W kolejnym tekście swoje zdanie o filmie "World War Z" prezentuje - TopicsExpress



          

W kolejnym tekście swoje zdanie o filmie "World War Z" prezentuje Łukasz Jonak. Poniżej fragment jego recenzji: "O ile „The Walking Dead” opisuje koniec świata z perspektywy lokalnej, o tyle „World War Z” chce zrobić to samo w skali planetarnej. W zgodnej opinii krytyków film rozczarował i właściwie jakiekolwiek rozważania o zombie prowadzone na jego przykładzie powinny toczyć się wokół tego, jak powinien był wyglądać, szczególnie w kontekście bestsellerowej książki, której jest ekranizacją. Z drugiej strony ten film po prostu nie mógł być wierną ekranizacją kilkusetstronicowej powieści, opowiadającej historię dziesięcioletniej wojny. Książka mówi o tym, jak bardzo krucha jest stabilizacja, którą zapewnia nam nasz złożony świat, jak ulotne jest poczucie bezpieczeństwa, którym się cieszymy, i jak bardzo zmieniają się reguły gry w momencie, gdy globalna cywilizacja zaczyna upadać – nawet te reguły, które mają doprowadzić do ocalenia tego, co z upadku pozostało. Filmowi nie udaje się adekwatnie oddać żadnego z tych aspektów. Jego akcja rozpoczyna się w chwili, która w książce nazwana została „Wielką Paniką”, natomiast same początki epidemii żywych trupów, prowadzące do upadku świata, jaki znamy, w ogóle nie są pokazane. Tymczasem jest to temat na świetny, osobny film, skrzyżowanie „Contagion” Soderbergha z „House of Cards” Finchera, opisujące z jednej strony mechanizmy pandemii, z drugiej zaś strusią taktykę polityków i oszustwa branży farmaceutycznej, zbijającej fortunę na sprzedaży fałszywego poczucia bezpieczeństwa. WORLD WAR Z„WWZ” przynajmniej starał się pokazać drugi aspekt apokalipsy zombie – jej globalny charakter i wysiłki zmierzające do ograniczenia jej zasięgu. Niestety, perspektywa bohatera granego przez Brada Pitta, miotającego się po świecie w poszukiwaniu cudownego środka ocalenia cywilizacji, okazuje się po prostu zbyt wąska. Pomysł na tę „broń przeciw zombie”, która choć trochę poprawia szanse ludzkości, pojawia się jako prywatna epifania głównego bohatera, co samo w sobie stanowi cliché, w książce zaś jest kwestią racjonalnej optymalizacji zasobów, wprowadzanej nie bez oporów z żelazną i okrutną konsekwencją, w skali globalnej. Swoją drogą opisywana przez książkę geopolityka może sprawiać kłopot w dobie krytyki postkolonialnej."
Posted on: Wed, 24 Jul 2013 23:06:09 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015