne. Ale nie wstydzę się za nich, ani oni nie wstydzą kim są, ani skąd są. Nawet chłopaki, z osiedlowej siłowni, oblepionej patriotycznymi i kibicowskimi wlepkami, do której regularnie chodzę, reprezentaci grupy społecznej, z którą rząd i media prowadzą regularną wojnę nie są aż tak bardzo „polscy” (w rozumieniu lemingów) jak mogłoby się wydawać. Ostatnio wpadł tam, pracujący zapewne w jednej z wrocławskich korpo, jakiś Portugalczyk na wygnaniu, a ci, zamiast go wynieść na butach, przywitali się z nim normalnie w szatni, a potem łamanym angielskim wytłumaczyli, że źle ćwiczy na bramie. dalsza część narzekań i grafomanii na romanoscien.wordpress - na fb za długie ;)
Posted on: Wed, 02 Oct 2013 17:38:18 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015