WIEŻA TWIERDZY Kochani Przyjaciele! Obawiam się, że - TopicsExpress



          

WIEŻA TWIERDZY Kochani Przyjaciele! Obawiam się, że skrytykujecie mnie za to, że rozpocząłem budowanie domu od dachu. Można tak powiedzieć, bo podczas czytania Twierdzy wewnętrznej skupiam się zawsze na czwartym rozdziale siódmego mieszkania; innymi słowy, na dachu. Szczytem lub najwyższą wieżą twierdzy jest dla św. Teresy możliwość naśladowania cierpiącego Chrystusa. Podobnie jak Teresa, mam przed oczami rzymską kaplicę „Quo vadis" oraz postać św. Piotra, uciekającego z Rzymu. Apostoł, który chciał uniknąć męczeństwa, spotyka Jezusa, który zmierza w stronę miasta, aby jeszcze raz zostać ukrzyżowany. Na naszej chrześcijańskiej drodze nie możemy zapominać o obecności krzyża. Krzyż, jak wiemy, nie wymaga poszukiwania go. Przynosi go każdy dzień, a modlitwa pomaga go odkryć i zaakceptować. Nie ma co się dziwić, że modlitwa napawa nas lękiem, gdy postrzegamy ją jako zbyt wzniosłą i zbyt wymagającą. Spotkamy też takich, którzy nią gardzą, ponieważ postrzegają ją jako formę ucieczki. Na szczęście realizm Teresy burzy wszystkie uprzedzenia. Ona mi mówi, że modlitwa jest po to, aby „nieustannie rodziły się dzieła, dzieła". Dla większej jasności Święta dodaje, że na niewiele się zda pozostawanie bardzo skupionym i na samotności z Panem, a także czynienie wielkich postanowień, gdy w rzeczywistości zrobimy „wszystko na odwrót". Słusznie Teresa powtarza, że trzeba utkwić nasz wzrok w Ukrzyżowanym, w Tym, który nas zbawił, czyniąc dzieła „zdumiewające". Trudno odwdzięczyć się jedynie słowami. On będąc Panem, stał się sługą. A ja, czy nie dążę do tego i nie jestem takim, że staję na palcach stóp, aby aby tylko wydać się większym? Tak nie można. Wieża twierdzy musi posiadać solidne fundamenty. Fundamenty muszą być głęboko osadzone w ziemi. Trzeba stać się najmniejszym z wszystkich i sługom wszystkich. Nie jest to łatwe, lecz taka jest droga naśladowania Pana. Przyznam się wam, że kiedyś księga „Twierdzy wewnętrznej" napawała mnie lękiem. Myślałem, że spotkam się w niej z wymaganiami praktykowania wzniosłych modlitw i spędzania na nich niekończących się godzin. Lecz Święta nieustannie „zbija mnie z tropu" - jak to mówią dzisiaj. Według Teresy, brakuje fundamentu i podstaw pod wieżę wówczas, gdy człowiek oddaje się jedynie modlitwie i kontemplacji, a nie wzrasta w cnocie, a mówiąc dokładniej, w konkretnych działaniach, w których objawiają się cnoty. Dodam jeszcze coś więcej. Wiele razy w życiu powtarzano mi, że Maria wybrała lepszą cząstkę! Dostrzegałem nawet, że niektórzy z lubością naigrawali się z jej siostry Marty. A tu zjawiła się Teresa i powiedziała mi, że Marta i Maria muszą kroczyć razem, aby przyjąć Pana i mieć Go zawsze u siebie, i ofiarować mu odpowiednią gościnę. „W jaki sposób [zdoła] Maria podać Mu [coś do zjedzenia], skoro siedzi nieustannie u Jego stóp, jeśli jej siostra nie dopomoże jej [w tym]?" Jest jeszcze jedna sprawa, która, jak sądzę, związana jest z pokorą, tkwiącą we wspomnianych fundamentach. Ktoś żyje oczekiwaniem na chwilę, w której będzie mógł podjąć wielkie i heroiczne działania, a tymczasem traci okazje do okazania się wiernym w tym, co jest małe i powszednie. Nie tak wspinamy się na wieżę naszej twierdzy. Teresa zauważa, że diabeł wzbudza pragnienia tego, co wielkie i ważne, abym nie zauważał doniosłości tego, co jest mi dane w konkretnej chwili po to, aby usłużyć naszemu Panu. Tak jest w moim przypadku. Nieustannie zaniedbuję czynienia tego, co jest możliwe do wykonania, podczas gdy życie przemija na oczekiwaniu spraw nierealnych. Na wypadek gdyby to nie było dla mnie jasne, Teresa pisze w podsumowaniu: „Nie wznośmy wież bez fundamentów, gdyż Pan patrzy nie tyle na wielkość naszych dzieł, ile na miłość, z jaką są one wykonywane". Jeżeli czynimy to, co możemy, Jego Majestat sprawi, że będziemy mogli uczynić jeszcze więcej w zjednoczeniu z Jego ofiarą. Potrzebuję zrozumienia, że małe dzieła mają mnie zaprowadzić na wieżę twierdzy. Nastąpi to tylko wtedy, gdy dzieła będą się rodziły z miłości i do miłości będą prowadziły. Cieszę się, że mogłem podzielić się z wami tą lekcją, którą Święta powtarza mi każdego dnia. Ona oczekuje na nas na szczycie wieży; oczywiście nie sama, ale razem z Panem. Pozdrawiam.
Posted on: Thu, 08 Aug 2013 09:42:13 +0000

Trending Topics



te Amir liaqat? and i say i dont really hate
WHY RISING DEMAND FOR SABAH SARAWAK INDEPENDENCE FROM MALAYAN
7 وظيفة جديدة في وظائف أبوظبي
Changing things up this year, and kind of excited about it! I
The same cross that offends the world and judges the world also
/div>
Forecast: Visayas will have cloudy skies with light to moderate
I went to mass this evening at Resurrection and it surely was
Quelques jours après avoir inauguré sa cinquième route vers

Recently Viewed Topics




© 2015