Piję lampkę wina. Samotnie. ale bez smutku. Dla przjemności. To - TopicsExpress



          

Piję lampkę wina. Samotnie. ale bez smutku. Dla przjemności. To młe, choć to wieczór tęsknoty. ktoś jz przeczytał to zdanie. Ktoś, komu ofam. Z kim przeszedłem ciężkie chwile, by odnaleźć to, co chyba trochę zgubiliśmy. I jest...inaczej. lepiej chyba? mślę, ze na pewn lepiej. Zrozumieliśmy się bardziej, poczuliśmy, jak bardzo jesteśmy od siebie zależnie i jak bardzo musimy się między sobą dzielić tym, co czujemy. Do innych. I to jest dobre. Były chwile, kiedy wzajemna troska przesłniała nam obraz. Strach o drugą osobę prowadził nas do głupich rzeczy. Niedobrych słów. Nas? Mnie na pewno prowadził. Ale już jest dobrze. Zrozumieliśmy się bardziej. I się cieszę. Dlatego pierwsze zdanie usłyszała, anim zostało napisane. Na znak zaufania. Na znak, że doceniam wagę naszych nocnych rozmów. I nie czuję się sam. Mam się o kogo troszczyć, na ten mój, specyficzny sposób. I cieszyć się czyimś szczęściem, skoro wciaż mi brakuje własnego. muszę dawać siebie innym. Ale tylko wybranym. Tylko nielicznym. I ci właśnie teraz, gdy cytają te słowa, wiedzą, że to o nich mówię. Nie muszę ich wymienić. Kto ma siebie dostrzec w tym zdaniu, ten dostrzeże. Kto nie - widać sobie na to nie zasłużył. To wieczór tęsknoty. Wieczór nostalgii. Zmęcenie daje się we znaki, Synowie Anarchii i wino pozwalają go przetrwać w dobrym nastroju, pośród dobrych wspomnień. Tak, czuję się dobrze. Choć myslę dzis wieczór o przeszłości, o żonie, która coraz bardziej staje się była żoną, a jednak ne umiem nie myśleć o niej dobrze. Choć zostawiła pustkę, choć zostawiła ból, to poza tym, co jest teraz jest jeszcze wiele pięknych wspomnień. I to chcę najbardziej zachować w pamięci. Wiem, niewielu to zrozumie. Nawet Aaricia, chcąc zaciekle mnie bronić nie potrafi chyba tego do końca pojąć. Mój przyjaciel tez nie, choc staram się im to tłumczyć. Ale rozumiem ich. i w jakiś sposób cieszę sie tego. Jestem im wdzięczny. Bo tak oakzuja mi, jak jestem dal nich ważny. Nie oczekuje od nich, by myśleli inaczej. Dla nich - choć może sami tego nie dostrzegają - to forma lojalności. Wierności naszej przyjaźni. Bo prawdziwy przyjciel nigdy nie mówi ci tego, co byś chciał usłyszeć. Ona zawsze mówi to, co czuje. I liczy sie z konsekwencjami. le trwa przy swoim. Bo przyjaźń to uczciwość. Uczciwość innej perspektywy, która pomagfa mi dostrzec to, czego sam bym nie zobaczył. I za to tak bardzo ich szanuję. Jestem człowiekiem z przeszłością. Z bagaże przeżyć, doświadczeń. Jednymi warto sie chwalić. Inne były smutną, brutalną lekcją, która czasem wspominam, jako przestogę dla siebie. Byłem, kim byłem. Robilem rzeczy, których teraz mógłbym sie wstydzić. Ale nie robię tego. B to przeszłość. Zawsze we mnie będzie, ale nie ciązy, a raczej daje fundament. Patrzę na ostatnie dziesięć lat. jak bardzo sie zmieniłem. Jak dojrzałem, jak wiele udało mi się nauczyć, zrozumieć. Jak wiele rzeczy nauczyłem sie widziec inaczej. I dlatego postrzegam moje rozstanie tak, jak postrzegam Niekórzy twierdzą, że szybko sie poddałem. Że ne przeżywam tego tak, ja powinienem. A ja całe życie żyłem wg własnych zasad, wg własnego kodeksu. I to tez chcę przeżyć po swojemu. Najbliżsi mi ludzie wiedzą, co czuję. I często mówią, że podziwiają mnie za to, bo ami by tak nie potrafili. A ja zawsze im powtarzam, jak łatwo jest nienawidzić. Ale odrzucić nienawiść jest dużo trudniej. I kiedy ci sie to udaje, czujesz, że jesteś naprawdę silnym człowiekiem. Bo najważniejsze t nie dać się złamać. Nie zdradzić samego siebie. Odnaleźć własną ścieżkę, którą będie sie podążać, choc nikt - oprócz ciebie - tej ścieżki nie dostrzega. Ale ważne jest też, by mieć kogoś, do kogo można wyciągnąć rękę, kiedy sie potkniesz. Musi być ktoś, w tej ciemności wokół. I choćbymkroczył ciemną doliną, zła się nie ulęknę... To często słychac na amerykańskich filmach. Fragment któregoś Psalmu. Piekne słowa, ale mnie nie chodzi o Boga, jakimkolwiek imieniem go nie nawać. Mnie nie jest potrzebny bóg, wyimaginowany mniej lub bardziej, osobowość, której nie można dostrzec, którą zawsze trzeba sobie wyobrażąć. Postać wyidealiowana, którą sami musimy tłumaczyć z grzechów. Ja wolę żywych ludzi. Bo oni są grzesznikami, w rozumieniu każej religii, a mimo to potrafię im zaufać. To moi przyjaciele. I choc przyjaźń zawsze jest cholernie trudna, to nagroda, jaką ze sobą niesie jest po stokroć cenniejsza, niż miłość wyimaginowanych bogów. Bowiem bogom łatwo jest obdarzać miłością, wbaczać, chronći wspierać. Ku...wa! W końcu są chodzącą doskonałością. A ludzie? Są pełni wad, sprzeczności, trosk i smutków. Wiodą swoje, trudne i skomplikowane życia. więc kiedy znajdują dla ciebie jakąś cząstkę w myślach, w sercu, w duszy, to to jest coś naprawdę wartościowego. Poświęcają jakąś część siebie, byś mógł być przy nich. A im jest to trudniej uczynić, niż jakiemukolwiek bpgu. I tym jest to cenniejsze. Jutro ważny dzień. I nie chodzi o to, zeznów robię sie starszy i dotkliwiej odczuwam to, ile życia juz za mną. Nieważne to, że znów w ostrzejszym świetle dostrzegę to, co straciłem i jak niewiele mam w życiu. Ważniejsze jest to, że jutro odczuję, kto jest blisko przy mnie. Komu mogę ufać. I nie będzie ich wielu. Ale wiem, że ci najważniejsi będą. Wznoszę już dziś skromny toast, wznoszę go rubinowym winem z Sękowskiej winnicy, wprost z Orlego Gniazda. Wy wiecie, zę to o was właśie teraz myślę. Dziękuję wam, że jesteście. Wy wiecie, ze to wasze zdrowie piję samotnie tej nocy. Bo tak jest dobrze. Bo czasem trzeba zrobić coś samotnie, oddać sie takim myślom. I nie ma dziś łez smutku, choć czasem i łza się woku zakręci do wspomnień. Ech, chyba naprawdę robię się stary. I najgorsze, że coraz mniej mi to przeszkadza...
Posted on: Fri, 27 Sep 2013 20:42:25 +0000

Trending Topics



Recently Viewed Topics




© 2015