ŚCIANA TEKSTU POŚWIĘCONA MOIM PRZEMYŚLENIOM DOT. - TopicsExpress



          

ŚCIANA TEKSTU POŚWIĘCONA MOIM PRZEMYŚLENIOM DOT. KATOLICYZMU. CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ. Dlaczego katolicy interpretują biblię tak jak im się podoba i tak jak im wygodnie? Skąd wiedzą, które rzeczy traktować jako metaforę, a które poważnie? Dlaczego mówi się, że bóg stworzył wszechświat w 7 dni (raczej 6, ale to szczegół), po czym mówi się, że "nie wiemy ile trwa boski dzień, może miliard lat?", ale gdy jest napisane, że ludzie żyli po 900 lat, to jest to traktowane jako niepodważalny fakt? A może lata życia też były liczone inaczej i dzieliło się je przez 10, co dawałoby 90? Dlaczego katolicy nie czytają biblii? Poważnie, mam wrażenie, że znam biblię lepiej niż niejeden bogobojny katolik. A to wstyd i hańba, by ateista znał świętą księgę katolików, fundament wiary, lepiej od nich. W takim razie, czym jest dla katolików wiara? Chodzeniem do kościoła? Dawaniem na tacę? Spowiadaniem się z grzechów, które wymyślił kościół? (mowa o siedmiu grzechach głównych) W ogóle jaki sens ma spowiedź? Ludzie chodzą do spowiedzi w nadziei, że zadana pokuta zapewni im miejsce pośród aniołków w niebie, ale gdy tylko wrócą do domu, to nie widzą przeszkód w przeklinaniu sąsiada. Ludzie. Jeśli bóg istnieje, to wszystko widzi, kogo wy chcecie oszukać? Bo chyba nie wszechobecny, wszechwiedzący byt, który Was obserwuje nawet w tej chwili? Czy to jest wiara na pokaz? Poważnie, katolicy, czytajcie biblię, a być może inaczej spojrzycie na sprawę wiary. Bóg bowiem nie jest taki idealny, jak się Wam wydaje i jak Was nauczyli w szkole. Zapewne masz w domu jakiś egzemplarz biblii. Idź po nią. Teraz. Zacznij czytać od początku. Jeśli nie masz cierpliwości i czasu, czytaj codziennie jeden fragment, to nie zajmie Ci dużo czasu, a pozwoli na głębsze zrozumienie tego, w co wierzysz, albo analizując biblię, zaczniesz zadawać pytania, a z każdym kolejnym będziesz coraz bliżej stwierdzenia, że ciężko jest wierzyć w coś, co za fundament ma biblię- księgę pełną sprzeczności, przenośni, oraz niedopowiedzeń, a w której bóg jest okrutny, samolubny, zuchwały i zazdrosny. Jakkolwiek nie postąpisz po przeczytaniu biblii- będzie to Twój wybór. Ale Twój ŚWIADOMY wybór. Inna sprawa. Po co się modlić? Co ma dać modlitwa? Czy modlitwą również próbuje się "wykupić" miejsce w niebie dla siebie, lub bliskich? Jeśli tak, to rozczaruje Was pewnie fakt, że jeśli bóg istnieje, to ma swój "boski plan" i wszystko co się na ziemi dzieje, dzieje się zgodnie z tym planem. Innymi słowy- każdy jest z góry spisany na zagładę, lub zbawienie i żadne modlitwy nie pomogą. To by było zbyt proste- przeżyć całe życie w gniewie, po to tylko, by przed śmiercią wezwać kapłana na ostatnie namaszczenie, by "rozliczyć się" z bogiem z ziemskiego życia i spłacić dług wobec boga. Bóg, jeśli istnieje, musiałby być bardzo niezadowolony, gdyby musiał zmieniać plan przez jakiegoś Kowalskiego, który modli się o miejsce w niebie. Czy gdy się modlisz, to po prostu wymawiasz słowa jakiejś modlitwy, jak automat, czy może starasz się porozmawiać z bogiem, opowiedzieć mu jak Ci minął dzień? Bo to jest prawdziwa modlitwa, kiedy boga traktuje się jak ojca, przyjaciela, któremu można się wyżalić, a nie jak "coś", do czego wypowiada się w kółko te same formuły. Postaw się na miejscu boga, kogo byłbyś/byłabyś zbawić w pierwszej kolejności, tego, którego modlitwy są szczere, czy tego, który z pamięci wypowiada inkantacje, często tylko "aby zaliczyć modlitwę" i mieć czyste sumienie. Boga, jeśli istnieje, nie oszukasz. Możesz jedynie oszukiwać siebie. Być może religia jest sposobem na przygotowanie się na odejście z tego padołu- być może łatwiej jest opuścić ten świat, jeśli wie się, że za chwilę będzie się grać na harfie ze św. Wojciechem, zwłaszcza, jeśli na ziemi się nam niezbyt dobrze powodzi(ło). Osoba, której się powodzi dobrze, nie będzie chciała odchodzić i za wszelką cenę będzie próbowała uniknąć śmierci. Bo któż zrezygnowałby z dobrobytu na ziemi, na rzecz wiecznego życia, o którego istnieniu tak naprawdę nie możemy być przekonani? Katolicyzm to wiara oparta na wstrzemięźliwości, miłowaniu bliźniego i taktyce nadstawiania drugiego policzka. Czy jednak nie lepiej poświęcić czas, jaki został nam dany, na walczenie o własne szczęście, niż wmawianie sobie, że "jest jak jest, za to po drugiej stronie będzie lepiej"? Dobrnąłeś/aś aż tutaj? Gratuluję, jestem pełen podziwu. Z szacunkiem do katolików. Każdy ma prawo wierzyć w co chce, bo wiara to sprawa bardzo osobista, ale jeśli mianujesz się oficjalnie pełnoprawnym katolikiem i nie wstydzisz się o tym głośno mówić, to dobrze by było, gdybyś jednak tę biblię raz w życiu chociaż przeczytał(a). PS. To, że ktoś nie wierzy w boga, nie znaczy, że nie ma prawa do moralności i od razu będzie przestępcą. Moralność, a wiara, to dwie różne rzeczy. Pozdrawiam.
Posted on: Tue, 23 Jul 2013 23:38:55 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015