w przypadku alternatywnego rozwoju historii ... prawie nic by się - TopicsExpress



          

w przypadku alternatywnego rozwoju historii ... prawie nic by się nie zmieniło - to wynika z charakteru Polaków w swojej niemałej zbiorowości - potężna siła bezwładności. załóżmy że gdzieś w 1943 Hitler ginie z rąk swoich generałów.... a ci zawierają zawieszenie broni z aliantami zachodnimi ok pierwszej poł. 1944. ok 1955 następuje tzw mała normalizacja w ramach Landów Rzeszy - powstają nowe landy o swojskich nazwach. Od Czech, Polski po Zach. Ukrainę, itp - ot taka sobie federacja powoli przechodząca we władztwo cywilów (z teczkami w szafach pancernych i mocno popapranymi życiorysami). W Rosji ciągle tli się wojna a podatnicy Rzeszy coraz mniej chcą wysyłać swoich synów pod Ural i płacić na wermacht gigantyczne kwoty... wolą się bogacić w miarę rozmiękania reżimu. Nadchodzi nowe pokolenie, a z nim nowy obraz historii - oczywiście prawie nikt poza panami z teczkami nic nie wie o komorach gazowych i masowych egzekucjach... 1966 Rzesza nawiązuje znormalizowane kontakty ze Stanami - Odbudowana gospodarka z rynkiem zbytu dla 220 mln mieszkańców - przynosi efekty typowe dla społeczeństwa konsumpcyjnego... Amerykanie przestali się dopytywać o adres 8 mln Żydów i Cyganów. Lata 70te - Tworzy się coraz silniejsza opozycja wewnętrzna w stosunku do pseudo-demokratycznej kasty starszych panów w Berlinie - zaczynają działać siły odśrodkowe dążące do większej demokratyzacji Rzeszy i umocnienia autonomii w ramach Landów. Rośnie siła stowarzyszeń przemysłowych, koncernów. Słabnie i ulega korupcji aparat policji politycznej. Pojawiają się zupełnie nowe sytuacje - jak konflikty m. landami o np finansowanie infrastruktury na terenach landu polskiego i morawskiego z kieszeni bawarskich Baerów. W Polsce oprócz starego pokolenia "prawdziwych patriotów polskich wielkiej rzeszy niemieckiej" - w czasie wojny pogardliwie nazywanych folksdeutchami i trzymających pod sobą najważniejsze stołki wyrasta nowe pokolenie - z ironią traktujące obowiązkowe lekcje wychowania aryjskiego w gimnazjach - gdzie wykłada się zmodyfikowane nauki rodem z Mein Kamf, mówiące iż Słowianie Zachodni to... też ... w zasadzie... aryjczykami są. W początku lat 80tych Rzeszę dopada silny kryzys ekonomiczny wywołany przegrzaniem systemu finansowego i problemami energetycznymi - Główne zasoby paliw z Zakaukazia ciągle są narażone na ataki terrorystów i regularnych formacji - spadkobierców rozbitej Armii Czerwonej. Berlin idzie na ustępstwa w stosunku do tzw partnerów społecznych - głownie przedstawicieli wielkiego biznesu z jednej strony i opozycji liberalnej jednoczącej się wokół coraz silniejszej, nowej klasiy średniej. Rośnie pozycja polityczna Landów, w których odradzają się lokalne sentymenty narodowe. Nadchodzi XXIw i stare coraz bardziej nie pasuje do nowego - choć nadal większość obywateli Rzeszy uważa, że wojna sprzed 50 lat się jakoś sama wywołała w wyniku jakiegoś żydo-masońskiego spisku. Rzesza się tylko broniła, skutkiem "dziwnej wojny" powstała jednak szczęśliwa wspólnota Landów - z urzędowym językiem Johanna Goethe-go. Hitler oficjalnie zmarł na wylew, czego się można dowiedzieć z podręcznika Historii Powszechnej Wielkiej Rzeszy. Gdzieś pod Bydgoszczą działa prężnie organizacja zakonna kierowana przez sprawnego socjotechnika (geliebten Vater des Regisseurs) w ramach Patriotycznego Kościoła Polskiego - Wielkiej Rzeszy Niemieckiej (PKP-WRN) Instytucja trzymająca rząd leciwych dusz głównie na prowincji i miasteczkach - Wokół rozgłośni działają struktury terenowe dyscyplinujące szczątkowe podziemie "papistów" za pomocą dobrych przyjaciół z Berlina (i ich teczek, z których wyzierają albo mali chłopcy ubrani nie-do końca, albo jakaś specyficzna kolaboracja z czasów "dziwnej wojny", lub zwyczajne "preparaty"). Oczywiście na swoich sielskich falach bydgoska rozgłośnia nadaje przestrogi przed żydo-masońską dezinformacją ośmieszającą się paranoicznymi plotkami o rzekomych masowych zabójstwach nazizmu na Żydach, Cyganach itp w czasie tzw ."dziwnej wojny". Nie bez przyczyny prawie każda frakcja obejmująca rządy w Warszawie... w końcu podwyższa kolejny budżet landowego Instytutu Pamięci Rzeszy (IPR) - licząc na zakurzoną amunicję pozostawioną ze spadku po czasach wszechmocy Gestapo i SS. Połowa Polaków z uznaniem wspomina patriotyzm pierwszego "polskiego kanclerza" - chwaląc go za dzielne poszerzenie granic Generalnej Guberni w wymiarze terytorialnym i autonomii politycznej. Nie dopuszczając do siebie głosów wywrotowców, mówiących iż sukcesy polityczne gubernatora (emerytowanego generała) von Waruzeltzky szły w parze ze ścisłą współpracą z berlińskim betonem i szerokim gestem podpisywanymi wyrokami śmierci na tych nieprzystosowanych do wizji szczęśliwej, Wielkiej Rzeszy. Dna polskich rzek i jezior stanowią ostanie posłanie dla kilkudziesięciu tysięcy "nieprzystosowanych" inteligentów, duchownych i innych, co przypadkiem, ze związanymi nogami i roztrzaskanymi głowami uczyli się tam pływać, zimą. Powoli stare trupy zaczynają "wypływać" - z szaf, elektryzując życie starszych entuzjastów PKP-WRN jak i ich zapiekłych oponentów... jedni i drudzy podobni są w swym głębokim zdziwieniu, że liczba zainteresowanych historią "dziwnej wojny" i jej następstwami ciągle i ciągle, dramatycznie się kurczy. I wbrew przekonaniu "posiadaczy" prawd historycznych - po nich - nie nadchodzi... koniec świata. Amen
Posted on: Sat, 22 Jun 2013 00:34:28 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015