WIKTOR: Wspomniałeś wcześniej o darze języków. Co to jest? - TopicsExpress



          

WIKTOR: Wspomniałeś wcześniej o darze języków. Co to jest? Jak to wygląda w praktyce? DMITRIJ: Miałem przyjaciela, który posiadał ów dar i mógł rozmawiać z każdym obcokrajowcem. Spotykasz Francuza i modlisz się: „Panie, daj mi tę łaskę”, a potem mówisz w swoim duchu w ojczystym języku, a Duch Święty tłumaczy to przez Twoje usta na język francuski lub inny. Ten brat, kiedy był w wojsku rozmawiał z jednym Żydem po żydowsku, rozmawiali długo i tamten pomyślał, że ten brat także jest Żydem, ale kiedyś dał mu poczytać listy, które dostaje z domu, a brat odpowiedział mu: Nie umiem czytać! „Jak to możliwe? Tak pięknie mówiłeś i nie potrafisz czytać?” „To nie ja mówię tylko Duch Święty przeze mnie. Nigdy nie uczyłem się tego języka i nie umiem go!” Wyciągnął Ewangelię i pokazał Dzieje Apostolskie. Było to cudowne świadectwo o żywym Bogu dla przedstawiciela narodu wybranego i ten Żyd wkrótce się nawrócił dzięki temu świadectwu. Chwała Panu! Bóg ma nieskończoną ilość pięknych i zadziwiających rzeczy dla nas. I daje je tym, którzy Go kochają i pragną przybliżyć się do Niego. PRACA NAD BOŻYM DAREM. WIKTOR: Bracie Mitia, kontynuujmy naszą rozmowę o duchowych chorobach. Wiesz, czasami wydaje mi się, że niektóre choroby osób wierzących są wynikiem grzechu. Czy tak właśnie jest? DMITRIJ: W zasadzie tak. Mówię to z perspektywy osoby doświadczonej. Jeśli chodzi o wierzących, którzy chorują po nawróceniu, w większości wypadków jest to skutek grzechu, dlatego koniecznie trzeba go wyrwać z serca. Należy człowieka przebadać dokładnie i obejrzeć zdjęcie rentgenowskie całego organizmu duchowego. Spotkałem kiedyś pewnego brata, który cały czas przeprowadzał się, mieszkał trochę w jednym miejscu i znowu się wyprowadzał, jeździł raz tam, później gdzieś indziej. Zapytałem go: „Bracie, dlaczego cały czas jeździsz?” Odpowiedział: „Klimat mi nie pasuje.” „Jak to jest możliwe, że klimat Ci nie pasuje?” „Mieszkam już tutaj od trzech tygodni, teraz trzeba jechać dalej.” Bóg mi pokazuje, że ten człowiek ma ducha wyczerpania i że duch ten nie daje mu spokoju, nie może sobie nigdzie znaleźć miejsca. Pomodliliśmy się i od tej pory pasuje mu klimat i wszystko inne. Duchów jest mnóstwo i trudno sobie wyobrazić jak dużo ich jest. Czy słyszeliście o duchu zimna? Nie? Ja się spotkałem. Trzęsie całego człowieka, leży w poduszkach i nie może się zagrzać. Pewnego razu znaleźliśmy taką siostrę, która już od 12 lat leżała przykryta kocami i górą poduszek, a nie były to przecież tylko 2 miesiące! Mówię: „Siostro, czy wierzysz, że jak będziemy się modlić o Ciebie, wystąpi pot na Twoich policzkach?” „Wierzę.” Byli tam również sąsiedzi niewierzący, przyszli do domu i kiedy żeśmy się modlili wydawało im się, że ściany się trzęsą. Pomodliliśmy się i zobaczyłem jak siostra się poci. Zapytałem więc ją: „Czy jest Ci gorąco?” „Gorąco! – odpowiedziała – Już nie jest mi zimno.” „Siostry – powiedziałem – zabierzcie te koce i dajcie jej normalne ubranie niech idzie z nami na nabożeństwo.” Odgarnęły to wszystko, a miała na głowie pół worka waty! Wszystko z niej zrzucili. WIKTOR: Często szatan zwycięża na jakiś czas dlatego, że nie uświadamiamy sobie, jaką siłę ma Pan i nie wiemy jak stanąć pod Jego ochroną. DMITRIJ: Zanim Bóg uzdrowił Żenię Poliszczuka miałem taki sen: Kopałem studnię, bardzo głęboką studnię, a ktoś pomagał mi wyciągając na górę ziemię. Wykopałem już tak głęboko, że widać było tylko małe okienko u góry i słyszałem jak woda szumi pod ziemią. Powiedziałem do tego u góry: „Bądź przygotowany, bo jak tylko tryśnie woda, od razu wyciągaj mnie na górę, ponieważ woda jest gdzieś blisko.” Kopałem i woda wytrysnęła, więc zawołałem: „Wyciągaj!” Ten ciągnie, a tu woda już po kostki; od razu jak tylko wydostałem się z tej studni, jak grzyb wytrysnął strumień, woda zaczęła rozlewać się po całej ziemi i powstało morze – studni już nie było. Mówię do braci: „Trzeba zostawić wszelkie kłótnie, nieporozumienia i zająć się kopaniem takich studni, żyjąc w zgodzie z Bogiem, ażeby cały świat poznał, jaki jest nasz Pan Wszechmogący i ile jest w Nim tej wody i chleba. Jakie dary ma On dla nas i jakie zaskakujące bogactwa!” WIKTOR: Jak osiągnąć te dary? Istnieje taka opinia, że ludzie nie koniecznie muszą wysilać się, aby otrzymać dary. Trzeba tylko żyć życiem pobożnym, a wtedy otrzymamy od Pana łaskę, której potrzebujemy, oczywiście – jeżeli będzie to zgodne z Jego wolą. DMITRIJ: Pobożne życie bez wątpienia ma szczególne znaczenie. Weźmy przykład syna marnotrawnego: Kiedy zrozumiał i przyszedł do siebie, rozejrzał się i zobaczył, gdzie się znajduje, co robi i czym się żywi. Często nie zastanawiamy się nad tym, jakim pożywieniem duchowym pożywiamy się, niektórzy godzinami siedzą przed telewizorem, a chcą czynić cuda. Wszystko to ma wielkie znaczenie. Musi być podjęty pewien wysiłek. Kiedy byłem na początku drogi, miałem tak mocne pragnienie modlitwy, że wychodziłem i szedłem trzy kilometry do lasu, żeby zostać sam na sam z Bogiem. Modliłem się do nocy i już nie wiedziałem, jak wyjść z tego lasu. A zdarza się, że niektórzy mówią, i to mi nie pasuje i tamto jest nie tak, zbór nie pasuje i szukają winy diakona..., ale szukaj przyczyny w sobie samym i sam z sobą się zmagaj! Jest to bardzo ważne. Po co Ci ktoś? Twoje ręce, nogi, Twoja dusza – oto są Twoi wrogowie. Trzeba je zwyciężyć i oddać Chrystusowi. Pewnego razu przyjechał do mnie czarodziej z Iżewska. Mówiono o nim, że jest tak potężny, lepszy od Kaszpirowskiego, i nie spotkał jeszcze równego sobie. „Nakażę samochodowi przewrócić się i wywróci się, nawet z ciężarem. Sam się unoszę w powietrze.” Zaśmiałem się: „Jaką masz korzyść z tego, że unosisz samochód w powietrze? A gdzie jest Twoja dusza? Dusza Twoja jest w piekle. Jest tam ciasno, panuje ciemność i smutek dla Twojej duszy. Jaką korzyść czerpiesz z tego, że robisz te brudne sprawy, kto się z tego cieszy oprócz Ciebie? Gdybyś przyszedł do Jezusa Chrystusa poznałbyś Jego łaskę i działałbyś na Jego chwałę, a ludzie radowaliby się z tego.” On mówi: „Będziemy się modlić.” Pytam się go: „Czy oddajesz się Jezusowi?” Odpowiada: „Jeśli tylko mnie przyjmie”, ale kiedy zaczęliśmy się modlić Bóg obdarował go niesamowitą łaską, gdyż nikt go nie uczył jak się modlić, a on sam domyślił się, co trzeba powiedzieć. Powiedział: „Jezu, oddaję Tobie na służbę wszystko – oczy, ręce, serce, wszystko dla Ciebie, wszystko dla Ciebie!” Bóg zlitował się nad nim, a on wrócił do Iżewska, aby tam rozpocząć świętą walkę z wszystkimi nieprawymi dziełami szatana, których jest mnóstwo u nich. Jak tylko oddasz wszystko Jezusowi – ręce, głowę, serce... – wtedy w Twoim sercu zacznie działać Jezus, ludzie będą uzdrowieni i nie będzie chorób. Duch Święty będzie działać i nauczy ludzi świętości, a wtedy do kościoła nie będą wchodzić ci, którzy w nim być nie powinni. Na początku przychodzi do kościoła bardzo wiele różnych osób – wysyła je szatan, by wyrządzić krzywdę i niszczyć. Są takie! Mamy trzy grupy osób, które przychodzą do świątyni Pana: jednych posyła Bóg, drudzy przychodzą „od siebie” oraz ci, którzy przychodzą od szatana. Trzeba je rozpoznać, zbadać duszę, w jakim celu przychodzi. Zdarza się, że człowiek idzie po to, aby wykonać jakąś brudną pracę; ilu taka osoba wprowadza w grzech, ile gorzkich, pysznych dzieł przez niego. A my mówimy: „Chwała Panu! Brat się nawrócił!” Każdego, kto przychodzi trzeba poddawać kontroli, badać. Trzeba modlić się, niech Bóg pokaże, jaka jest ta dusza. WIKTOR: Jeżeli takie się pojawiają, co trzeba z nimi robić? Trzeba nie pozwalać im chodzić do zboru? DMITRIJ: Dlaczego nie pozwalać? Czyżbym mówił: „nie pozwalać”? Jeżeli pokażesz mu jego serce, on się nawróci. Trzeba uwolnić go od tej zależności i uczynić dzieckiem Bożym. DLACZEGO CHOROBY WRACAJĄ. WIKTOR: Od momentu ukazania się pierwszego wydania minęło dużo czasu. Co się zmieniło przez ten czas? DMITRIJ: Bardzo wiele osób przyjechało. Przychodziło i nadal przychodzi mnóstwo listów. Oczywiste jest to, że uzdrowienia, jakie miały miejsce w naszej miejscowości i zborze, stały się świadectwem dla innych ludzi. A Ci, którzy dołączyli do kościoła już wcześniej, umocnili się w wierze. Chwała Panu! Oczywiście dla mnie i mojej rodziny stało się to wielką próbą cierpliwości i panowania nad sobą. Kto będzie pilnować tych, którzy zostali uzdrowieni? Gdzie ich umieścić? Jak nakarmić? Ja, moja żona i moje starsze dzieci – wszyscy pracujemy. Nie jestem w stanie odpisać na te wszystkie listy, które przychodzą codziennie, a nie są to zwykłe listy, ale z reguły jest to krzyk duszy, wołanie o pomoc. O, jakże wiele jest smutku na ziemi. Kiedy czytam taki zdesperowany lament duszy, myślę: „Gdybym miał skrzydła, poleciałbym tam!” WIKTOR: Z jakimi chorobami najczęściej przychodzą ludzie? DMITRIJ: Z jakimi chorobami? Z wszystkimi, jakie tylko są na świecie: rak, różne choroby serca, wszystkich nie wymienię. WIKTOR: Czy były jakieś niezwykłe przypadki? DMITRIJ: Były, ale gdyby o nich wszystkich opowiadać nie starczyłoby czasu. Opowiem tylko jedno zdarzenie. Przywieziono z Tarnopola dziewczynkę 12, 13-letnią. Była to choroba, której lekarze nie mogli zidentyfikować, ale dziecko cały czas skręcało, rzucało nim tak mocno, że wyglądało, jakby było na sprężynach. WIKTOR: Może był to jakiś rodzaj padaczki? DMITRIJ: Nie! Lekarze przyznali, że jest to skutek urażonego systemu nerwowego. Zaczęło wywijać kości, powykręcało paluszki. Rodzice nawet nie chcieli wnosić jej do Domu Modlitwy, bo nie chcieli przerazić ludzi. Leżała w samochodzie, który drżał, ponieważ tak bardzo rzucało tą dziewczynką. Po nabożeństwie, kiedy ludzie się rozeszli, powiedziałem ojcu, żeby wniósł dziewczynkę. Wiele różnych rzeczy widziałem w ciągu swojego życia, ale kiedy ojciec wniósł dziewczynkę i zobaczyłem ją – przeraziłem się. Wyglądała jak skręcona sprężyna. Zaczęliśmy się modlić. Po pierwszej modlitwie przestało ją skręcać. Zakazałem tej chorobie – w imieniu Jezusa Chrystusa – aby przestała męczyć dziecko. Po następnej modlitwie dziewczynka uśmiechnęła się do mnie, a po trzeciej powiedziałem: „W imieniu Jezusa Chrystusa nakazuję wszystkim stawom powrócić na swoje miejsce. Wszystkim organom nakazuję funkcjonować normalnie.” A rodzicom powiedziałem: „Weźcie dziecko do domu, jest całkowicie zdrowe. Wszystko wróci na swoje miejsce i będzie funkcjonować normalnie.” Pojechali, a za trzy tygodnie przyjechał ojciec i powiedział, że jego córka jeździ już rowerem. WIKTOR: Chwała Bogu! DMITRIJ: Niedawno widziałem ją, jak byłem w Tarnopolu. WIKTOR: Bracie Mitia! Czy zdarza się tak, że kiedy spływa na chorego siła, wszystko wydaje się być w porządku, ale później dowiadujemy się, że uzdrowienia nie było? DMITRIJ: Tak, czasami to zdarza się. Musimy zawsze pamiętać o tym, że uzdrowienie daję nie ja, nie ktoś inny jeszcze, nie wy. Ludzie się modlą, ale uzdrawia Bóg. Bóg uzdrawia według Swojej woli, według Swojego planu, którego nie zna nikt, a każdy taki wypadek trzeba badać przez objawienia. Jeżeli problem z otrzymaniem uzdrowienia tkwi w samym człowieku – Bóg to pokaże. Chcę, żeby ludzie zrozumieli, że Bóg patrzy na nas zupełnie inaczej, niż my patrzymy na siebie. Czasami nie zwracamy uwagi na grzech, uważamy, że to jest nieważne, ale w oczach Boga wszystko jest istotne. Pamiętam, modliliśmy się o jedną siostrę, która była chora. Pomodliłem się o nią i wszystko było w porządku, ale kiedyś spotkałem ją w innym miejscu, a ona powiedziała do mnie: „Bracie, nic nie poczułam, moja choroba została” Pomyślałem: „Dlaczego tak? Kiedy modliłem się, spłynęła na mnie siła, był przy mnie Jezus. Wiele osób otrzymało uzdrowienie. Dlaczego ta siostra wciąż jest chora, jaka była tego przyczyna? Panie, dlaczego nie pobłogosławiłeś tej duszy?” I Bóg mi pokazał, że był grzech. Zabrałem ją na bok i powiedziałem: „Posłuchaj, siostro, masz w sobie niepotrzebne myśli o cudzym mężu.” Przyznała, że kiedyś oglądała coś w telewizji i zobaczyła pewnego aktora, który wyglądał uczciwie i pomyślała sobie: „O, gdyby mój mąż był taki”. Tak sobie pomyślała. Zaczęła pokutować i płakać – zrozumiała, że to był grzech. Powiedziałem do niej: „Teraz możemy modlić się o uzdrowienie”. Wydawało się, że to jakiś niewielki grzech, ale w Bożych oczach był to wielki grzech. WIKTOR: Bracie Mitia! Niedawno dostałem list od jednej młodej siostry. Ma padaczkę i pisała, że w kościele modlili się o nią i poczuła się bardzo dobrze. Przestała zażywać leki i była bardzo szczęśliwa, ale tydzień później miała taki atak, jakiego jeszcze nie było do tej pory. Już wcześniej mówiliśmy o przyczynach powrotu chorób, o duchu zwątpienia, ale tutaj, jak pisze siostra, nie było ducha zwątpienia, cieszyła się i wysławiała Boga, a choroba wróciła. DMITRIJ: Mówiłem już, że są bardzo różne sytuacje i przyczyn powrotu chorób nie jest mniej. Dlatego nie jest możliwe dać jakąś ogólną receptę. W każdym razie trzeba przeprowadzić indywidualne badania. Warto dowiedzieć się o przeszłości siostry, możliwe, że ktoś z jej rodziny był związany z okultyzmem. WIKTOR: Wygląda na to, że chora osoba niekoniecznie musi być z tym związana?
Posted on: Sun, 08 Sep 2013 13:57:45 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015