Świętsi od Jezusa, bardziej rodzinni od apostołów. Smerfy 2 - TopicsExpress



          

Świętsi od Jezusa, bardziej rodzinni od apostołów. Smerfy 2 (dobry film, byłam, polecam) prawica atakuje za promowanie niewłaściwego modelu rodziny. Nie czepiając się – choć przyznaję, mam ochotę – określenia „właściwy model rodziny” (bo niby dla kogo właściwy i kto ustala te normy?), chciałam uprzejmie zauważyć, że standardów wymaganych przez Tomasza Terlikowskiego i s-kę oprócz Smerfów nie spełniał też Jezus Chrystus. I w ogóle od jakieś czasu zachodzę w głowę, o co właściwie chodzi katolickiej prawicy z tą obsesją na punkcie nienaruszalności rodziny i skąd zaczerpnęli jej jedyny właściwy „święty” wzorzec, bo że nie z Pisma Świętego i Żywotów Świętych, to pewne. Zawsze zastanawiałam się, jak wyglądałyby ówczesne nagłówki gazet, gdyby w czasach Jezusa istniały tabloidy. „- Moje dzieci są głodne, a mąż włóczy się z brodatym szaleńcem – żali się Faktowi żona świętego Piotra”. „Dlaczego święty Paweł tak nie lubi kobiet?” – zastanawia się Super Express. „Jezus codziennie pije wino: czy już ma problem z alkoholem?” – zadaje pytanie Gala, a anonimowy informator Party dorzuca: „Widziałam na libacji z apostołami kobietę lekkich obyczajów”. Jakieś inne Show natychmiast prostuje: „Maria Magdalena jest bardzo stylowa, czyli look na grzesznicę”. Nie pamiętam świętego, który miałby taką rodzinę, o jakiej mówi Terlikowski. Pełną, z mamą siedzącą w domu i tatą, cierpliwie na ten dom zarabiającym, wiernym i miłym facetem. Mój ulubiony święty – Augustyn - zanim został świętym, był bywalcem domów uciech i miał konkubinę oraz nieślubne dziecko, które zresztą porzucił dla wiary – dziś nazwalibyśmy to więcej niż nędzną męską wymówką i ucieczką od odpowiedzialności. Zawsze zresztą otwarcie opowiadał się za funkcjonowaniem legalnych domów publicznych. O Locie, który chciał oddać na pastwę pijanych rozpustnych mężczyzn w Sodomie swoje dwie córki, nawet nie wspomnę, bo trudno podejrzewać go o głębsze przywiązanie do wartości rodzinnych. Sam Jezus Chrystus opuścił swoją matkę i swojego ojca i nie utrzymywał z nimi zbyt intensywnych kontaktów, zresztą – już jako dziecko miał opinię Maryi i Józefa raczej w poważaniu – wszyscy pamiętamy fragment Biblii, w którym mały syn Boży ucieka do świątyni i siedzi w niej bodaj dwa dni, nie racząc o niczym zawiadomić mamy i taty. Nie poczuwał się wobec nich do winy, nie przepraszał i nie tłumaczył. Nie przyszło mu do głowy, że Maryja zwyczajnie się o niego martwiła, że przysporzył jej zmartwień. Jezus był indywidualistą i takimi drobiazgami jak uczucia matki i ojca raczej się nie martwił. Poniekąd zrozumiałe – miał w końcu na głowie całą ludzkość. Zresztą Bóg, ojciec Jezusa, też o mały włos nie rozbił małżeństwa Józefa z Maryją: wiadomość o ciąży tej ostatniej wystawiła przecież ich związek na ciężką próbę, której by nie przetrwał, gdyby nie nadzwyczajna anielska interwencja.
Posted on: Wed, 14 Aug 2013 20:50:04 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015