Walcząc o miłość cz.34 Nadszedł dzień kiedy to Kaja miała - TopicsExpress



          

Walcząc o miłość cz.34 Nadszedł dzień kiedy to Kaja miała odebrać małą. Od samego rana próbuje się z Nią skontaktować ale bezskutecznie. - i co mama nie odbiera- powiedziałem do Poli , którą właśnie trzymałem na rękach. Mała w odpowiedzi tylko się uśmiechnęła. Postanowiłem zadzwonić jeszcze raz. Jeden sygnał, drugi , trzeci. Kiedy już traciłem nadzieję, że ktoś odbierze usłyszałem nieznany mi głos. - chciałbym rozmawiać z Kają- powiedziałem. - z tej strony starszy sierżant Mikołaj Nec, pańska znajoma miała wypadek, proszę jechać do szpitala na Kosowskiego tam wszystkiego się Pan dowie.- powiedział i się rozlączył. Szybko ubrałem małą i zadzwoniłem po Maksa, żeby przyjechał do Nas. Po 15 minutach już był. - coś z małą?- zapytał zdenerwowany. - z Nią wszystko w porządku. Kaja miała wypadek muszę jechać do szpitala .- powiedziałem szukając kluczyków. - jedź Ja zostanę z Polą - powiedział zabierając małą. - tylko uważaj na Nią gdyby coś się działo to dzwoń - spojrzałem na Niego. - dam radę a ty jedź- nie czekając na odpowiedź szybko wsiadłem w swoje auto i z piskiem opon odjechałem. Po 40 minutach byłem na miejscu. Wybiegłem z samochodu i pobiegłem w stronę izby przyjęć. - dzień dobry przywieziono tu brunetke , szczupła, zielone oczy. Miała wypadek samochodowy- mówiłem kobiecie w rejestracji. - a tak wiem jest na 7 piętrze - powiedziała. Szybko ruszyłem w stronę wind gdzie wsiadłem do pierwszej lepszej i pojechałem na odpowiednie piętro. Kiedy wysiadłem z windy zobaczyłem jaki znajduje się tu oddział. Moim oczom ukazał się napis OIMOM. Głośno przełknąłem śline i ruszyłem w stronę drzwi. Akurat miałem to szczęście , że wychodził lekarz. - Panie doktorze godzinę temu przywieźli tu Kaje Stachowską brunetka miała wypadek samochodowy co z Nią#- zapytałem -a Pan to?- zapytał - jestem ojcem jej dziecka oprócz mnie nie ma nikogo- powiedziałem - Pani Kaja jest w ciężkim stanie ta doba zadecyduje o wszystkim. Poniosłam wiele obrażeń ciała i złamań- powiedział - mogę się z Nią zobaczyć?- zapytałem z nadzieją. - w tym przypadku może Pan ale tylko parę minut- powiedział stanowczo. - dobrze dziękuje- - sala numer 3- powiedział i odszedł. Pielęgniarki dały mi fartu ochronny i zaprowadziły do odpowiedniej sali. Kiedy tam wszedłem zamarłem ta dziewczyna w żadnym stopniu nie przypominała Kai. Jedyny znakiem rozpoznawalnym był tatuaż gwiazdy na prawej dłoni. Podszedłem do Niej bliżej i usiadłem na krześle. Była taka blada i wygladała tak niewinnie. Złapałem ją za dłoń i modliłem się w duchu ,żeby przeżyła. - Michał- usłyszałem zachrypnięty głos podniosłem głowę i napotkałem wzrok dziewczyny. - nie mów nic pójdę po lekarza- powiedziałem wstając - nie idź zaczekaj- spojrzała na mnie błagalnie - gdzie Pola?- zapyta - w domu, nie bój się ma dobrą opiekę- powiedziałem - to dobrze obiecała mi, że się Nią zajmie jak mnie już nie będzie i nie pozwolisz jej skrzywdzić. Powiedz, że Ja kochałam i była moim największym skarbem. I Ciebie też kochałam- wyszeptała prawie nie słyszalnie. Zamknęła oczy i poczułem luźny uścisk na mojej ręce. Po chwili aparatura zaczęła piszczeć , a w sali znalazło się pełno pielęgniarek i lekarzy. - proszę wyjść- krzyknął lekarz. Cały czas byłem w szoku. Z pomocą pielęgniarki wyszedłem na korytarz. Nie wiem ile tak stałem, ale ocknąłem się kiedy z sali wyszedł lekarz. - przykro mi nie udało Nam się jej uratować. Robiliśmy wszystko co w Naszej mocy- powiedział i odszedł. Po woli osunąłem się na zimnej ścianie i głęboko oddychałem próbując powstrzymać łzy. Wyszedłem z oddziału i szpitala. Wsiadłem w samochód i odjechałem nawet nie wiedziałem kiedy znalazłem się w domu. - i co z Kają , wiesz coś?- zapytał zaniepokojony przyjaciel. Wziąłem od Niego małą i usiadłem na kanapie. - Kaja nie żyje- powiedziałem i przytuliłem do siebie Pole dając upust swoim emocją. - stary współczuję- powiedział Maks klepiąc mnie po ramieniu. Tej nocy nie zmrużyłem oka. Cały czas myślałem o tym jak dam sobie radę i czy zrobiłem wszystko aby temu zapobiec. Po trzech dniach odbył się pogrzeb. Zjawiło się na Nim nie wiele ludzi. Ale ciągle czułem obecność Kai przy mnie i Poli. Mama wróciła wcześniej z wyjazdu i pomogła załatwić mi wszystkie sprawy. Gdyby nie ona nie dałbym sobie rady. 2 lata później: Rok temu zdałem maturę gdyby nie moja rodzicielka i przyjaciele, którzy pomagali mi przy Poli pewnie nie dałbym rady. Najważniejsze jest, że zdałem. Postanowiłem iść na prawo. Od śmierci Kai jedyną rodziną dla Poli jestem ja. Nie obyło się bez sprawy o ustalenie praw rodzicielskich, którą wygrałem. Jeśli chodzi o Ize , ani Maks ani Emila nie chcą mi nic powiedzieć. Przez te dwa lata szukałem z Nią kontaktu. Kiedy byłem już blisko zmieniała adres zamieszkania. Właśnie wybieramy się z Polą na spacer. Mała na pierwszy rzut oka jest podobna do mnie ale jeśli jej się bliżej przyjrzeć jest też podobna do swojej o , której bardzo często jej opowiadam. Ubrałem Pole i ruszyliśmy w tym samym kierunku co zawsze czyli do parku i na plac zabaw. Po 20 minutowym spacerze byliśmy na miejscu. Bardzo zmieniłem się od czasu kiedy Pola znalazła się w Naszym domu. Wydoroślałem i stałem się odpowiedzialny. Nadal trenuje, żeby móc coś robić w wolnym czasie. Ale nie biorę już udziału w walkach. Wysadziłem małą z wózka i poszedłem z Nią do piaskownicy. Siedzieliśmy i budowaliśmy zamki kiedy usłyszałem znajomy głos. - cześć - powiedziała nie pewnie. Szybko się odwróciłem i nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Przede mną stała Iza. Tak stała nie siedziała na wózku. - ale jak?skąd?- zapytałem zdezorientowany. - wyjechałam do stanów i tam poddałam się operacji. Później rehabilitacja i oto jestem- powiedziała obracając się wokół - cieszę się, że się udało i przede wszystkim , że tu jesteś. Mam ci kogoś do przedstawienia. To jest- zacząłem - Pola. Widziałam ją na zdjęciach Emila i Maks wszystko mi mówili pomimo tego, że nie było mnie tu chciałam wiedzieć o Tobie jak najwięcej- mówiła - a mi nic nie chcieli powiedzieć - mruknąłem. - bo ich oto prosiłam. Przepraszam tak było najlepiej ale wiem, że cierpiałeś tak jak i Ja. Każdy dzień był udręką- mówiła. - kocham Cię- powiedziałem - ja ciebie też- po tych słowach wpiłem się w jej usta. Oderwaliśmy się od siebie i patrzyliśmy z czułością na siebie. Usłyszeliśmy klaskanie. Spojrzęliśmy w tamtym kierunku. A to Pola cieszyła się naszym szczęściem. Wziąłem ją na ręce - mogę?- zapytała z nadzieją Iza. - oczywiście- podałem jej małą, która od razu wtulila się w moją ukochaną. Szczęśliwi i w komplecie ruszyliśmy przed siebie. Czekając na to co przyniesie przyszłość. Wspólna przyszłość, ponieważ te dwie kobiety były całym moim światem. KONIEC Dżela
Posted on: Fri, 26 Jul 2013 16:54:32 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015